San Miniato – średniowieczne miasteczko w sercu Toskanii

San Miniato średniowieczne miasteczko w sercu Toskanii

Toskania to region, w którym co kawałek można odkryć prawdziwe skarby. Małe miasteczka z czerwonej cegły, położone na wzgórzach i otoczone gajami oliwnymi skrywają często perełki architektury. W wąskich ulicach można łatwo trafić na pyszną kawę i lokalne wypieki, a jeśli dodać do tego lokalizację na uboczu i brak masowej turystyki, to otrzymujemy idealny przepis na fantastyczne doświadczenie, które na długo zapadnie nam w pamięci. Zapraszam Was do zachwycającego San Miniato, znajdującego się dokładnie w połowie trasy pomiędzy Florencją, a Pizą.

San Miniato – miasteczko pośród wzgórz i kościół we Florencji

W Toskanii „San Miniato” występuje jako nazwa dwóch różnych miejsc i każde z nich jest atrakcją, którą warto zobaczyć. W stolicy regionu znajduje się piękny kościół i zarazem punkt widokowy San Miniato al Monte (więcej znajdziecie w przewodniku po Florencji – klik). Natomiast pośród wzgórz i cyprysów, pomiędzy Florencją a Pizą, ale już na terenie prowincji Piza znajduje się średniowieczne miasteczko San Miniato, o którym jest ten post. Z kolei niecałe 20 km dzieli San Miniato od innej małej i niezbyt popularnej perełki Toskanii, jaką jest miasteczko Vinci w prowincji Florencja. Gdzie dokładnie leży San Miniato?

Poznaj książki Natalii Rosiak o Włoszech

Historia San Miniato

Dzisiejsze stare centrum San Miniato wzniesiono strategicznie na wzgórzu w połowie drogi między Pizą a Florencją, dlatego też miasto było nieraz miejscem starć między tymi dwoma ówczesnymi  potęgami, rywalizującymi i spierającymi się ze sobą. Walki o wpływy w San Miniato trwały aż do drugiej połowy XIV wieku, kiedy to ostatecznie zdobyła je Florencja. Miasteczko – podobnie jak inne miejscowości w środkowej Italii – ma korzenie we wczesnym średniowieczu i osadnictwie Longobardów. Podobno w Archiwum Arcybiskupstwa w Lucca przechowywany jest dokument potwierdzający ten fakt. W kolejnych wiekach San Miniato znajdowało się pod wpływem władców germańskich, z których na przykład Fryderyk II wybudował w miasteczku fortecę. Miejscowość zyskała przez to dodatek w nazwie – „al Tedesco”, czyli San Miniato Niemieckie. Później używano nadal tej nazwy, aż do podpisania pokoju z Florencją w 1370 roku, gdy San Miniato al Tedesco zmieniono na San Miniato al Fiorentino, by z czasem zachowało się już tylko San Miniato. W średniowieczu przez miejscowość przebiegała Via Francigena. Był to trakt historyczny liczący ponad 1600 km, zaczynający się w Canterbury w Anglii i biegnący przez Francję do Rzymu, a dokładnie do grobu św. Piotra. W XIX wieku San Miniato miał odwiedzić młody Napoleon, który szukał potwierdzenia swoich szlacheckich korzeni, niezbędne, aby dostać się do francuskiej akademii wojskowej. Po pierwszej wojnie światowej miasteczko trafiło w administracyjne granice dzisiejszej prowincji Piza.

Parkingi w San Miniato

Dojeżdżając do San Miniato bez problemu traficie na któryś z kilku parkingów zlokalizowanych na wjazdach do miejscowości. Ja zostawiłam samochód na parkingu zaznaczonym na poniższej mapie, zlokalizowanym najbardziej centralnie. Z parkingu tego należy pójść kawałek w górę Corso Giuseppe Garibaldi, by w pewnym momencie trafić na schody – Scala Santa – prowadzące wprost na plac katedralny. Na parkingu należy kupić bilet czasowy w automacie. Rano w dni targowe rozkładają się tutaj stragany z jedzeniem oraz odzieżą i zajmują część miejsc, więc może być problem z zaparkowaniem akurat w tym miejscu.

druga papierowa książka

Spacer ulicami San Miniato

Choć dzień był pochmurny, a deszcz wisiał w powietrzu, San Miniato bardzo przypadło mi do gustu. Niemal puste, z zaledwie garstką spacerujących ludzi, sprawiało wrażenie częściowo opuszczonego miasta. Gdy jednak spacer trwał nieco dłużej, to kolejno trafiłam do pachnącego aromatyczną kawą baru, później do cukierni wyrabiającej i sprzedającej fantastyczne cantucci, a jeszcze później do sklepu mięsnego po kawałek salami. Ulice San Miniato zaskakują. Co jakiś czas między murami przebijają zielone wzgórza, stare kamienne ulice i ceglane zaułki skrywają, a to jakiś kościół, a to piękny pałac czy schody.

Miasteczko leży na uboczu i jest pomijane przez masową turystykę. Dlatego jeśli szukacie autentycznej Toskanii bez kiczowatych pamiątek, zawyżanych cen w knajpach i kolejek do muzeów, to polecam Wam bardzo San Miniato. Jestem przekonana, że każdy pasjonat Toskanii znajdzie tutaj coś dla siebie i przywiezie piękne wspomnienia. A kto lubi białe trufle, z których słynie San Miniato, ten powinien rozważyć przyjazd tutaj pod koniec września, kiedy odbywa się „La sagra del tartufo bianco e fungo porcino”, czyli impreza poświęcona truflom i borowikom. W 2020 roku ma się odbyć pomiędzy 25 a 27 września, jednak wszystkie dotychczasowe imprezy planowane na ten rok zostały odwołano z powodu epidemii.

 

Teraz Twoja kolej! Dołącz do społeczności Italia by Natalia: Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod postem. Możesz też zapisać się na newsletter w oknie poniżej.  
Natalia Rosiak

O autorze

Nazywam się Natalia Rosiak, jestem podróżniczką, blogerką i autorką książek. Od 12 lat dzielę się z Czytelnikami wiedzą i miłością do Italii oraz inspiruję do podróży prowadząc blog, udzielając się na Facebooku, na Instagramie, na YouTube, w grupie Włochy – podróże & styl życia oraz na Twitterze. Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie, a książki papierowe m.in. w Empiku. Jako pierwszy polski twórca otrzymałam tytuł Gold Italy Ambassador Awards.

3 komentarze do “San Miniato – średniowieczne miasteczko w sercu Toskanii”

  1. San Miniato jest magiczne … Mieszkałam tam wiele lat znam wszystkie miejsca i zapach tartuffo na piazza Seminario w listopadzie …Piazza Buonaparte polecam przemili Włosi

  2. Trafiliśmy tam trochę przez przypadek ostatniego dnia wakacji. Wieczór, oprócz nas nie było chyba żadnych turystów. Tylko jakiś kameralny ślub i Włoch siedzący na ulicy, śpiewający i grający na gitarze jakieś stare przeboje. Była końcówka września, z zamykanych sklepików unosił się zapach trufli. O zachodzie słońca wspięliśmy się na szczyt wzgórza żeby zobaczyć jeszcze ruiny twierdzy i zaniemówiliśmy – zobaczyliśmy najpiękniejszy w życiu zachód słońca z widokiem na całą okolicę, wzgórza, winnice, ciągnące się wzdłuż głównej uliczki miasteczko i zapalające się na wzgórzach światła. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego pożegnania z Toskanią. To było po prostu magiczne

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany. Pola obowiązkowe są oznaczone *

Zamknij