Kto jedzie na południe Włoch płacze dwa razy: gdy przyjeżdża i gdy musi wrócić. Czy jednak można kupić bilet tylko w jedną stronę? Opowiem Wam dziś historię Liliany i Daniele – ludzi, którzy pod wpływem filmu „Benvenuti al sud” porzucili uporządkowane życie w Mediolanie, kupili zrujnowane, XVIII – wieczne Trullo koło Alberobello i po kosztownych, trwających dwa lata pracach renowacyjnych stworzyli w nim dom dla siebie i swoich czworonożnych pupili oraz cudowne, kameralne Bed & Breakfast dla odwiedzających dolinę Valle d’Itria. Z mediolańskiego apartamentu do Trullo, czyli spełniając marzenia o południowej Italii. Zapraszam Was do Podere Papilio, oferującego znakomity nocleg w Alberobello.
Planując pobyt w Alberobello zależało nam, aby zatrzymać się w Trullo. Początkowo zarezerwowałam nocleg w popularnym kompleksie skupiającym te niezwykłe budynki rozsiane po całym miasteczku, jednak decydując o zabraniu w podróż naszej terierki Guci doszłam do wniosku, że zakwaterowanie w obiekcie bez ogrodu nie będzie dobrym pomysłem. Wtedy znalazłam idealną ofertę: stare Trullo otoczone gajem oliwnym, odnowione i zagospodarowane na mały Bed & Breakfast, dwa pokoje, każde z osobnym wejściem i własnym patio, w cichej okolicy, oddalone ok. 5 km od centrum miasteczka. Do tego zdjęcia zwierzaków na stronie internetowej, średnia punktów na Booking 9,7 / 10 z 52 opinii, co nie zdarza się często i dobra cena – 60 euro / dobę za pokój dwuosobowy z prywatną łazienką i śniadaniem serwowanym bezpośrednio. Postanowione, zmieniłam rezerwację. Jeszcze przed wyjazdem z domu miałam przeczucie, że była to trafna decyzja, jednak dopiero miałam się przekonać, jak bardzo.
Jak już Wam wspomniałam, do Apulii i Bazylikaty wybieraliśmy się swoim samochodem na dwa tygodnie. Niestety, na niespełna dwa miesiące przed planowanym wyjazdem autko uległo poważnej awarii i byliśmy zmuszeni zmienić swoje plany. Kupiliśmy bilety na Ryanaira z Poznania do Rzymu, a następnie wynajęliśmy samochód. Podróż – ze względu na wyższy koszt takiego rozwiązania – została zredukowana do tygodnia, ale najbardziej zabolało nas, że Gucia musiała zostać w domu. Ryanair bowiem nie zezwala na przewóz zwierząt chyba, że są to psy przewodnicy.
Właśnie minęło południe 3 września 2013 r., gdy podjechaliśmy pod zieloną bramę ozdobioną motywem motyla (Papilio to z łaciny motyl).
Chwilę po naciśnięciu przycisku domofonu przywitała nas Liliana, a zanim zdążyliśmy zaparkować i wyjąć bagaż przyszedł Daniele. Już pierwsze chwile zapowiadały, że nie będzie to zwykłe miejsce do przenocowania. Gospodarze zaprosili nas do swojego salonu, posadzili przy stole i poczęstowali kawą oraz pysznymi figami prosto z drzewa. Otrzymaliśmy też sporo przydatnych materiałów informacyjnych na temat atrakcji w okolicy. Rozmowa rozkręciła się na dobre, a nasze plany szybkiego pozostawienia bagażu i pognania na plażę uległy zmianie i przesunięciu w czasie o prawie dwie godziny 🙂
Podere Papilio od strony ulicy, po prawo znajduje się parking dla gości
Wejście do jadalni, małe okienko po lewej stronie to salon. Copyright: Podere Papilio
Salon właścicieli. Copyright: Podere Papilio
Gdy nasza rozmowa zeszła na temat czworonożnych przyjaciół, Liliana przyniosła i podała mi jego – pięknego, dostojnego posiadacza najmilszego w dotyku kociego futerka, jakie kiedykolwiek głaskałam. To była przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Poznajcie Antonio, szczęśliwca, który adoptowany z mediolańskiego schroniska i wychowany w apartamencie bez ogródka przeniósł się w piątym roku swojego życia na włości z 2,5 ha ogrodem!
Antonio. Copyright: Podere Papilio
Liliana – z zawodu nauczycielka – oraz Daniele – dziennikarz – myśleli o przeprowadzce na południe odkąd przekroczyli pięćdziesiątkę, ale dopiero po obejrzeniu filmu „Benvenuti al sud” podjęli ostateczną decyzję. Początkowo interesowali się Toskanią, Marche i Sycylią, jednak w każdym z regionów czegoś im brakowało. Dopiero po odwiedzinach u przyjaciół mieszkających w Apulii w sierpniu 2010 roku stwierdzili, że właśnie znaleźli swoje miejsce na ziemi. Podczas spaceru po Alberobello zobaczyli w miejscowej agencji handlującej nieruchomościami ogłoszenie ze zdjęciem przedstawiające samotne i w dużym stopniu zniszczone, ponad 200 – letnie Trullo otoczone łąką z licznymi drzewami, głównie starymi oliwkami. Jak powiedział nam Daniele, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Choć później oglądali jeszcze kilka nieruchomości, to decyzja właściwie zapadła na początku. Ale długa droga przed nimi miała się dopiero zacząć. Po dopełnieniu formalności rozpoczęły się żmudne przygotowania do prac renowacyjnych, które trwały prawie dwa lata i pochłonęły więcej pieniędzy, niż zakup nieruchomości. Jako, że budynki Trullo są zabytkami, nad każdym drobiazgiem czuwał konserwator. Nowi właściciele przyjeżdżali co miesiąc z Mediolanu osobiście doglądać postępu prac.
Copyright: Podere Papilio
Copyright: Podere Papilio
Copyright: Podere Papilio
Copyright: Podere Papilio
Liliana osobiście dogląda montażu przydomowej oczyszczalni ścieków. Copyright: Podere Papilio
A tak wyglądała przed remontem jadalnia, w której jadaliśmy śniadania. Copyright: Podere Papilio
Ogrzewanie podłogowe zasilane jest pompą ciepła i solarami. Copyright: Podere Papilio
Liliana i Daniele przeprowadzili się do Alberobello w maju 2012 roku, a Podere Papilio zaczęło działać w marcu 2013 r. Zanim jednak to nastąpiło musieli poinformować rodzinę i przyjaciół o swoich planach. Reakcje ich bliskich były różne, od: „chyba oszaleliście” po „zrobiliście to, o czym inni tylko marzą, ale nie mają odwagi”. Mimo to na miesiąc przed ostateczną przeprowadzą wszyscy znajomi – od sceptyków po entuzjastów – zorganizowali w Mediolanie wspaniałe przyjęcie niespodziankę, na które przybyli nawet goście z Londynu. Wielu z nich spędziło tego lata trochę czasu w Podere Papilio, bo – jak powiedział mam Daniele – godzinny lot z Mediolanu do Bari lub Brindisi to przecież nie problem.
Skąd nazwa Podere Papilio? Motyle były wielką pasją najpierw Daniele, a później także Liliany. Liczne przedmioty przedstawiające te owady zdobią cały dom oraz pokoje dla gości.
Stoliczek w naszym pokoju. Nawet brelok do kluczy ma kształt motyla
Gospodarze są wielkimi miłośnikami przyrody i ekologii. Podere wyposażone jest w przydomową oczyszczalnię ścieków, zbiorniki gromadzące deszczówkę, baterie słoneczne i pompę ciepła, a odpady podlegają segregacji – organiczne są przetwarzane na nawóz, a pozostałe oddawane do recyklingu.
Pierwszego poranka obudził mnie osioł z gospodarstwa po przeciwnej stronie drogi. Może kogoś ten charakterystyczny odgłos mógłby zirytować, ale ja byłam zachwycona. Wszak lepszy ryk osła na wsi, niż warkot silników w dużym mieście. Otworzyłam drzwi i wyszłam na patio rozkoszować się tym oto widokiem.
Tuż przed godziną dziewiątą poszliśmy na śniadanie. Przed Trullo Liliana ubrana w zwiewną sukienkę zrywała z drzewa figi, a obok hasał piękny owczarek niemiecki.
Drzewo migdałowe rosnące naprzeciwko wejścia do jadalni
Liliana przywitała nas ciepło i zaprosiła do środka. Okazało się, że śniadanie zjemy w jadalni razem z gośćmi z sąsiedniego pokoju. Pierwszy raz w historii naszych włoskich wojaży spotkaliśmy się z takim rozwiązaniem, ale muszę przyznać, że było bardzo miło. Gospodarze towarzyszyli nam przez cały czas rozmawiając na różne tematy. Śniadanie serwowane na prawdziwej porcelanie jedliśmy … dwie godziny!
Śniadanie w Podere Papilio. Copyright: Podere Papilio
Na śniadanie w Podere Papilio podawana jest pyszna sałatka z owoców sezonowych z jogurtem, konfitury wyrabiane przez Lilianę z własnych owoców, kawa, świeże owoce – podczas naszego pobytu były to figi, a także gwóźdź programu – ciasto, które każdego ranka osobiście wypieka Daniele.
Na śniadaniu nie mogło zabraknąć Antonio. Nieskromnie przyznam, że zaprzyjaźniłam się z tym uroczym futrzakiem, a on zdaje się odwzajemnił tą sympatię. Tego dnia postanowiliśmy zjeść romantyczną kolację pod gwiazdami na naszym patio i kupiliśmy w miasteczku jedzenie na wynos – pizzę i kawałki mięsa, a następnie rozłożyliśmy wszystko na stoliku. Widząc to Liliana, która jak co wieczór zapalała świece i lampiony wzdłuż alejki z parkingu do pokoi gościnnych i na murkach patio, przyniosła nam dodatkowy lampion, użyczyła talerzy i sztućców oraz zaoferowała wino, z którego jednak nie skorzystaliśmy.
Nasza kolacja pod gwiazdami w Podere Papilio
O poranku wstałam i otworzyłam drzwi na patio. Nie minęły trzy minuty, a zwabiony odgłosem naszej rozmowy przyszedł Antonio i zaanonsował się głośnym miauczeniem. Mój pupil dostał do zjedzenia mięso, które zostało z kolacji. Kawałek po kawałku i wciągnął wszystko.
Antonio degustuje mięso z pobliskiej knajpki
Zjadłszy całe mięso Antonio znów poprosił o dokładkę. Mieliśmy już tylko kawałek pizzy i poczęstowaliśmy go plasterkiem prosciutto. Niestety, powąchał, popatrzył na mnie z wyrzutem „co ty mi tutaj dajesz, szynkę jakąś ?” i poszedł 🙂
Antonio zaglądał do nas przy każdej okazji, wskakiwał na łóżko i tulił się do mnie lub ocierał o moje rzeczy. No tak, wyczuł kociarę na odległość 🙂
Antonio rozciąga się na naszym łóżku. Na drugim planie mój plecak Campus pamiętający jeszcze maturę
Liliana i Daniele oferują swoim gościom domową, rodzinną atmosferę. Jeśli nie lubicie opowiadać o sobie, nie przepadacie za zwierzętami i preferujecie anonimowość dużych hoteli, to Podere Papilio zdecydowanie nie jest dla Was. Jednak jeśli chcecie poczuć się jak podczas odwiedzin u cioci, to nie znajdziecie lepszego miejsca. Nasz pobyt niestety dobiegł końca po trzech dniach, ale już marzymy o ponownym spotkaniu.
Liliana, Daniele i Antonio
Copyright: Podere Papilio
Copyright: Podere Papilio
Oferta specjalna dla Was! Jeśli zdecydujecie się zarezerwować nocleg bezpośrednio w Podere Papilio i powołacie się przy tym na blog Italia by Natalia, otrzymacie specjalną zniżkę: cenę o 10% niższą, niż aktualnie dla tego samego terminu pokazuje Booking.com, a jeśli postanowicie zarezerwować przynajmniej dwie noce, to otrzymacie powitalną butelkę lokalnego wina.
Informacje dodatkowe:
- strona internetowa Podere Papilio
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży po Apulii, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym podróż.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Odkryliście wspaniałe miejsce, wszystko wygląda fantastycznie! Może też skusimy się na wyjazd w wolnej chwili 🙂
Jednak nie ukrywam, że największe wrażenie zrobił na mnie Antonio – na pierwszym zdjęciu to taki dostojny i poważny kocur, ale już rozciągnięty na Waszym łóżku zdradza naturę kociego leniuszka 😀 Piękny!!
Gorąco polecam, chyba jeszcze nigdzie nie czuliśmy się tak wyjątkowo 🙂
Antonio w pierwszej chwili sprawia wrażenie poważnego i niedostępnego, jest nieufny wobec gości, ale szybko odwzajemnia sympatię. Gdy wyjeżdżaliśmy i chcieliśmy się pożegnać, Liliana i Daniele wołali go, ale nie przychodził. Kiedy ja wyszłam do ogrodu i zawołałam – przybiegł od razu 😀
Witam, właśnie odkryłam Twojego bloga!:) z dużą przyjemnością przeczytałam ten artykuł! uwielbiam Włochy, choć Apulię i urocze Alberobello chyba szczególnie:)) (choć nigdy nie spałam w prawdziwym trulli :(( hmmm trzeba to nadrobić ! może dzięki temu wpisowi się uda ! Będę tu zaglądać !pozdrawiam ciepło! Buona Serata !
Witaj Basiu!
Dziękuję za miłe słowa, zaglądaj jak najczęściej, zapraszam 🙂
Buona Serata!
Dzięki Natalii trafiliśmy w to bajkowe miejsce. Nie przesadziła ani trochę opisując gościnność gospodarzy. Długa podróż z Neapolu zaplanowana na zwiedzanie po drodze Matery, Trani I Castel del Monte nagordzona została noclegiem w miejscu WYJĄTKOWYM. Liliana i Daniele to nie zwyczajni wynajmujący-anonimowi „dostawcy locum”. To ludzie o ogromnej kulturze, sympatii i pasji. Być może zadziałało też to, że powołaliśmy się na Natalię i Artura-pamiętali ich doskonale bo przyjęli nas po królewsku. Nie dosyć, że okolica wspaniała, to sam pobyt w Podere Papilio jest atrakcją samą w sobie. Nie wsponą o sniadaniu, po zjedzeniu którego nie mogliśmy już nic zjeść do wieczora. Nie będę się powtarzać, bo Natalia opisała to miejsce bardzo szczegółowo i rzetelnie, powiem tylko, że kto jedzie w ten rejon nie powinien opuścić tej przyjemności! Dzięki za to Natalie 🙂
http://www.flickr.com/photos/100639533@N07/sets/
Dzieki za bardzo inpirujacy wpis.I jak wynika, zawsze jest czas na marzenia,niekoniecznie spelnione w wieku 30 lat 😉 Inspirujacy dla mnie ,bo zastanawiam
sie nad podobna wolta zyciowa,choc nie jestem Wloszka,znam trzy wloskie slowa,no moze cztery 😉 i wiem,ze nie byloby latwo.Objechalismy z mezem polnocna Italie,Toskanie,troche Umbrie i zamierzamy spenetrowac Apulie. Mialam tez troche mylne wyobrazenie,ze potencjalni turysci szukaja jedynie kwater nad morzem. W praktyce nie mam mozliwosci tego sprawdzic,bo jezdzimy kamperem,wiec nie korzystam z uslug turystycznych.Czy zajme sie tym pomyslem,czy nie to inna sprawa.W kazdym razie przeczytalam juz kilka postow o Apulii i na pewno skorzystam z wielu podpowiedzi.Dziekuje raz jeszcze i pozdrawiam,zyczac jednoczesnie dalszych udanych podrozy!
Wspaniała gościnność, wspaniałe jedzenie i urocza okolica.
Jeśli dostaniesz tutaj pokój, będziesz miał szczęście!
Ja i moja rodzina mieliśmy tu pokój w maju na jeden tydzień. Spędziliśmy tu wspaniały czas. Lilinana i Daniele są wspaniałymi gospodarzami. Przywiązują dużą wagę do jakości żywności i czystości pokoi, która jest nieskazitelna. Odrestaurowali dom Trulli, którego są właścicielami, czyniąc to miejsce prawdziwym małym rajem. Ten B & B znajduje się w centrum Apulii, więc nie trzeba zmieniać miejsca, jeśli chcesz odwiedzić najważniejsze miasta i miejsca. Ablerobello jest prawie w zasięgu wzroku.
Każdego dnia nie mogliśmy się doczekać śniadania, które przygotowano z najlepszej jakości lokalnych produktów: mozzarelli i kilku innych rodzajów sera, szynki, owoców, domowych dżemów, domowego chleba i ciast. Wszystko było dopełnione fantastyczną kawą lub kakao. Zjedliśmy śniadanie w 200-letnim domu Trulli, co jest dodatkową atrakcją. To miejsce dzielone z właścicielami jest pięknie urządzone i ma świetną atmosferę. Właściciele mogą mówić w kilku językach obcych i możesz nie zauważyć, kiedy zaczniesz mówić jak przyjaciele.
Zdecydowanie polecamy to miejsce! Elżbieta, Alicja i Karol