Alpe di Siusi (Seiser Alm) – spacerem po zielonych łąkach największego płaskowyżu górskiego w Europie

Alpe di Siusi (Seiser Alm), wyjątkowy obszar położony w sercu Południowego Tyrolu, zimą staje się cenionym ośrodkiem narciarskim, a latem zamienia w rozległe pastwisko z mnóstwem tras pieszych, czynnymi kolejkami linowymi, wyciągami krzesełkowymi i chatami, w których można odpocząć i coś zjeść. To również najbardziej słoneczny zakątek tych pięknych gór; jeśli tylko nieba nie spowijają chmury, tutejsze pagórki są skąpane w ciepłych promieniach. Przygotowałam dla Was szczegółowy opis naszego czerwcowego spaceru wraz z numerami ścieżek, mapą i zdjęciami pokazującymi każdy odcinek. Oto piękny, bardzo łatwy i malowniczy szlak po zielonych łąkach największego płaskowyżu górskiego w Europie, będącego częścią obszaru wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zapraszam!

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w artykule powstały w ostatnim tygodniu czerwca 2025 r.

Największy płaskowyż górski w Europie

Alpe di Siusi, czyli Seiser Alm, to rozległy teren o powierzchni około 52-56 km², znajdujący się na wysokości od 1 680 do 2 350 m n.p.m. Uznawany jest za największy wysokogórski płaskowyż w Europie, ale jednocześnie jest położony na tyle nisko, że latem zamienia się w jedno wielkie alpejskie pastwisko, zamiast być nagim, skalnym płaskowyżem, jak choćby Altopiano delle Pale di San Martino, rozciągający się u stóp Cima Rosetta, w linii prostej jakieś 35 km na południowy wschód od Alpe di Siusi. Na terenie tego ostatniego dostępnych jest około 450 km szlaków pieszych, a do rowerzystów-pasjonatów MTB przygotowano liczne trasy (np. do Monte Piz, Bullaccia czy Seiser Alm Ronda); szacuje się, że ich łączna długość wynosi około 300 km.

Płaskowyż Alpe di Siusi otaczają imponujące grupy górskie: na północnym‑zachodzie Sassolungo z najwyższym szczytem Sassolungo / Langkofel (3 181 m n.p.m.) oraz Sassopiatto / Plattkofel (2 995 m n.p.m.); dalej na północny‑wschód grupa Sella z Piz Boe (3 152 m n.p.m.); na południowym wschodzie rozciąga się masyw Sciliar (Schlern) z najwyższym szczytem Monte Pez (2 563 m n.p.m.) oraz charakterystycznymi iglicami Punta Santner (2 414 m n.p.m.) i Punta Euringer (2 394 m n.p.m.). Ta wyjątkowa panorama tworzy tło iście idylliczne: zielone łąki płaskowyżu łagodnie spotykają się z potężnymi, skalnymi sylwetkami Dolomitów.

Bardzo rozbudowana infrastruktura

Liczne szlaki piesze wspomagane się rozbudowaną siecią kolejek linowych i wyciągów krzesełkowych, dzięki którym można łatwo tutaj dotrzeć z tak popularnych miejsc jak miasteczko Ortisei, czy też podjechać na początek któregoś z wyżej rozpoczynających się szlaków. Układ ścieżek, kolejek i wyciągów możecie podejrzeć na mapie obszaru Alpe di Siusi znajdującej się na tej stronie.

moje trzy podróżnicze książki

Większość kolejek linowych i wyciągów krzesełkowych działających na tym obszarze umożliwia przewiezienie rowerów. Szczegółowy wykaz infrastruktury wraz z terminami otwarcia oraz cenami biletów – bardzo czytelnie rozpisane – znajdziecie na tej stronie. Szczegółowe informacje odnośnie dojazdu i parkowania przy poszczególnych punktach startowych znajdziecie tutaj.

Start: miasteczko Ortisei, kolejka linowa Alpe di Siusi

Wiele górskich atrakcji wymaga dojazdu poza miasto, czy to na początek szlaku czy pod dolną stację kolejki linowej. W Dolomitach w większość takich miejsc można się dostać komunikacją publiczną, co jest niewątpliwie ogromnym, dodatkowym atutem tych wspaniałych gór. W przypadku Alpe di Siusi nawet taki dojazd nie jest potrzebny, o ile wcześniej dotrzecie do miasteczka Ortisei, serca przepięknej i wyjątkowo bogatej w atrakcje doliny, jaką jest Val Gardena, która przez tydzień była naszą bazą, a dokładnie przepiękny hotel na przełęczy zaczynającej się tuż za Ortisei – Passo Pinei (bardzo polecam, szczególnie wersję z wyżywieniem HB). Charakterystyczne, widoczne z daleka kubełki kolejki w kolorze czerwonym startują z centrum miasteczka Ortisei pod górę masywu zamykającego dolinę od strony południowej.

Na szczycie zwanym Mont Sëuc znajdziecie sklep z pamiątkami, restaurację z tarasem słonecznym, niewielki plac zabaw dla dzieci oraz stację wyciągu krzesełkowego, który z tego miejsca przenosi pasjonatów górskich wędrówek i pięknych widoków nie w górę, ale w dół.

Parking przy dolnej stacji kolejki Ortisei – Alpe di Siusi

Zanim zabiorę Was na ten niezwykły spacer jeszcze słówko na tematy organizacyjne. Jak przy każdej dolnej stacji kolejki linowej, także i w tym przypadku na gości czeka parking; tutaj jest to podziemna budowla kilkupoziomowa na 240 samochodów, ale miejsca kończą się dość szybko. Dlatego jeśli chcecie mieć pewność, że zaparkujecie, warto przyjechać z samego rana, szczególnie w wysokim sezonie. Parking ten szczyci się najniższymi cenami w Ortisei. Czy to prawda? Tego nie wiem, z pewnością jest znacznie tańszy niż parking pod kolejką na Secedę. To nie wszystko, albowiem pozostawiając auto właśnie tutaj możecie po powrocie z Alpe di Siusi skorzystać z kładki dla pieszych i rowerzystów, by w kilka minut znaleźć się w centrum Ortisei.

Parking wyposażony jest w windę, którą wjedziecie na poziom dolnej stacji kolejki oraz kasy biletowej. W drodze powrotnej przy wejściu do windy znajdziecie automaty, w których należy opłacić bilet parkingowy. Uwaga! Są dwa automaty, z czego jeden akceptuje wyłącznie płatności kartą, drugi zarówno kartę, jak i gotówkę. Zwróćcie na to uwagę zanim ustawicie się w kolejce do konkretnego urządzenia.

Wyciąg krzesełkowy Sonne

Dwuosobowe krzesełka suną pomiędzy świerkami w dół ku zielonym łąkom, a przed oczyma pasażera roztaczają się niesamowite krajobrazy. Wyciągiem można przewieźć rower, a także – jak wszędzie w Dolomitach – psa, oczywiście odpowiednio zabezpieczonego przed wypadnięciem. Pies powinien mieć także kaganiec, by z emocji nie ugryźć pana pomagającego wsiąść i zsiąść z krzesełka. Poniższe zdjęcia powstały, gdy już wracaliśmy. Artur, który zawsze w takich sytuacjach jako silniejszy jechał z Sarą, tym razem zapomniał o kagańcu, ale miał go przy sobie.

To ważne, gdyż niektórzy pracownicy kolejek i wyciągów mogą Was nie wpuścić z psem bez kagańca. Taka sytuacja przydarzyła nam się w zeszłym roku w Bergamo, podczas ostatniej włoskiej podnóży Guci, gdy nie wpuszczono nas z nią do funicolare Città Alta, bo nie mieliśmy kagańca. O ile Sara teoretycznie mogłaby ugryźć w silnych emocjach, o tyle Gucia była tak łagodnym pieskiem, że muchy nigdy nie skrzywdziła, lecz to nie ma w takich sytuacjach znaczenia.

Mapa naszego spaceru po Alpe di Siusi

Początek szlaku: dolna stacja wyciągu krzesełkowego Sonne

Dolna stacja wyciągu krzesełkowego jest miejscem, w którym krzyżuje się kilka szlaków. Nie planowaliśmy całodniowego spacerowania po płaskowyżu skąpanym w intensywnym słońcu końcówki czerwca. Tego dnia było naprawdę bardzo ciepło, a tutejsze ścieżki nie zapewniają ani odrobiny cienia. Zdecydowaliśmy się na kilkukilometrową pętlę z punktem docelowym w Baita Sanon i powrotem z tejże knajpy do dolnej stacji wyciągu inną drogą, czyli robiąc pętlę. Naniosłam ją na powyższą mapę, przy czym punkt początkowy i końcowy był ten sam; łata śniegu widoczna na mapie powoduje, że nie mogę ustawić przebiegu ścieżki w tym miejscu.

To tylko jedna z bardzo wielu możliwości, jakie oferuje płaskowyż Alpe di Siusi. Równie dobrze możecie udać się wprost do Baita Sanon; szlak wiodący tam z dolnej stacji wyciągu jest szeroki, bez większych przewyższeń, do pokonania wózkiem dziecięcym. Jest też wiele możliwości wydłużenia naszej propozycji, choćby poprzez rozpoczęcie i zakończenie trekkingu na Mont Sëuc, czyli z pominięciem zjazdu i wjazdu wyciągiem krzesełkowym lub też skorzystanie tylko z wjazdu lub tylko ze zjazdu.

Spacerem po zielonych pastwiskach Alpe di Siusi

Ścieżka prowadząca z dolnej stacji wyciągu Sonne w stronę Saltria

Jak już wspomniałam możliwości jest wiele. Można wędrować kilkoma różnymi szlakami, można też dojść do kolejnego wyciągu krzesełkowego o nazwie Florian i podjechać nim do Rifugio Williams, czyli kawałek w górę ku szczytom grupy Sassolungo, gdzie zaczynają się kolejne szlaki, w tym na liczący 2958 m n.p.m. szczyt Sassopiatto (Plattkofel). My ruszyliśmy ścieżką wiodącą najpierw stromo w dół, później lekko pod górę, kierując się szlakiem nr3 w stronę Saltria, czyli na południe.

drewniany mostek i rzeczka na lace alpe di siusi

Gdybyście chcieli przejść tą samą pętlę, ale w przeciwnym kierunku, to na końcu przed stacją wyciągu krzesełkowego będziecie musieli podejść ostro pod górę; jest to spowodowane opadaniem terenu do brzegów płynącego przez łąkę strumienia. Idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara do strumienia w drodze powrotnej już się nie schodzi, przez co takiego podejścia również nie ma.

Zachwycające krajobrazy Alpe di Siusi

Druga połowa czerwca w Dolomitach jest bajeczna, ale na tych łąkach urok owej pory roku jest jeszcze bardziej wyraźny i na długo pozostaje w pamięci. W zielony dywan soczystej trawy miejscami wplecione są kolorowe kwiaty polne, wszak tutaj wiosna dociera znacznie później niż choćby do Toskanii, skąpanej w polnych kwiatach już od początku maja. Całość przecina wspomniany wcześniej, leniwie płynący strumień krystalicznie czystej wody, a także pajęczyna gruntowych ścieżek. W oddali swój majestat prezentują jasne, poszarpane szczyty, które są na tyle blisko, by dodawać krajobrazowi niepowtarzalnego uroku, a jednocześnie na tyle odsunięte, by nie przysłaniać horyzontu i nie powodować zatrzymywania się nisko zawieszonych chmur czy mgieł. To właśnie dzięki tej otwartości przestrzeni płaskowyż Alpe di Siusi – niezależnie od pory roku – uchodzi za jeden z najbardziej nasłonecznionych zakątków Dolomitów.

Skrzyżowanie dróg do Saltria i w kierunku Baita Sanon

Ścieżka dociera do skrzyżowania: podążając nią można dotrzeć do Saltria, skręcając na wschód można dotrzeć po kilku godzinach do Val Gardeny, my natomiast skręciliśmy na zachód w taki oto szeroki trakt, widoczny na zdjęciu powyżej. To już trasa w kierunku chaty Baita Sanon, ale tutaj też jest kilka możliwości: kawałek dalej można przeciąć łąkę wprost do chaty lub przedłużyć trasę zgodnie z tym, co zamieściłam wcześniej na mapie Google.

Restauracja w Baita Sanon

Pięknie położona, oferująca mnóstwo stolików na zewnątrz (choć i tak trudno o stolik bez kolejki, nawet poza szczytem sezonu), czyste i zadbane toalety, huśtawki i zjeżdżalnię dla dzieci, a także leżaki z parasolami ustawione na trawie dla gości zamawiających napoje lub przekąski niewymagające stolika. Baita Sanon to chata, w której z pewnością warto zrobić sobie przerwę w wędrówce i odpocząć w cieniu. Zamówiliśmy Gröstl tirolese (Tiroler Gröstl), czyli tradycyjną dla tego obszaru potrawę przygotowywaną z gotowanych ziemniaków krojonych w kostkę lub plasterki, a następnie przysmażanych z cebulką, plasterków specku oraz jajek sadzonych. Do tego słodki Kaiserschmarrn (więcej o tej potrawie + przepis) i piwo dla Artura.

Jedzenie serwowane tutaj jest bardzo smaczne, ale znacznie droższe niż w innych chatach, szczególnie jeśli z cenami zestawi się porcje o wiele skromniejsze niż w większości podobnych miejsc. Kto ma bardzo ograniczony budżet, temu odradzam planowanie posiłku w tej chacie. Poza tym gdybym miała wybrać knajpę z najmniej sympatyczną obsługą, na jaką trafiliśmy przez dwa i pół tygodnia tegorocznego pobytu w Dolomitach Bellunesi oraz Dolomitach Południowego Tyrolu, to niestety Baita Sanon – a dokładnie jedna z młodych kelnerek – byłaby bezkonkurencyjna. Może miała zły dzień? Będę się tego trzymać, choć oboje odnieśliśmy wrażenie graniczące z pewnością, że chodziło o nieznajomość języka niemieckiego i w zamian używanie włoskiego. Skąd taki wniosek? Ponieważ późniejsze przejście na angielski w cudowny sposób poprawiło jakość obsługi naszego stolika. Na szczęście był to odosobniony przypadek.

Ścieżka na odcinku Malga Sanon – dolna stacja wyciągu Sonne

Krótka, szeroka ścieżka prowadząca z Baita Sanon do stacji wyciągu Sonne wymaga około 20 minut nieśpiesznego spaceru. Jak już wspomniałam wcześniej odcinek ten bez problemu pokonacie pchając wózek dziecięcy. Mimo małej odległości już tutaj można nasycić oczy pięknymi widokami. Z wózkiem możecie pójść też znacznie dalej niż do Baita Sanon. Właściwie większość owej pętli można pokonać z maluchem, tylko odcinek pierwszy w tym opisie, czyli od dolnej stacji wyciągu do skrzyżowania dróg, a właściwie tylko do drewnianej furtki – w mojej ocenie – może być miejscami problematyczny ze względu na zbyt wąską ścieżkę.

Aple di Siusi idealne na spacery z psem

Góry – a szczególnie włoskie Alpy, bardzo przyjazne czworonogom – to ogólnie świetne miejsce na wakacje z psem, który lubi dużo chodzić. Wśród niezliczonych szlaków są jednak te bardziej i mniej przyjazne psom, gdzie ścieżka usłana jest kamieniami i kawałkami skał, na których pies nie będzie się czuł komfortowo. W dzisiejszych czasach coraz popularniejsze są buty dla psów, w tym buty trekkingowe, ale nam nie udało się nauczyć naszych suczek chodzenia w tym wynalazku. Rok temu kupiliśmy buty, zarówno dla Guci, jak i dla Sary, ale żadna z nich nie dała się przekonać. Doszło nawet do zabawnych momentów, gdy Sara chcąc zrzucić założone jej buty zaczęła chodzić na dwóch przednich łapach, a tylnymi wymachiwać w powietrzu. Mieliśmy ubaw po pachy, nie posądzając jej wcześniej o takie zdolności akrobatyczne. W każdym razie ponieśliśmy porażkę na całej linii.

Wracając do górskich szlaków. Najlepsze dla psa są takie trakty, gdzie może on stąpać głównie po gruntowej nawierzchni lub po trawie, a kamienie czy fragmenty skał są rzadkością. Takie właśnie warunki oferują ścieżki Alpe di Siusi, do tego strumień, który w kilku miejscach się przekracza ku radości czworonoga, bo przecież wiadomo, że woda pita prosto ze strumienia zawsze jest smaczniejsza niż ta z miski, nawet jeśli to ta sama woda. Tak więc bardzo polecam Wam wędrówki po tym pięknym płaskowyżu, zarówno z psiakami jak i z młodszymi dziećmi, dla których szlaki wymagające większych podejść i zejść są jeszcze zbyt trudne.

Teraz Twoja kolej! Dołącz do społeczności Italia by Natalia: Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod postem. Możesz też zapisać się na newsletter w oknie poniżej.  
Natalia Rosiak

O autorze

Nazywam się Natalia Rosiak, jestem podróżniczką, blogerką i autorką książek. Od 12 lat dzielę się z Czytelnikami wiedzą i miłością do Italii oraz inspiruję do podróży prowadząc blog, udzielając się na Facebooku, na Instagramie, na YouTube, w grupie Włochy – podróże & styl życia oraz na Twitterze.
Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie, a książki papierowe m.in. w Empiku. Jako pierwszy polski twórca otrzymałam tytuł Gold Italy Ambassador Awards.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany. Pola obowiązkowe są oznaczone *

Zamknij
Zmień zgody