Civita di Bagnoregio – umierające miasteczko

civita di bagnioregio

„La citta che muore”, czyli miasto, które umiera – tak określane jest malutkie i bardzo malowniczo położone na wysokiej skale małe miasteczko znajdujące się na północnych krańcach regionu Lazio, tuż przy granicy z Umbrią. Zapraszam Was dziś do Civita di Bagnoregio.

Civita di Bagnoregio – dlaczego miasteczko umiera?

Założone ok. 150 km na północ od Rzymu i jakieś 2 500 lat temu przez Etrusków na wysokiej skale tufowej urocze miasteczko przez lata było bezpieczne pod względem strategicznym. Niestety, miękki tuf z czasem poddany erozji zaczął się osuwać. Dziś na stałe Bagnoregio zamieszkuje kilkanaście osób, w sezonie ich liczba wzrasta m.in. za sprawą turystów. Gdy zwiedzaliśmy je ponad cztery lata temu zrobiło na nas niesamowite wrażenie. Jeśli będziecie w pobliżu gorąco polecam, choć dziś wstęp jest płatny 1,5 euro. Cel – ratowanie miasteczka.


civita di bagnioregio

W tufowej skale znajdują się liczne tunele, które dziś wykorzystywane są do przechowywania wina, a dawniej były m.in. schronem przeciwlotniczym podczas II wojny światowej.

Civita di Bagnoregio – nasze pierwsze wrażenie

Do Civita di Bagnoregio przyjechaliśmy bocznymi drogami z okolic Narni w Umbrii pod koniec lipca 2010 r. Do dziś pamiętam, jak z nieba lał się żar, a my zachwyceni byliśmy już samymi polami kwitnących słoneczników i łanami świeżo skoszonego zboża widzianymi z okna samochodu po drodze. Artur nie dowierzał, że na takim odludziu znajdzie się coś poza krajobrazami, co będzie w stanie go zachwycić, jednak gdy po przyjeździe do Bagnoregio, nowszego i dobrze zachowanego miasteczka tuż obok starej Civity dostrzegł grupkę Japończyków opuszczających autokar zrozumiał, że nie przesadzałam w rekomendowaniu tego miejsca. Pierwsze spojrzenie na Civita di Bagnoregio zaparło nam obojgu dech w piersiach. Wtedy nawet pożałowałam, że nie jest to wczesny poranek wiosenny czy jesienny, gdy byłaby szansa ujrzeć miasteczko spowite gęstą mgłą i wyłaniające się z niej niczym wyspa.

druga papierowa książka

civita di bagnioregio

zdjęcie autorstwa Fine.Shoot zamieszczone na flickr.com

Do miasteczka prowadzi kładka dla pieszych (i meleksów mieszkańców). Po przekroczeniu bramy wejściowej cofamy się w czasie o kilka wieków. Kameralna, a jednocześnie imponująca stara zabudowa i malutkie rozmiary tego skansenu nadają mu niesamowity klimat. Malutkie dziedzińce i wejścia do mieszkań ozdobione są bardzo dobrze utrzymaną zielenią. Aż trudno uwierzyć, że mieszka tu tak mało ludzi. Z licznych donic śmieją się do nas piękne, bujne hortensje i róże, których niesamowity zapach w połączeniu z gorącym powietrzem jest wręcz odurzający.

civita di bagnioregio

Po obejściu nastrojowych uliczek przysiadamy w kawiarni przy bramie, chyba jedynej w całym miasteczku. Zamawiamy granitę cytrynową i rozkoszujemy się otoczeniem. Co za miejsce! Oby nigdy nie stało się całkowicie wymarłe. My na pewno jeszcze pewnego dnia wrócimy do Civita di Bagnoregio, a Wam serdecznie już dziś polecam to miejsce.

civita di bagnioregio

Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży do Lacjum, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym podróż.

Teraz Twoja kolej! Dołącz do społeczności Italia by Natalia: Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod postem. Możesz też zapisać się na newsletter w oknie poniżej.  

27 komentarzy do “Civita di Bagnoregio – umierające miasteczko”

  1. absolutne cudo.. tyle razy byłam w pobliżu tego miasteczka i nie miałam pojęcia o jego istnieniu.. dzięki za tego posta – z pewnością następnym razem tam wstąpię..a że Włochy to moja nieustająca miłość, mam nadziej ę, ze to będzie niedługo:) Pozdrawiam ciepło

      1. Witaj Beato!
        Jasne, że znamy Craco 🙂 Pisałam już o nim, ale osobiście jeszcze tam nie dotarłam, choć dwukrotnie byłam tuż obok. Mam nadzieję, że za trzecim razem się uda 🙂
        Pozdrawiam

  2. Ja odwiedziłam to miasteczko 3 lata temu. Jest rzeczywiscie piękne i robi duże wrażenie. Ja też jeszcze tam wrócę.

  3. To prawda. Brak turystow i bajkowe klimaty. Za miesiac Basilicara i Puglia wiec czekam za Twoja kolejna czescia wyprawy bo skonczylas wpis na Basilicacie:)

    1. Witaj Gosiu!
      Tuż obok starego miasta na skale, o którym jest ten post znajduje się nowsze, większe miasto zwane Bagnoregio. Tam na pewno można dojechać autobusem, a dalej spacerkiem dotrzesz do celu w ciągu 5 – 10 minut 🙂
      Pozdrawiam

    2. Wiem, że z placu przy stacji kolejowej w Orvieto odjeżdżają autobusy do Bagnoregio. Co, o ile dobrze pamiętam, ok 1,5 – 2 godzin. Widziałam rozkład na własne oczy, jednak nie dojechałam tam. Choć było to drugie z trzech marzeń podczas ówczesnej wyprawy. Żadne się nie spełniło :-(. Było to we wrześniu 2017. Teraz jest 3 lutego 2019 i bodaj cztery czy pięć dni temu zarezerwowałam w Civicie dwa noclegi. Dostaję fiksum dyrdum z radości !!!!!! Ciągle oglądam i „chodzę” po miasteczku w guglach.
      A w sprawie dojazdu, wpisałam w wyszukiwarkę: Orvieto – Civita di Bagnoregio bus i wyskakuje rozkład jazdy.
      Oby do czerwca !!!!!!!!!
      Pozdrawiam wszystkich – Ida

  4. Zachwycałam się Craco i Bagnoregio, w których nie byłam, natomiast w tym roku wylądowałam nad jeziorem Garda……. Kolejne miejsce przyprawiające o bicie serca, ale nie tak jak południowe Włochy. Północ to niemiecko-austriacki szyk we włoskim wydaniu. Mam nadzieję, że w tym roku też uda mi się dotrzeć na południe Italii. Plany dotyczą samego obcasa, no prawie, tj Gallipoli. A co myślicie o Abruzji… Na razie czytam i oglądam zdjęcia. pozdrawiam wszystkich, którzy kochają Włochy, włochów i włoski… język. Wszystkiego dobrego, Buona Natale, chyba to tak…

    1. Witaj Beato!
      Wiedzę, że mamy ze sobą wiele wspólnego! Piękna jest północ, ale prawdziwa Italia jest zdecydowanie na południu 🙂
      Salento – moje marzenie! Są tam takie cudowne plaże. Trzymam kciuki, żeby się udało. W Apulii do tej pory spędziłam zaledwie kilka dni, ale poczyniłam przez ten czas pewne obserwacje. Odniosłam wrażenie, że panuje tam większy porządek, niż w innych południowych regionach, ale atmosfera i ciepło ludzi jest typowo południowe. Jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze się ze mną zgodzi. Daj znać, czy Twoje plany się powiodły i jak Ci się podobało Salento 🙂
      Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
      Pozdrawiam

      1. Ja w Apulii byłam 4 razy. Trzykrotnie pod Monopoli w przepięknym villagio Porto Giardino, w czasach 2000-2003 r, kiedy nie miał tzw formuła hotel, tylko appartamenti. Jeden raz na Gargano z przygodą samochodową. Były to pobyty stacjonarne, preferujemy jednak pobyty bez wyżywienia, z wypadami w okolice – na południe do Taranto b. szybko bo to b. duże miasto, na południe najdalej wtedy San Vito i Polignano. Jeździliśmy samochodem, pomiędzy obsadzonymi kamieniami drogami wewnętrznymi… Tak to można nazwać. Pomyślałam sobie, że taka forma jest mało atrakcyjna. Bo siedzę w jednym miejscu i co.. Ale to było głównie dla dzieciaków. Bo im to co tam… byle była woda i lody. Teraz od jakiegoś czasu podróżujemy, tak naprawdę. Trochę tu i trochę tam… jest fajniej i więcej można zobaczyć. A poza tym nikt nie marudzi. Pozdr.

        1. Każda opcja podróży ma swoje plusy i minusy. Mieszkanie w jednym miejscu faktycznie mocno ogranicza, bo w jeden dzień trzeba wyjechać, wrócić i jeszcze zobaczyć to, po co się pojechało. Plusem jest, że nie trzeba się co dwa, trzy dni pakować i rozpakowywać, bo to również męczy, o bałaganie w walizce nie wspominając 😉 Je jednak wolę ą drugą opcję, a podczas ostatniego wyjazdu trochę nocowaliśmy m.in. pod namiotem bez wcześniejszej rezerwacji, tylko z namiarami na campingi. W każdej chwili mogliśmy zmienić plany, pojechać dalej lub zostać w innym miejscu. Taka wolność bardzo przypadła mi do gustu, choć w szczycie sezonu nikomu jej nie polecam.
          Pozdrawiam

  5. Ja 2 czy 3 razy bylam i w tym roku po Bozym Narodzeniu tez sie tam wybieram:-)Fantasyczne miejsce magiczne i takie bajkowe polecam serdecznieRobi piorunujace wrazenie:-)Wlochy za kazdym razem zachwycaja:-)

    1. Z Termini do Orvieto pociągiem -ok.1,5 godziny. I z Orvieto autobusem ze stacji… czy ja wiem… ze 40 minut

  6. Pierwszy raz byłem w Bagnoregio w 2014 roku. Niestety było to przejazdem – z braku czasu nie dotarłem do samego Civita. Popatrzyłem tylko z ogrodu restauracji położonej po lewej stronie powyżej wejścia na most. Widok naprawdę zapierał dech w piersi… Obiecałem sobie, że na pewno tu wrócę i pognałem dalej. Kilka dni temu pojawiłem się ponownie w Bagnoregio. I niestety przeżyłem wielkie rozczarowanie. Civita di Bagnoregio to nie żadne romantyczne miejsce, tylko jedno wielkie centrum handlowe. Na każdym rogu, w każdym zaułku sklepy z pamiątkami, z regionalnymi produktami, restauracje i kawiarnie. Poza tym kilka hoteli i pensjonatów. I oczywiście tłumy turystów. Turystów można wytłumaczyć weekendem – byłem tam od soboty do poniedziałku. Z okien pensjonatu położonego przy via Roma (ulica prowadząca do mostu) widziałem jak od samego rana praktycznie do wieczora podąża nieprzerwany potok ludzi. Niestety cały urok „wymarłego” miasta popsuty jest wszechobecną komercjalizacją. Szkoda, że nie trafiłem tam kilka lat wcześniej – może udałoby mi się zasmakować trochę atmosfery, która – chyba bezpowrotnie – uleciała z tego miejsca.
    Niemniej jednak uważam, że – z uwagi na specyfikę położenia – jest to miejsce godne odwiedzenia.

  7. Cudowne miejsce, uwielbiam takie klimaty i ogromnie Ci zazdroszczę takich podróży, ale to jest ta dobra zazdrość 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany. Pola obowiązkowe są oznaczone *

Close