Przychodzi taki moment, w którym zamiast marzyć o Italii marzę, aby świat był lepszy i aby jak najwięcej jego dziedzictwa pozostało dla przyszłych pokoleń. Dlatego co jakiś czas wspieram różne akcje pomocy przyrodzie. Zachwycają nas wszystkich włoskie zabytki chronione przez UNESCO, ale tuż pod nosem rozgrywa się dramat zagrożonych wyginięciem zwierząt. Dziś proszę Was, abyście przeczytali post, który nie jest o Italii. Ilu z Was to zrobi? A ilu cofnie polubienie bloga na Facebooku, bo tym tekstem go wkurzę? Wierzę, że więcej będzie tych, którzy dadzą lajka i udostępnią, bo też kochają zwierzaki. Zapraszam do czytania.
Dlaczego akurat foka? Wiele lat temu, gdy miałam ok. 12 lat ja i moi rówieśnicy kupowaliśmy namiętnie dwutygodnik dla młodzieży o nazwie Bravo. Nie mam pojęcia, czy nadal ten produkt wczesnych lat 90-tych jest na rynku, w każdym razie nie o to chodzi. W każdym numerze Bravo, oprócz artykułów o gwiazdach, plakatów idoli i odpowiedzi na listy w stylu: „czy dziewica może zajść w ciążę?” był poważny tekst o zgoła innej tematyce. Kiedyś był tekst o fokach. Nie tych szarych, bałtyckich, ale o fokach grenlandzkich. Zwierzęta te od połowy XVIII wieku są masowo mordowane dla ich pięknych i cennych, białych futer. I choć od lat foka grenlandzka jest chroniona, to problem nielegalnego kłusownictwa nadal istnieje. Zdjęcia zamieszczone w Bravo były bardzo drastyczne, biała foka na białym śniegu zatłuczona pałką w kałuży krwi. Tamten artykuł wstrząsnął mną, gdy byłam dzieciakiem, ale mam go w pamięci do dziś. Mam też szczególny sentyment do fok i dlatego spośród sześciu wspaniałych zwierząt wybrałam właśnie ją, jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Gdy powiedziałam do Artura: „Misiu, adoptowałam fokę” podszedł, popatrzył w ekran laptopa i powiedział: „dobra, to będzie Stefan”. Dziś przedstawiam Stefana Wam, poznajcie się 🙂
Ja wpłaciłam jednorazowo 75 zł, ale WWF oferuje różne opcje. Możecie adoptować wybrane zwierzę już za jednorazową opłatę 50 zł, możecie też adoptować je na prezent dla innej osoby. Święta już dawno przeszły do historii, ale przed nami Walentynki, urodziny, imieniny.
Wiem, że ten post daleko odbiega od tematyki bloga i mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe. Los zwierząt nigdy nie był nam obojętny. Przez nasz dom przez ostatnie dziewięć lat przewinęło się ośmioro zwierząt: dwa psy i sześć kotów, z czego oba psy i trzy koty zostały przeze mnie adoptowane i uratowane przed przedwczesną śmiercią. Pozostałe trzy koty urodziła adoptowana kotka, wszystkie trzy zostały. Pieski to znana stałym czytelnikom Gucia, nasza towarzyszka podróży, drugi – zabrana ze schroniska Sunia – odeszła w listopadzie po długiej i ciężkiej chorobie. Dzień po świętach pożegnaliśmy też chorego na niewydolność nerek kota, który był z nami przez cztery lata, adoptowaliśmy go, gdy był już chory. Za pieniądze, które wydaliśmy łącznie na utrzymanie i leczenie wszystkich naszych zwierzaków przez te lata mielibyśmy zapewne niejeden wypad do Włoch. Ale ta miłość w oczach uratowanego stwora nie ma ceny. Dlatego jeśli choć jedno z Was zdecyduje się na wsparcie akcji WWF i adoptuje wirtualnie zwierzaka, ten post spełni swoje zadanie. Wierzę w Was kochani! Na adopcję czekają tygrysy, rysie, niedźwiedzie, wilki, morświny i inne foki. Do dzieła 🙂
Szczegóły akcji znajdziecie na stronie WWF pod tym linkiem.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Piszecie o pięknie Italii, a każdy miłośnik Włoch jest na pewno wrażliwą na piękno osobą. Dlatego tym bardziej powinna go obchodzić natura i dobro zwierząt. Wiem, że takie tematy nie zawsze znajdują zrozumienie (sama pisałam niedawno o polskich koniach wywożonych na ubój do Włoch…), ale ich poruszanie zawsze ma sens i cieszę się, że Wy to robicie 🙂 My już wiemy, jaki wspólny prezent sprawimy sobie i zwierzakom przy najbliższej okazji – adoptujemy kolegę dla Stefana! 😉
Cudownie! Bardzo się cieszę, w naszej kocio-psiej ekipie Stefan jest bardzo osamotniony 😉
Piękny ten Stefan! Już kiedyś słyszałem o tej akcji ale całkiem wyleciało mi to z głowy. Nie mam sentymentu do fok, ale jako miłośnik kotów chętnie zaadoptuję rysia, mam już dla niego idealne imię… Rysiek 🙂
Dziękuję za ten wpis! Musimy ratować zwierzęta, gdyż jeszcze trochę, a wszystkie gatunki będą na wyginięciu. Ludzie nie szanują ich praw, zabijają na wielką skale. Foki, rekiny, słonie, tygrysy.. i mogłabym tak wymieniać cały dzień. Mnie porusza strasznie los zwierząt, szczególny sentyment mam jednak do delfinów. Od września do marca, każdego roku, zabijanych jest kilkaset delfinów, kilkaset jest też łapanych, aby sprzedać je w niewolę. A to wszystko dzieje się głównie w Taiji w Japonii. Radzę o tym poczytać, straszne, do czego ludzie są zdolni.
Ja dziękuję Tobie Kasiu za ten komentarz 🙂
Pozdrawiam