Jak zaplanować trasę do Włoch samochodem? Jakie błędy są najczęściej popełniane przy planowaniu podróży i jak ich uniknąć? Jak prawidłowo wyliczyć czas potrzebny na przejazd? Co trzeba wiedzieć o dużych miastach? Dlaczego nie warto omijać płatnych odcinków dróg? Lektura obowiązkowa dla planujących swoją pierwszą podróż autem, nie tylko do Włoch. Zapraszam!
Jak zaplanować trasę do Włoch samochodem?
Sprawa wydaje się dość prosta. Wystarczy otworzyć jakąkolwiek mapę internetową – na przykład Google – i wpisać jako punkt początkowy miejsce zamieszkania oraz jako punkt docelowy planowane miejsce, do którego chcemy dojechać. Mapa najczęściej pokaże sugerowaną trasę oraz jedną lub dwie alternatywy, wyliczy ilość kilometrów, czas przejazdu i już – mamy trasę. Jednak to, czy wykorzystamy wariant pierwszy, drugi lub trzeci nie jest tematem postu. Chciałabym omówić błędy, jakie wielu popełnia właśnie od tego momentu, gdy nawigacja wyznaczy wstępnie trasę. Bazuję oczywiście na doświadczeniach własnych, ale też na błędnych założeniach, o jakich niemal codziennie czytam w postach w blogowej grupie na Facebooku czy w komentarzach. To właśnie głównie one zainspirowały mnie do napisania tego postu.
Najczęściej popełniane błędy
Wśród najczęściej popełnianych błędów znajdują się przede wszystkim:
- niedoszacowany czas potrzebny na przejazd;
- planowanie trasy na weekend;
- kombinowanie z omijaniem dróg płatnych na trasie;
- planowanie zwiedzania dużych miast samochodem;
- rezerwowanie noclegów bez parkingów.
Najlepiej zobrazuję to na fikcyjnym przykładzie Jasia, faceta po 50-tce, który wybiera się z Poznania nad południową częścią jeziora Garda. Zaczynamy.
Jak prawidłowo wyliczyć czas podróży?
Jasiu wybiera się z Poznania do Sirmione położonego nad południowym brzegiem jeziora Garda. Do pokonania ma – w zależności od wybranej trasy – pomiędzy 1250 a 1300 km. Jasiu wpisuje trasę do mapy i wyskakuje mu, że potrzebuje na przejazd 14 godzin. Zakłada – i słusznie – że mapa przyjęła do wyliczeń prędkości dopuszczalne na trasie, ale – jak mówią – w Niemczech autostrady w większości nie mają ograniczeń prędkości, więc Jasiu myśli, jak przydepnie do 180 km / h, to pokona trasę w 12 godzin, a może nawet mniej? Jak wyjedzie o 6 rano z Poznania, to o 20 będzie już siedział w knajpie w Sirmione. Musi tylko powiedzieć Grażynie, że wyjeżdżają o 5:30, bo ona i tak się nie wyrobi na czas. A odpoczynek? Nie jest potrzebny, syn Franek ma już 18 lat, zrobił prawko, najwyżej na trochę się zmienią za kółkiem, a niech sobie młody pojeździ.
Błąd nr 1 – czas
Mapa wyliczyła 14 godzin, ale nie wzięła pod uwagę przerw na tankowanie i toaletę. Nawet jeśli Jasiu z rodziną bardzo się będą śpieszyć, nawet jak nie usiądą wypić ze spokojem kawy czy zjeść czegoś w restauracji, to i tak na jeden postój z tankowaniem trzeba liczyć minimum 20 minut. Do tego postoje związane z kupnem winiety przed wjazdem do Austrii, jeśli nie zrobi się tego online, czy spowolnienie przed bramkami autostradowymi. Do tego trzeba wziąć pod uwagę lokalne zatory związane z robotami drogowymi czy szczytami komunikacyjnymi. Jasiu idealnie wbije się na popołudniowy szczyt na obwodnicy Monachium, a to oznacza w najlepszym wypadku jazdę przez kilkadziesiąt kilometrów z prędkością 50 km na godzinę lub w najgorszym utknięcie w korku. Autostrady w Niemczech bez limitu prędkości to kolejny mit. Owszem, są takie odcinki, ale nie jest ich wcale aż tak dużo. Wiele tamtejszych autostrad zostało zbudowanych kilkadziesiąt lat temu, a to oznacza, że nie mają wystarczająco dużych promieni łuków poziomych i pionowych, by pozwolić na jadę z nieograniczoną prędkością. Mało tego, w przypadku opadów deszczu obligatoryjnie prędkość dopuszczalna na wielu odcinkach autostrad niemieckich spada do 80 km / h. Do tego są jeszcze te straszne roboty drogowe, które spowalniają ruch. Przecież ci wredni drogowcy specjalnie remontują drogi latem, kiedy my jedziemy na urlopy. Specjalnie tutaj rozkopali, bo wiedzieli, że Grażyna z Jachem będą jechali nad Gardę! I wcale nie ma to związku z technologią robót, która wymaga odpowiednich temperatur i warunków atmosferycznych. To był oczywiście sarkazm z mojej strony, ale nie mogłam się powstrzymać.
Błąd nr 2 – zmęczenie
Wytrzymałość organizmu to kolejny ważny aspekt. Gdy mieliśmy z Arturem po 26-29 lat, potrafiliśmy przejechać dziennie 1500 km autostradą. To nasz rekord i wcale nie mam się czym chwalić, gdyż jest to rekord zwyczajnie głupi. Nawet będąc tak młodzi byliśmy totalnie wykończeni. Później nasze maksymalne trasy limitował dystans 1200 km dziennie, a teraz, gdy kręcimy się w granicach czterdziestki, to planujemy trasy nie więcej niż na 1000 km dziennie. To nie ma większego znaczenia, że Jasia zastąpi na trochę Franek. Jasiu nadal będzie siedział w samochodzie zamiast leżeć na łóżku w hotelu, hałas z zewnątrz nadal będzie go męczył, a w słoneczny dzień klimatyzacja wprawdzie schłodzi kabinę samochodu, ale już nie zatrzyma promieni słonecznych bezlitośnie wpadających przez szybę i piekących twarz. Z tyłu można powiesić roletki lub mieć przyciemnione na stałe szyby, ale z przodu słońce piecze i piecze. Pięćdziesięcioletni Jasiu będzie miał dosyć jazdy już po przejechaniu tysiąca kilometrów, a te kolejne trzysta to nie jest takie trzysta jak po wyjeździe z domu, to będzie trzysta w momencie, gdy trudno już wysiedzieć w samochodzie. W efekcie Jasiu wytoczy się z samochodu w Sirmione na wpół żywy, a jeśli zdąży przed północną to będzie naprawdę nieźle.
Błąd nr 3 – dzieci
Gdyby na dodatek Jasiu jechał z małym dzieckiem, to kolejnym problemem jest zbyt długie przebywanie malucha w foteliku. Zalecane jest, aby dziecko nie spędzało w foteliku bez przerwy więcej niż dwie do trzech godzin. Również całościowy czas spędzony danego dnia w foteliku nie może być zbyt długi, czyli jazda od szóstej rano do dwudziestej tylko z krótkimi przerwami także nie będzie korzystna. Dlatego wybierając się w trasę z maluchem należy to wziąć pod uwagę.
Jeśli możesz nie jedź w weekend
Pół biedy, jeśli Jasiu wyjedzie w trasę np. w środę lub w czwartek, ale jeśli wyjedzie w sobotę to utknie jeszcze na bramkach autostradowych. Pierwsza z nich jest na przełęczy Brenner, druga na wjeździe do zamkniętego systemu poboru opłat na włoskiej autostradzie A22, na wysokości miasteczka Vipiteno. Tam to dopiero bywają korki w weekendy! Kiedyś – a było to nie w lipcu czy sierpniu, a we wrześniu – w sobotnie południe stałam tam dwie godziny, najpierw w korku, a później oczekując na swoją kolej na bramce, by pobrać bilet. Sobota jest najgorszym dniem na wjazd do Włoch drogą lądową, szczególnie na łatwo korkujących się przełęczach. Wjeżdżających jest wtedy najwięcej, to samo dotyczy wyjazdów w sobotnie popołudnia i w niedziele. Wiem, że czasem urlop macie od soboty i chcąc spędzić cały we Włoszech wyjeżdżacie w sobotę rano lub nawet w piątek wieczorem. Tak bywa, jednak wówczas należy wziąć pod uwagę margines czasowy na korki. Jeśli nie musicie jechać w sobotę i niedzielę, to lepiej wybrać każdy inny dzień tygodnia. Uczulam na to szczególnie w lipcu i sierpniu. W tych dwóch miesiącach Włochy ograniczają ruch pojazdów powyżej 7,5 tony w soboty i niedziele oraz święta (a w pozostałe miesiące roku w niedziele i święta), ale ilość turystów jest tak duża, że to nie wystarczy do płynnej jazdy na wszystkich odcinkach dróg.
Nie omijaj płatnych odcinków dróg – to bez sensu
Załóżmy, że Jasiu zechce koniecznie zaoszczędzić 20 euro na przejeździe przez Austrię (10 euro winieta + 10 euro przejazd przez przełęcz Brenner). Jadąc autostradą ma do pokonania 110 km doskonale utrzymaną drogą dwupasmową o prędkości dopuszczalnej 110 km/h, gdzie TIR-y jadą w rządku gęsiego prawym pasem i ani nie marzą o wyprzedzaniu. Austriacy tego nie zezwalają, a nikt o zdrowych zmysłach i mający pojęcie o tamtejszym taryfikatorze mandatów nie zechce kozaczyć w Austrii. Biorąc pod uwagę postój na bramce wychodzi, że na cały przejazd przez Austrię potrzebne jest około półtorej godziny. Zjazd z autostrady jeszcze po niemieckiej stronie, przejazd dołem i wjazd dopiero po włoskiej stronie to prawie trzy godziny. Do tego trasa wiedzie przez wioski i miasteczka, gdzie są skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, ronda, przejścia dla pieszych i fotoradary. Jasiu zaoszczędzi 20 euro na opłatach za autostradę, ale ile straci na wyższym spalaniu paliwa? Autostradą jedzie się w miarę jednostajnie, a przez wioski co chwilę wciskamy hamulec, co chwilę przyspieszamy. Pomijam już stratę czasu, który na trasie liczącej ponad tysiąc kilometrów ma znaczenie. Jeśli ktoś i tak zjeżdża w Austrii na nocleg, to rzeczywiście może ma to sens, ale jadąc tranzytem nie ma żadnego. To samo dotyczy Włoch. Jadąc tranzytem opuszczanie autostrady jest totalnie bezsensowne, ale już mając do pokonania niewielką odległość warto spojrzeć na mapę, co ciekawego można zobaczyć po drodze.
Ta skandaliczna opłata za Brenner
Muszę jeszcze odnieść się do samej opłaty za Brenner, wzbudzającej najwięcej emocji i niezrozumienia. Skąd się wzięła i z czego wynika? Mówiąc o przejeździe przez Brenner chodzi o przełęcz Brenner (Passo del Brennero), znajdującą się prawie 1400 m n.p.m. w Alpach Austriackich, tuż przy granicy austriacko-włoskiej. Prowadzi tamtędy główna trasa z Niemiec do Włoch i jedna z najważniejszych tras europejskich – E45. W latach 60-tych XX wieku wybudowano autostradę – austriacka A13 – na odcinku 36 km z Insbrucka do granicy z Italią, lokalizując ją na ogromnych estakadach. Najdłuższy wiadukt – Europabrücke – liczy sobie 1837 m długości, główne przęsło zawieszone jest 190 m nad ziemią, a filary liczą do 146 m wysokości. Od momentu wybudowania do roku 2004 był najwyższym wiaduktem w Europie. Budowa tej trasy pochłonęła ogromne pieniądze, a jej utrzymanie również kosztuje sporo. Dlatego nie dziwcie się, że Austriacy wołają te skandaliczne 10 euro za przejazd. Obalając jeszcze argument o rzekomo ładniejszych widokach z dołu, który niektórzy przytaczają. Nie zgadzam się. Jechałam dołem tylko raz, w celu uniknięcia korka i więcej nie zamierzam. A dla maruderów zdjęcie powyżej, wykonane z autostrady. I jeszcze jedno na koniec. Jakieś dwa lata temu Austriacy wprowadzili zakaz opuszczania autostrady dla tranzytu w weekendy. Nie jest to martwy przepis, bo z tego co mi wiadomo stoją patrole na drogach. Jadąc dołem trzeba udowodnić, że albo celem podróży jest Austria, albo nocowało się lub będzie nocować w pobliżu.
Rezerwując nocleg dowiedz się o parking
Kolejnym błędem jest pominięcie kwestii parkingu podczas rezerwacji noclegu. Założenie, że jakoś to będzie, gdzieś na pewno się znajdzie miejsce, to fatalny pomysł. W całej Italii jest problem z parkowaniem, więc ogranicza się maksymalnie możliwości dla turystów, ułatwiając przy tym życie mieszkańcom. Trudno się dziwić, prawda? Tak wiec Jasiu licząc na to, że przyjedzie do Sirmione i zaparkuje bez problemu, w dodatku może jeszcze na miejscu bezpłatnym, będzie bardzo rozczarowany. To samo dotyczy wszystkich innych miast i atrakcji turystycznych. Dlatego jeśli jedziecie autem, to najlepiej zarezerwować nocleg z parkingiem, a jeśli nie ma takiej możliwości to lepiej zawczasu poszukać parkingu na obrzeżach miasta i – jeśli jest taka możliwość – zarezerwować miejsce.
Uważaj na miasta, czyli o strefach ZTL
Jasiu z Sirmione postanowi pojechać do Werony. To świetne miejsce na jednodniową wycieczkę, ale trzeba przemyśleć, gdzie zostawić auto. Werona – podobnie jak inne duże i średnie miasta włoskie – wprowadziła strefę ograniczonego ruchu ZTL. O co chodzi w tych strefach wyjaśniałam na przykładzie strefy ZTL we Florencji. Wybierając się wiec na wycieczkę do większego miasta musicie zostawić auto na parkingu poza tą strefą, inaczej z czasem dostaniecie pocztówkę od miasta z nakazem zapłaty. Rekordzista, o którym wiem – nasz rodak – jeżdżąc po centrum Palermo i mając gdzieś znaki informując o ZTL wykręcił mandatów na łączną kwotę ponad tysiąca euro. Jest jeszcze inna kwestia, a mianowicie bezsens wjeżdżania do dużych miast autem. Pomijając już ZTL, to centra te są po prostu zakorkowane, przepełnione, brakuje w nich miejsc parkingowych nawet dla mieszkańców, a te które są dostępne kosztują fortunę. „Jadę do Rzymu samochodem, polećcie parkingi w centrum”, albo – co gorsza – „jak jest z bezpłatnymi miejscami parkingowymi koło atrakcji takich jak Koloseum” – takie pytania nie powinny padać, a nadal padają. Jedynym przypadkiem, gdy jest sens wjeżdżać do dużego miasta autem jest sytuacja, gdy mamy tam nocleg. Wówczas hotel musi zgłosić swojego gościa i uzyskać dla niego przepustkę na wjazd do ZTL. Wyjątkiem są osoby niepełnosprawne, które mogą wjechać bezpłatnie nie mając noclegu, o ile wcześniej wystąpią do władz o przepustkę.
Korzystaj z mapy online
Nawet jeśli znasz dobrze drogę i nie potrzebujesz nawigacji, to jednak warto choć co jakiś czas sprawdzić trasę na mapie online. Dzięki temu jeśli okaże się, że na przykład był gdzieś wypadek i jest ogromny korek, to mapa pomoże wyznaczyć objazd i zjechać w odpowiednim miejscu, by nie utknąć, czasem aż na kilka godzin.
Zatem jak zaplanować trasę do Włoch samochodem?
Planujcie mądrze, doliczcie czas na postoje, na roboty drogowe i inne opóźnienia, które na pewno napotkacie. Nie przeceniajcie swoich możliwości, unikajcie wjazdu do Włoch w soboty i uważajcie na ZTL. Mam nadzieję, że skorzystacie z moich porad i lepiej zaplanujecie swoje trasy do Włoch. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej, szczególnie na temat poruszania się po Italii, poczytać o historiach, które mi się przytrafiły w trakcie samochodowych wojaży, w tym o kradzieży bagażu z auta, by jeszcze lepiej przygotować się do własnej podróży, to polecam Wam mój poradnik „Samochodem po Italii”.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
My mamy po 40 lat i robimy trasy 1600 km raz lub dwa razy do roku Anglia/Polska, jest to dla nas juz calkiem normalne jak i dla naszych znajomych rowniez, w naszym wieku i starszych… wiekszosc osob tak jezdzi. Szczegolnie ci ktorzy mieszkaja za granica.
No i…?
Super porady i fajnie się to czyta. Muszę przeczytać wszystko na spokojnie. Bo zakochaliśmy się w Italii i chcemy dużo zobaczyć. Teraz jedno moje spostrzeżenie. Wielu ludzi z Polski jeździ do Włoch przez Brenner. Ja odpuściłem sobie jazdę przez Czechy /nie lubię/ i przez Brenner. Oczywiście mieszkańcy południowej i wschodniej Polski tak mają bliżej. Ale ja jak „Jasiu” :)) mieszkam pod Poznaniem i mam sprawdzony inny wariant trasy. Fakt, że jeździmy do Ligurii, ale nad Gardę, czy zwłaszcza Como mój wariant też będzie dobry. Mam już swoje lata, więc jazdę 1600 km do San Remo /tam mamy bazę/ dzielę na 2 dni. Poznań – Berlin – Norymberga – dalej A6 na zachód. Po drodze zawsze coś fajnego zwiedzamy z przerwą na obiad / np. odbijając 30 km A7 w górę do Rothenburga ob der Tauber, bardzo polecam :)/ Po obiedzie A7 na południe do Lindau na nocleg. Też pięknie nad Jeziorem Bodeńskim. To ok 1000 km. Rano tanie tankowanie w Bregencji, nie wjeżdżam na autostradę / szkoda kupować winietę na Austrię, a zresztą lepszy jest przejazd przez Bregencję i małe przejście Hochst/St.Margrethen, bo tak pasuje wjazd na autostradę szwajcarską. Winieta na Szwajcarię to tylko 40 Fr na 13 miesięcy, czyli bardziej się opłaca niż koszty Czechy, Austria i Brenner. Za to przejazd przez Szwajcarię to bajka sama w sobie. Widoki lepsze niż w Austrii, całe mnóstwo atrakcji po drodze. I ta spokojna i bezpieczna jazda, to po prostu relax. Autostrada nr 13 , obok Lichtenstein, tunel S.Bernardino i przejazd przez przepiękne Ticino / włoska część Szwajcarii, polecam w Lugano wjazd na San Salvatore, widoki za milion dolców/ Wjazd do Italii tuż przy Como i dalej prosta droga za zachód, wschód, czy na południe Włoch.
Dziękuję Andrzeju za ten wpis:) jeśli to możliwe poproszę o więcej:) np. gdzie nocujecie po drodze do Włoch, gdzie zatrzymujecie się na obiad. Oczywiści zgadzam się, że super czyta się tego bloga:) zamierzam kupić audiobook:)
Dzień dobry
Dziękuje Pani Natalii za blog bo dzięki niej mogę podziękować Panu za opis trasy nad jezioro Como ,Jeśli ma Pan jakis nocleg nad jeziorem Bodenskim
to proszę o nazwę
Pozdrawiam
Tadeusz Poznań
Cześć,
Bardzo fajny pomysł i opis na trasę z Poznani do j. Garda.
Ja też jestem z Poznania i planuję wycieczkę nad gardę. Jako że już mam dobrze po 40 -ce, a w ubiegłym roku urodziła mi się córka :), przejazd podzielony na Ił etapy jest dla niemal koniecznością.
Czy była by taka możliwość podesłać przejazd na jakiejś mapce, ewentualnie nazwy hoteli, restauracji lub atrakcji na trasie godnych polecenia?
Z góry serdecznie dziękuję.
Pozdr
Dziękuję Andrzeju za podpowiedź tej ciekawej trasy,też mamy zamiar po raz pierwszy ruszyć na italie samochodem,gdybyś był tak uprzejmy przesłać więcej szczegółów, nocleg,jedzenie….pozdrawiam Artur Patulski
Witam
Wlasnie planujemy podroz autem z Gorzowa Wlkp do wloch przez Austrie , i chcielibysmy zostac w austrii gdzies na noc nad jakims fajnym jeziorem czy tez miejscu widokowym. Jakie ciekawe miejsca postojowe polecacie wlasnie w austrii – bawarii i trip po wloszech ?
Jeżeli nocleg w Austrii nad jeziorem to gdzieś w okolicy Woerthersee (od Klagenfurtu do Villach). Polecam spacer po Portschach am Woerthetsee, trochę przypomina klimat węgierskiego Balatonfured. Noclegi w Portschach, szczególnie na jedną noc są drogie bo to miejscowość typowo uzdrowiskowa.
Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć jak jest z samochodami elektrycznymi?
Czy podobnie jak w Polsce, mogą wjeżdżać do centrum miasta i parkować bez dodatkowych zezwoleń i mogą być również zwolnione z dodatkowych opłat?
Będę wdzięczna za wiadomość 🙂
Hej, planujemy trase przez Czechy, Niemcy, Lichtenstein, Szwajcarie, Wlochy (tylko do Como) i Austrie. Zastanawiam sie jak to wyglada z parkingami w Como, jako ze to male i bardzo turystyczne miasteczko wiec czy sa wogole dostepne wolne miejsca? I jak tam jezdza Wlosi? Bo jak bylismy w San Remo (pociagiem) to byla samowolka z tymi ich skuterami. I czy trasa z Interlakan do Como jest zakorkowana, ciezka, serpentyny? Bo zastanawiamy sie czy dac sobie spokoj z Wlochami? Mamy 4 latka w aucie 🙂 Pozdrawiam i dzieki za wszystkie rady.
Cześć Marto,
Skutery wszędzie jeżdżą jak chcą i wciskają się pomiędzy samochodami, natomiast akurat w Lombardii – czyli tam, gdzie znajduje się jezioro Como – ruch na drogach jest bardzo cywilizowany. Zupełnie nie rozumiem, skąd te obawy? Nie wiem, czy ta trasa bywa zakorkowana, w weekendy (szczególnie w soboty przy ładnej pogodzie) większość dróg dojazdowych do dużych korkuje się. Z Interlaen nad Como jest autostrada, więc nie ma mowy o serpentynach i dużych pochyleniach 🙂
Pozdrawiam wzajemnie!
Witam jaką drogę wybrać do Rzymu ,po drodze nocleg znaleźć, zwiedzić coś itp.Jedziemy 1raz po 50 -siątce trzeba odpoczywać w trasie . Pozdrawiam.Wiola
K
Dzień dobry,
Do Rzymu jedyna rozsądna trasa wiedzie przez Bolonię i Florencję. Radzę postawić na nocleg tuż po wjeździe do Włoch. Przejazd więcej niż 1200 km jednego dnia jest bardzo męczący i trudny do wytrzymania. Nie wiem, która trasą Państwo pojedziecie i wjedziecie do Włoch. Jeśli od strony Monachium, to polecam jezioro Garda w części północnej.
Pozdrawiam serdecznie
Dzien dobry.czytam wasze wskazowki.Naszym marzeniem jest jechac do Rzymu.Mamy syna w spiaczce ,opiekujemy sie Synem w domu.Poniewaz nie zostawia Syna na 10 dni pod opieka innych osob.planujemy podroz razem.Do dyspozycji mamy duzego busa przystosowanego do przewozenia niepelnosprawnych.Czesto wyjezdzamy na turnusy rehabilitacyjne i wiemy ze bardzo dobrze znosi podroze..Co Panstwo o tym mysla.Pozdrawiamy