Zaletti veneziani, czyli weneckie ciasteczka z rodzynkami maczanymi w grappie to doskonały pomysł na pyszny i łatwy w przygotowaniu wypiek, który swoim aromatem wypełni cały dom. Zaletą ciastek jest świeżość i wyśmienity smak utrzymujące się nawet po kilku dniach od wyjęcia z piekarnika. Łapcie przepis i dajcie znać, jak wyszły.
Ciasteczka zaletti
Zaletti – zwane również zaeti, a w dialekcie Veneto gialetti – to popularne ciastka pochodzące z terenów Wenecji Euganejskiej. Wypieka się je zarówno w samej Wenecji, jak również w Padwie, Weronie i okolicznych miejscowościach. Wersji przepisu na zaletti jest nieskończona ilość, a w każdym mieście robi się je trochę inaczej. Niektórzy zastępują rodzynki kawałkami czekolady, ale mnie taka wersja nie przekonuje i zdecydowanie wolę klasykę z rodzynkami. Bazujące na mące kukurydzianej ciasteczka są jednocześnie chrupiące i miękkie, a do tego długo zachowują świeżość. Co więcej, najsmaczniejsze nie są wcale zaraz po wyjęciu z piekarnika, a dopiero w następnych dniach. Ciasteczka te są bardzo proste w wykonaniu, a ich wykonanie można z czystym sumieniem polecić nawet osobom, które nie mają ręki do wypieków. Całkowity czas przygotowania ciasteczek – od uszykowania produktów do włożenia do piekarnika – to około 2,5 godziny, z czego 1,5 godziny trwa moczenie rodzynek, a 40 minut odpoczywanie ciasta w lodówce. Tak więc pracy przy nich jest naprawdę niewiele.
Składniki na zaletti veneziani
Do wykonania ciastek zaletti należny przygotować:
- 6 żółtek jaj;
- 200 g cukru;
- 300 g mąki typu 00 (polski zamiennik to mąka tortowa typ 450);
- 300 g mąki kukurydzianej;
- 300 g masła;
- 4 g soli;
- 1 opakowanie orzeszków pinii (50 g) – dostępnych w stałej ofercie np. w Lidlu;
- 200 g rodzynek. Ja wybrałam drobniejsze, by było ich po prostu więcej w masie;
- 50 ml grappy;
- 1 laska wanilii lub ekstrakt z wanilii. Po dodaniu kilku łyżeczek ekstraktu warto spróbować ciasto, aby nie przesadzić z intensywnością aromatu.
- starta skórka z dwóch średnich cytryn;
- 7 g proszku do pieczenia;
- ewentualnie cukier puder do ozdobienia ciasteczek – według uznania.
Wykonanie zaletti
Zaczynamy od namoczenia rodzynek w ciepłej, przegotowanej wodzie. Pozostawiamy je na około 1,5 h. Gdy rodzynki są już miękkie zlewamy wodę odsączając je dokładnie na sicie i przekładamy do płaskiego naczynia, np. talerza do zupy. Następnie zalewamy odmierzoną ilością grappy i co jakiś czas mieszamy, by rodzynki wchłonęły aromat alkoholu. W tym czasie zaczynamy mieszać składniki na zaletti. Do niewielkiej miski dodajemy żółtka jaj i cały przygotowany wcześniej cukier. Ucieramy trzepaczką lub mikserem do czasu uzyskania kremowej masy. Następnie do dużej miski wsypujemy dwa rodzaje mąki, dodajemy sól, wanilię i proszek do pieczenia, po czym dokładnie mieszamy sypkie składniki. Na to wlewamy całą przygotowaną wcześniej, roztopioną porcję masła. Zagniatamy wstępnie i dodajemy utarte żółtka z cukrem. Zagniatamy.
Następnie dosypujemy odsączone z grappy rodzynki, startą skórkę z cytryny i orzeszki pinii. Zagniatamy do czasu uzyskania jednolitej masy i równomiernego rozprowadzenia rodzynek oraz orzechów. Tak przygotowaną masę dzielimy na trzy części i każdą rozkładamy na osobnym kawałku papieru do pieczenia. Masę zawijamy w papier i wałkujemy dłońmi, by przybrała kształt walca, pozbywając się przy tym powietrza. Zwinięte w rulony ciasto odkładamy do lodówki na około 40 minut, aby stwardniało.
Wyjęte z lodówki twarde ciasto rozwijamy z papieru do pieczenia i tniemy pod kątem 45° lub 60° w rombowe kształty o grubości około 1 cm – 1,5 cm i układamy na blasze. Z ciasta uzyskanego z podanej wyżej ilości składników idealnie zapełniam dwie blachy ze standardowej wielkości piekarnika.
Zaletti pieczemy przez około 12 do 15 minut w temperaturze 180ºC, kontrolując wygląd ciasteczek po 10 minutach. Czas pieczenia jest ruchomy i zależy od grubości pokrojonych ciasteczek. Powinny one upiec się na złoty, lekko rumiany kolor. Zaletti można posypać cukrem pudrem, choć ja tego nie robię, gdyż dla mnie są one wystarczająco słodkie. Smacznego!
Przy okazji zróbcie bezy
Co zrobić z białkami jaj pozostałymi jako odpad z przygotowania zaletti? Nic prostszego! Wystarczy utrzeć białko z cukrem na pyszne bezy, które akurat wypieką się w czasie leżakowania ciasta na zaletti w lodówce! Kto lubi kwaskowy posmak cytryny, ten może wycisnąć sok z jednej z cytryn, z których wcześniej ścieramy skórkę i dodać do masy bezowej. Jak widzicie nic się nie zmarnuje.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Ciasteczka wg Twojego przepisu wyszły mi przepyszne. Dużo lepsze niż te kupione w sklepie w Wenecji (niestety nie próbowałam takich z weneckiej cukierni czy piekarni). A z białek zrobiłam amaretti