Decydując się zabrać nasze kudłate szczęście do Włoch miałam sporo obaw. Czy były słuszne?
Przede wszystkim dużo zależy od samego psa. Jeżeli jest grzeczny i dobrze wychowany, to już połowa sukcesu. Nasza Gucia do grzecznych nie należy, a przynajmniej tak nam się wydawało.
Choć wyjeżdżaliśmy już wcześniej dwukrotnie, od kiedy Gucia jest z nami, to temat zabrania jej ze sobą nie istniał. Lecieliśmy wówczas do Rzymu, a za drugim razem do Neapolu i na Sycylię. Każdy z tych wyjazdów oznaczał długie godziny chodzenia po miastach, zwiedzania zabytków lub plażowania. Pies w takiej sytuacji na pewno przeszkadzałby, choćby z uwagi na ograniczenia w dostępnie do obiektów turystycznych. Poza tym co to za przyjemność dla czworonoga chodzenie na smyczy po rozgrzanych rzymskich kocich łbach albo smażenie się na plaży? Inaczej sprawa miała się, gdy w roku 2012 po powrocie z Neapolu i Sycylii podjęliśmy decyzję o drugim, tym razem krótkim, skromnym i niskobudżetowym wyjeździe do Południowego Tyrolu. Wycieczka zakładała zamieszkanie w gospodarstwie agroturystycznym otoczonym zielonymi łąkami, żywienie się we własnym zakresie w prywatnej kuchni wchodzącej w skład apartamentu, oraz codzienne długie wycieczki piesze po górach. Ponadto podróż miała odbyć się samochodem, a nie samolotem, jak w poprzednich przypadkach. Dwa miejsca zamieszkania, w których zarezerwowałam pobyt akceptowały zwierzęta na życzenie za dodatkową opłatą. Decyzja zapadła, Gucia jedzie na swoje pierwsze wakacje do Włoch.
Gucia i jej prywatna klimatyzacja – wywiew lodówki samochodowej
Niewiele znalazłam w internecie na temat wakacji z psem w Dolomitach. Jeśli już natknęłam się na szczątkowe informacje, to były bardzo ogólne. Generalnie zachęcano w nich do zabrania pupila, a Południowy Tyrol reklamował się jako najbardziej przyjazny czworonogom region Włoch. Próbowałam dowiedzieć się wysyłając maila, czy wpuszczą naszą trójkę do kolejki linowej, ale delikatnie mówiąc zostałam zignorowana – nie odpisano.
Przygotowania do wyjazdu objęły wyrobienie psiego paszportu, w którym zawarte zostały wszystkie dane odnośnie stanu zdrowia, aktualnych szczepień, numeru czipa, maści, rasy, wieku i oczywiście właściciela. Zamówiłam również karmę inną, niż zazwyczaj. Gucia w domu dostaje psie chrupki na śniadanie i kolację, ale na obiad gotowane mięsko z ryżem lub kaszą oraz warzywami. Na wakacjach gotowanie dla psa odpada, dlatego kupiłam gotowe obiadki w postaci niewielkich pasztetów w różnych smakach, których objętość była idealna na jeden obiad: otwieram, nakładam i wyrzucam opakowanie. Ponadto suchą karmę kupiłam w małym opakowaniu 400 g, aby nie zabrało dużo miejsca i wystarczyło akurat na tydzień. Dodatkowo zaopatrzyłam się w jej ulubione kości prasowane, które mogłaby gryźć w samochodzie zamiast np. kanapy lub swojego legowiska, względnie lodówki. Obowiązkowo musicie mieć też element zabezpieczający w postaci np. wczepu do pasów bezpieczeństwa oraz szelek, a ponadto legowisko lub kocyk, który psiak zna i będzie wiedział, że ma leżeć w tym, a nie innym miejscu. I oczywiście smycz. W miejscu łatwo dostępnym powinieneś umieścić miskę, aby na postojach bez problemu podać psu wodę. Jeśli sami wody nie pijecie, to przygotujcie butelkę specjalnie dla czworonoga.
Godzina wyjazdu ustalona została na północ. O szczegółach wycieczki będziecie mogli przeczytać za jakiś czas w relacji z podróży Południowy Tyrol. Gucia ostatni posiłek dostała w porze obiadowej, gdyż nie jeździła wcześniej na trasach dłuższych, niż 150 km i nie chcieliśmy przykrej niespodzianki. Ok. godziny 21 Artur wziął ją na intensywny spacer, tzn. on jechał rowerem, a ona biegła obok. To nie barbarzyństwo, wierzcie mi, przynajmniej nie w przypadku Guci. To pies potrzebujący bardzo dużo ruchu i mający niesamowitą wytrzymałość. Wybiegana i przegłodzona legła w samochodzie jak kłoda. Pierwszy postój zrobiliśmy po przejechaniu ok. 180 km autostradą A2 na mopie Gnilec 5 km przed granicą polsko – niemiecką. Gucia wyszła na pierwszy spacer. Trawniki usłane wieloma psimi zapachami cieszyły się takim powodzeniem, że nie chciała jechać dalej. W przypadku podróży powrotnej postąpiliśmy analogicznie: lekkie śniadanie, wyczerpujący szlak na pożegnanie i dopiero wyjazd do domu.
Przerwy robiliśmy jedynie na tankowanie lub we własnej potrzebie. Rundka po trawniku była za każdym razem, z woreczkiem na kupę w drugiej ręce, który jednak nie okazał się potrzebny. Gucia zniosła całą podróż (ok. 1 100 km) bardzo dobrze, a po dotarciu na miejsce i zanurzeniu się w wysokiej koniczynie na łące otaczającej gospodarstwo agroturystyczne została italianomaniaczką, kolejną w rodzinie.
Krnąbrny i często nieposłuszny psiak przeszedł prawdziwą metamorfozę, aż przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Nie było mowy o nie przychodzeniu na wołanie, grymaszeniu przy jedzeniu czy obgryzaniu mebli. Chyba wykombinowała sobie cwaniara, że jeśli nie będzie grzeczna, to więcej nie pojedzie na wakacje. W każdym razie pobyt pod tym względem był bardzo udany. Zarówno tubylcy, jak i inni turyści odnosili się do psa bardzo ciepło i życzliwie, nie podpadła nawet, gdy pogoniła sześć kotów i kucyka gospodarzy z pierwszego miejsca noclegu. Zdarzało się, że ludzie podchodzili i zaczepiali nas, przy Lago di Carezza wygłaskała Gucię cała wycieczka Japończyków.
Jeśli chodzi o tzw. infrastrukturę, to na ulicach spotyka się czarne „psie” słupki, z których nieodpłatnie można pobrać woreczki na kupę, a następnie w tym samym słupku je zdeponować wrzucając do środka wraz z zawartością. Szczególnie dobrze pod tym względem sytuacja wygląda w dolinie Alta Pusteria. Coraz powszechniejsze staje się podawanie psiakowi nieodpłatnie miski wody w restauracjach, schroniskach czy nawet sklepach. Obsługa hoteli oferujących zakwaterowanie ze zwierzęciem dysponuje zazwyczaj informacjami o punktach weterynaryjnych i sklepach zoologicznych.
Obawy związane z przejazdem kolejką linową okazały się na szczęście niepotrzebne. Wpuszczono nas bez problemu i bez dodatkowej opłaty za psa do kolejki na Sas de Pordoi w masywie Sella. Wprawdzie wywieszona informacja mówiła o kagańcu, który na wszelki wypadek i tak mieliśmy przy sobie, ale nikt tego nie wymagał. Pies na prawie trzytysięczniku wywołał pozytywne zdziwienie. Nie skorzystaliśmy z drugiej planowanej kolejki linowej na Tofanę di Mezzo z Cortiny d`Ampezzo, gdyż akurat w tym dniu popsuła się znacząco pogoda i wjazd w gęstej mgle nie miał sensu.
Kolejka linowa na Sas de Pordoi (2 952 m n.p.m). W tle masyw Marmolada (3 343 m n.p.m.)
Na koniec dodam jeszcze, że na szlakach, na których nie było tłumów puszczaliśmy Gucię bez smyczy, jednak za każdym razem, gdy ktoś się pojawił była zapinana. To nic, że jest łagodna jak baranek, inni o tym nie wiedzą. Wiele osób spaceruje z małymi dziećmi i może sobie nie życzyć, aby obcy pies podbiegł i dał całusa z języczkiem ich maluchowi. Uszanujmy to.
Jeszcze słowo na temat podróży samolotem. Otóż wracając z Neapolu w czerwcu 2012 podróżowaliśmy w towarzystwie pani, która przewoziła sznaucera miniaturowego liniami Airberlin. Piesek leciał w kabinie pasażerskiej na kolanach swojej pani w specjalnej torbie do przewożenia psa. Torba ta była jednak odpięta i psiak bez problemu wystawił głowę z torby. W rozmowie dowiedzieliśmy się, że wprawdzie Airberlin ma przepisy mówiące o przewozie w kabinie zwierząt do 6 kg, a większych w luku, to nikt psiaka nie ważył (a miał on 8 kg). Jedynie w dokumentach psa musi być zaniżona waga. Podejrzewam, że malamuta czy innego kaukaza tak się nie przemyci, ale przymykanie oka na różne niegroźne odstępstwa przez pracowników Airberlin utwierdziło mnie w przekonaniu, że to naprawdę rewelacyjna linia lotnicza. Szkoda tylko, że nie lata z Poznania.
Informacje dodatkowe:
- opłata za psa w gospodarstwie agroturystycznym Tschampertonhof w Pardello w dolinie Val di Funes – 6 Euro / dobę
- opłata za psa w hotelu Pircher w Valdaora w dolinie Alta Pusteria – 8 Euro / dobę
- dla miłośników nordic walkingu polecam zakup specjalnej smyczy dla psa mocowanej w pasie, dzięki któremu mamy wolne ręce dostępne np. tu
- wyrobienie paszportu dla psa to koszt ok. 150 zł
- warunki przewozu zwierząt liniami lotniczymi Airberlin w języku polskim znajdziesz tutaj
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży z psem lub do Południowego Tyrolu, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym podróż.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Uwielbiam Twój blog Natalio, tyle informacji w jednym miejscu 🙂
w tym roku szukałam wakacji i nie mogłam się zdecydować gdzie powinnam zabrać moją rodzinkę a teraz już wiem….. Włochy !
Tylko to będzie nasz pierwszy wyjazd i jest nas 4 (ja, mąż i 2 córeczki -5 i 3 lata).
Bardzo lubimy morze i piaszczyste plaże. Doradż mi proszę gdzie będzie najfajniesza taka plaża i ciepłe morze 🙂 Czytałam o Apulii i Toskanii, mam ochotę na Sycylię i Kalabrię aleee na wakacje możemy przeznaczyć max 12 dni i każde z tych miejsc jest tak urocze i naprawdę nie wiem co wybrać.
Dziewczynki są małe więc głównie chodzi nam o zabawy na plaży i mało zwiedzania.
Doradż mi proszę. Urlop planujemy od 28.06 do 10.07.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten blog.
Jola
Witaj Jolu!
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Czy wybieracie się samochodem? A ile kilometrów w jedną stronę jesteście w stanie przejechać?
Pozdrawiam
Natalio myślę, że tylko samolot wchodzi w grę, ze względu na dziewczynki.
Natalio myślę, że samolotem polecimy ze względu na dziewczynki 🙂
Jolu każdy komentarz wymaga zatwierdzenia, dlatego nie pojawia się od razu po dodaniu. A że oboje pracujemy, to zazwyczaj sprawy blogowe muszą czekać do wieczora lub weekendu 🙂
Zwróć proszę uwagę na komentarz Homera. On w prawdzie założył, że pojedziecie samochodem, ale większość miejsc, które wskazał również ja bym poleciła. Choć akurat Neapol, który uwielbiam, na pierwszą podróż do Włoch zawsze odradzam, bo jest mało prawdopodobne, aby się Wam spodobał. Aby polubić to miasto wg mnie należy najpierw zobaczyć trochę południowych Włoch i poczuć ich klimat, bo to zupełnie inna kraina, niż na północ od Rzymu. Ponadto odradzałabym Bibione.
Jeśli jednak chcecie lecieć samolotem, to pewnie będę nudna, ale polecam Sycylię 😀 Bezpośrednio lata Ryanair z Warszawy, Krakowa i Rzeszowa. Zakładam, że na miejscu autko wypożyczycie? Bo – choć to oczywiście nie jest niemożliwe – komunikacją publiczną na Sycylii podróżuje się niezbyt łatwo, z dwójką małych dzieci tym bardziej. Na Sycylii – z uwagi na ograniczony czas – polecałabym Wam zachodnią część wyspy. Co do Kalabrii i Apulii – do Kalabrii nie lata z Polski nic bezpośrednio (nie licząc czarterów biur podróży), do Bari w zeszłym roku latał Ryanair z Warszawy, ale chyba wycofano to połączenie. Jest jeszcze opcja Wizzair z Katowic do Neapolu i stamtąd samochodem. Natomiast jest jeszcze ciekawe połączenie z Warszawy do Pizy w Toskanii, przy czym tam również polecałabym wynajem samochodu. W tym terminie w Toskanii zaczynają kwitnąć słoneczniki 🙂 Co do pogody, to wszędzie będzie gorąco i tak na prawdę wcale nie jest takie oczywiste, że na południu będzie cieplej, niż na północy. W lipcu 2010 jechaliśmy przez cały półwysep aż do Kalabrii. Nad jeziorem Garda był upał większy, niż w Tropei. Musiałabyś przemyśleć, na czym Ci najbardziej zależy w tej podróży, co chciałabyś zobaczyć. Jeśli priorytetem miałyby być piękne plaże i szybkie dotarcie do celu, to zdecydowanie Sycylia.
Pozdrawiam 🙂
bardzo przepraszam, że się wtrącę, ale jeżeli to jest pierwszy Państwa wyjazd do Włoch i w dodatku z małymi dziećmi, to proponowałbym postawić przede wszystkim na relaks i wypoczynek a nie długą jazdę samochodem, tym bardziej że to tylko 12 dni. Wybór jest jeden – rejon Wenecji, tylko niekoniecznie Bibione (Caorle, ewentualnie Jesolo) lub troszkę dalej rejon Ravenny skąd możecie oprócz Wenecji „zaliczyć” piękne państwo w państwie czyli San Marino. Inna opcja, troche dalej to piękne jezioro Garda gdzie panują wyśmienite i unikalne warunki klimatyczne (w lecie nie odczuwa się tak upałów) i super czysta woda. Mnie nikt w zasadzie nie pomógł przed pierwszą eskapadą do Włoch a ambitnie objechałem wówczas dużą ich część wraz z Neapolem (razem z dojazdem ponad 5 tys. km), natomiast w internecie, oprócz tej wspaniałej strony, mnoży się od niesprawdzonych informacji – dlatego nie zabrałem wówczas dzieci tylko odbyłem podróż rekonesansową z małżonką (mogę Państwu pomóc konkretnymi informacjami: dojazd, noclegi itp. pod adresem pt_088@wp.pl) pozdrawiam i jednocześnie ostrzegam – Włochy mogą niebezpiecznie uzależnić!
Witaj Homer! Nie przepraszaj, bardzo mnie cieszy, gdy czytelnicy na wzajem sobie doradzają i dzielą się swoimi wrażeniami! 😀 Widzę, że mamy podobne przemyślenia, o uzależnieniu nie wspominając 😉
Pozdrawiam!
jeju ja od samego blogu już jestem uzależniona a co to będzie jak pojadę do Włoch….. 🙂
Dokładnie chodzi nam o relaks i wypoczynek, bardzo mało zwiedzania.
Bardzo kręci mnie południe Włoch bo ponoć tam jest najpiękniej , chociaż nie wątpię , że wszędzie będzie nam dobrze.
Chcemy aby nasze dziewczyny mogły posiedzieć bez ograniczeń w ciepłej wodzie i aby mogły biegać na bosaka po piaszczystej plaży 🙂 na tym zależy mi najbardziej. Nie chcemy być na bezludnej wyspie ale nie lubimy zatłoczonych miejsc, dobrze byłoby aby również było blisko do sklepów czy atrakcji turystycznych, no i oczywiście jakaś przychodnia-szpital w miar bliskiej odległości (odpukać żeby nie był potrzebny ale różnie bywa).
Dziękuje za odpowiedzi, miło ,że chciecie podzielić się informacjami 🙂
Pozdrawiam
Jolu Sycylia będzie dobrym miejscem, podobnie Sardynia, choć odnośnie Sardynii ja niestety nie doradzę, ale gdybyś była zainteresowana to polecam zaprzyjaźnioną stronę http://www.italiaforum.pl – to prawdziwi eksperci w temacie Sardynii 🙂 A na marginesie dodam tylko, że we Włoszech, nawet na południu, służba zdrowia jest dobrze rozwinięta i nie ma powodu do obaw. Pozdrawiam
Natalio szukam juz tyle czasu fajnego miejsca na wypoczynek i jak narazie jedyne co najbardziej mi pasuje to lot do Bolonii z Wrocławia, wynajem auta i wypoczynek w Pesaro. Co o tym myslisz?
Hej Jolu!
Przegapiłam Twój komentarz, sorka. Okolice Pesaro to dla mnie obszary jeszcze nie odkryte, piękne piaszczyste plaże znajdziesz tam trochę bardziej na południe w okolicach Ancony, w Parco Regionale del Conero.
Pozdrawiam
Bardzo zaciekawił mnie opis wyjazdu z psem.
Spędziłam upojne godziny czytając Twój blog – baaardzo mi się podoba :).
Czy mogłabyś polecić jakieś miejsca gdzie moglibyśmy razem z mężem rozpocząć naszą Pierwszą Włoską Przygodę – ale właśnie z psiakiem – a to nie jest bynajmniej ratlerek ;).
Nasza sunia jest miksem wyżła z labradorem i uwielbia kąpiele – i nie muszą to być morskie odmęty. Dobrze by było gdyby miała miejsce do wybiegania się (bez paniki w oczach ludzi) oraz trochę cienia. Oprócz sprawienia frajdy pieskowi chętnie byśmy troszeczkę pozwiedzali-tam gdzie się da z czworonogiem. Urlop planujemy na wrzesień. Wyjazd samochodem.
Pozdrawiam
Witaj Kasiu!
Oprócz Południowego Tyrolu na razie nie zabieraliśmy Guci w inne regiony Włoch. Z obserwacji, jakie poczyniłam wynika, że w Toskanii niezbyt przychylnie patrzy się na turystów z psami, tzn. nie chodzi mi o to, że się na nich krzywo patrzy, ale w wielu miejscach widziałam zakaz wejścia z psem. Z kolei np. w Apulii i Bazylikacie, gdzie mieliśmy pojechać razem nie byłoby żadnego problemu. Nie miałabym też oporów zabrać jej do Kalabrii czy na Sycylię, jedynie duże miasta będą dla psa stresujące. Tak więc jeśli szukacie pięknych plaż i przyjaznego nastawienia to z czystym sumieniem polecam każde miejsce na południe od Neapolu na obu wybrzeżach 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję bardzo za informację :).
Wprawdzie do urlopu jeszcze trochę wody w Wiśle musi upłynąć, ale ja lubię się wcześniej przygotować. Planowanie jest takie ekscytujące 😀 ;).
Poczytam o wybrzeżach – pewnie one będą celem naszej wyprawy. O dużych miastach nawet nie myślimy zabierając ze soba psa. Plaże, chętnie dzikawe, i malutkie miasteczka – to pobudza wyobraźnię 🙂 🙂 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Byłam w zeszłym roku z psem w Toskanii 🙂 w agroturystyce u Danusi Indyk. Pies na miejscu mial się super, czasami zostawał sam jesli jechaliśmy na dłużej. Wieczorami po okolicznych miasteczkach chodził z nami. Teraz czytam Twój opis Gardy i planuję tydzień w maju, także z Ryśkiem. Pozdrawiam.
Witaj Natalio:-)
Zaciekawił mnie bardzo Twój blog, a wątkiem poświęconym podróży z Gucią chwyciłaś mnie za serce. Super, że zdecydowaliście się na wakacje ze swoim czworonogiem!!!
Ja właśnie uporczywie szukam takiego miejsca, gdzie razem z mężem i dwoma dziewuchami (sunia+sunia) 🙂 moglibyśmy miło spędzić tegoroczny urlop. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez naszych psów więc zawsze zabieramy je ze sobą, szukając miejsc tam, gdzie nie ma problemu z ich obecnością. Do tej pory nasze wakacje ograniczały się do polskich gór, morza i jezior. W tym roku chcę spróbować czegoś więcej i zabrać swoją czeladkę na zagraniczny wyjazd….i to właśnie do Włoch. Ze względu na zwierzaki w grę wchodzi wyjazd samochodem. Szukam, szperam i nie bardzo mogę się o cokolwiek zaczepić, ponieważ w grę wchodzi bariera językowa. Ja coś „kumam” po angielsku, mój mąż coś tam po niemiecku, ale czy to wystarczy żeby wybrać się do Włoch? Zapewne nie:-(
Natalio, czy wiadomo Ci coś o takich miejscach, w których język nie jest aż tak wielkim problemem?
Z góry dziękuję i przepraszam, że zawracam głowę i czas:-)
Witaj Madziu!
Jeśli znacie trochę angielski, trochę niemiecki, to Południowy Tyrol będzie dla Was idealnym rozwiązaniem. Terytorialnie to Włochy, natomiast mentalnie bardziej Austria. Te tereny przyłączono do Włoch dopiero w 1919 roku, region ma autonomię i jest dwujęzyczny, obowiązuje tam włoski i niemiecki do tego stopnia, że nazwy miejscowości, znaki drogowe, menu w lokalach są dwujęzyczne, a mieszkańcy wolą posługiwać się niemieckim. Ponadto to rewelacyjne miejsce na wakacje z psem. Jeśli termin podróży jest Wam obojętny, to polecam wrzesień, bardzo ładna pogoda, temperatura idealna do chodzenia po górach, a ceny rozsądne, czego o lipcu i sierpniu nie da się powiedzieć. Ponadto wracając do języka musisz wiedzieć, że po angielsku łatwiej dogadasz się z kimś, kto także się go uczył, niż z osobą, dla której jest to język ojczysty.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Natalio 🙂
I jeszcze jedno,
czy do Włoszech wystarczy paszport dla psa taki jak np. do Niemiec czyli z aktualnym szczepieniem przeciwko wściekliźnie i nr czip? Czy we Włoszech potrzebne są może dodatkowo inne szczepienia?
Dziękuję i życzę powadzenia i wiele radości w dalszych podróżach 🙂
Dziękuję Natalio i życzę powadzenia, i wiele radości z dalszych podróży 🙂
Hej!
Dodane komentarze pojawiają się dopiero, gdy któreś z nas je zatwierdzi, a to czasem może potrwać, bo oboje pracujemy, w czasie pracy nie zajmujemy się blogiem. A co do Twojego pytania – tak, wystarczy taki sam paszport, jak w Niemczech 🙂
Myślicie jednak o Południowym Tyrolu?
Pozdrawiam
Dziękuje bardzo 🙂
Ufff to super, że taki wystarczy. Takie właśnie mamy 🙂
Tak, zawęziłam poszukiwania do Południowego Tyrolu 🙂 Wcześniej myślałam też o Toskanii ale pozostanę jednak przy tym pierwszym. Chodzi też o to żeby było jak najbliżej, na północy Włoch więc wypad np .na Sycylię odpada. Południowy Tyrol jest w 10 🙂 Bo i niedaleko, i pięknie, i przychylnie dla psiaków 🙂 Można aktywnie spędzić czas, a to dla nas ważne. Raczej polegiwania na plaży opadają 🙂
Pozdrawiam 🙂
Madziu, a kiedy jedziecie?
Plonując termin urlopu nie braliśmy pod uwagę zagranicznego wyjazdu więc termin mamy typowy na polskie wakacje- koniec lipca, początek sierpnia. Najdroższy okres jak patrzyłam na cenniki pobytów i z tego co wspominałaś:-( No nic trzeba się do tego podstosować. Chociaż rzeczywiście wrzesień byłby najlepszym rozwiązaniem 🙂 Przecież to nie polskie morze 🙂
Piękna podróż. My również byliśmy w z Vigo we Włoszech ale tylko na chwilkę, przy okazji pobytu na nartach w Austriackich Alpach. Ciężko byłoby z psem samolotem, no chyba że wasz jest leciutki i nie musiałby lecieć w luku, u nas to odpada, dlatego przy podróżach samolotowych Vigo zostawał u naszych rodziców. Ale już wszystkie inne wyjazdy samochodowe – jak najbardziej z nami. Nawet na nartach gdzie większość dnia spędzał sam – nic nie szkodzi, w domu gdy wychodzimy do pracy też jest sam, a zawsze to dla niego lepiej gdy jesteśmy razem 🙂 Pozdrawiamy
Super strona. Dziękuję za porady o podróży z psem. Proszę o wiecej. W przyszłym roku chcemy wybrać się do Włoch z naszym bokserem. Najlepsza strona o podróżach jaką znalazłam. Dzieki .
Aniu piękne dzięki za tak miłe słowa. Gdy dodawałaś ten komentarz miałam roczną przerwę w prowadzeniu bloga spowodowaną chorobą, dlatego nie odpowiadałam na komentarze i maile. Będzie więcej włoskich podróży z czworonogiem 🙂
Pozdrawiam!
Witam serdecznie
to i ja dołączę się ze swoimi doświadczeniami. Razem z naszym dziewczynami (a naprawdę do małych nie należą – to Berneńczyki, wiec i wiekie i kudłate 🙂 zwiedziliśmy już kawał Europy. Przez 5 lat jeździliśmy z jedną od dwóch towarzyszą nam już dwie (druga po przejściach, zabrana ze schroniska 🙂 Byliśmy w naprawdę wielu krajach Europy i nigdzie nie spotkaliśmy się z niechęcią do naszych skarbów. We Włoszech byliśmy w północnej części – Bibione i okolice, Wenecja, Jezioro Garda, okolice Pesaro – wszędzie naprawdę bez najmniejszych problemów. W tym roku zabieramy je w okolice zatoki Neapolitańskiej. Nasze psy uwielbiają wyjazdy – mimo, że są duże i mają długie gęste futro a jeżdżą z nami raczej w gorące regiony to jeżeli dobrze się do tego przygotujemy to dla wszystkich może być to ogromna przyjemność. Tak więc życzę wszystkim wspaniałych urlopów, a gdyby ktoś potrzebował jakiejś małej wskazówki lub pomocy to jak najbardziej chętnie podzielę się naszymi doświadczeniami 🙂
Witam serdecznie. Wybieramy się na wakacje z bolonczykiem. Planujemy dolomity i włoskie plaże. Zastanawiamy się czy pieska można zabrać na plażę np we Włoszech? Obowiązuje zakaz jak w Polsce? To malutki piesek praktycznie niewidoczny. Z góry dziękuję za pomoc.
Hej Wiola! Planowaliśmy z psem na Sycylii i w Kalabrii, nie było żadnego problemu. Nie wiem jak na północy na plażach. W Toskanii nie są już tak przyjaźnie nastawieni do psów jak w Dolomitach. A nad Jeziorem Garda z kolei można iść z psem na wyznaczone plaże
Pozdrawiam
Witam,
z naszym kudłatym szczęściem wybieramy się w sierpnia do Toskanii, samochodem. Czy orientuje się Pani jakie dokumenty musi posiadać psiak przy przekraczaniu granicy i na miejscu?
Ma czipa, i książeczkę zdrowia jednak w Głogowie, gdzie mieszkamy weterynarz nie zwykł z należytą pieczołowitością ogarniać formalności więc książeczka prawie pusta ;(
Z góry dziękuję za odpowiedz,
Pozdrawiam
Małgosia
Witaj Małgosiu!
Pies musi mieć paszport, wyrabia go weterynarz po uprzednim podaniu kompletu szczepień. Książecza zdrowia nie ma w tej sytuacji znaczenia.
Pozdrawiam!
Świetny artykuł! Z naszym Ziutkiem też dużo podróżujemy, co prawda bardziej lokalnie ale jednak co podróż to podróż. Niby nic, tylko że nasz pupil ma tak że nigdzie się nie ruszy bez swojego legowiska, ostatnio kupiliśmy na wyro.pl i tak mu spasowało, że to jego ulubione miejsce, spędza tam większość czasu. Przed kupnem gdzie się położył tam był 🙂 Trzeba dogadzać czworonogowi żeby czuł się bezpiecznie i komfortowo 🙂
Witaj Natalio. Wybieramy sie z mezem pierwszy raz z psem na wakacje, tydzien polnocne Wlochy, tydien chorwacka Istria. Nocleg zarezerwowany, podroze sprawdzone (mieszkamy w Niemczech, pies jezdzi z nami do Polski jednorazowo 1200 km), moje pytanie dotyczy zwiedzania. Czy z psem pekinczykiem mozna zwiedzac zabytki? Normalnie mozemy go zostawiac w miejscu noclegu, ale jadac z Wloch do Chorwacji chcielibysmy zwiedzic Triest i chcialabym zajrzec do 2-3 muzeow. Jakie jest ogolnie prawo wloskie w tym wzgledzie?
Pozdrawiam
Witaj Gosiu!
Reguły w tym temacie ustalają poszczególne obiekty, dlatego trudno jest mi powiedzieć, jakie przepisy obowiązują w Trieście. Większość muzeów i parków przyrody zabrania wstępu z psem, choć zauważyłam, że dużo zależy od regionu. W moim subiektywnym odczuciu najbardziej niechętni turystom z psami są w Toskanii, a najbardziej przyjaźni w Trydencie-Górnej Adydze, a także w południowych regionach, tych niby zacofanych. Tam jeszcze się nie spotkałam ze złym przyjęciem psa, na Sycylii wpuścili nas z Gucią do zamku-muzeum, czym byłam naprawdę zaskoczona, bo przyzwyczailiśmy się już do sytuacji, gdy jedno z nas musi zostać z Gucią pod drzwiami 😉
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Natalia
Wybieramy się samochodem do Syrakuz z dwoma psami za dwa tygodnie. Mamy już wynajęty dom. Gdzieś przeczytałam, że na Sycylii są setki tysięcy bezdomnych psów i szczerze mówiąc zamarłam. Czy jest coś, na co powinniśmy zwrócić uwagę lub jakoś się zabezpieczyć ?
Pozdrawiam wiosennie 🙂
Dzień dobry,
Kiedyś rzeczywiście był taki problem, ale od dawna nie słyszałam o stadach bezdomnych psów. Na pewno radziłabym nie puszczać psiaka bez smyczy, chyba że jest bardzo grzeczny i nie oddala się oraz przychodzi na zawołanie. Ja sama byłam z moją Gucią na Sycylii w 2014 roku i dobrze wspominam tą podróż. Nic złego się nie stało, ale miejscowi się bardzo pozytywnie nastawieni do turystów z czworonogami.
Pozdrawiam wzajemnie!