Sycylia komunikacją publiczną z małym dzieckiem – mission imposible?

Kiedy w sierpniu ubiegłego roku otrzymałam maila od Magdy z prośbą o radę odnośnie planowanej przez nią wycieczki na Sycylię w pierwszej chwili pomyślałam, że to się nie uda. Magda bowiem zamierzała polecieć Ryanairem do Trapani z mężem, siedmiomiesięczną córeczką i tylko bagażem podręcznym. Mało tego, po Sycylii chciała poruszać się wyłącznie komunikacją publiczną i dotrzeć nią w tak odległe miejsca, jak Scala dei Turchi czy Kanion Cavagrande del Cassibile. Dziś wiem, że moje obawy były mocno przesadzone. Zapraszam do przeczytania relacji Magdy, która dla wielu z Was z pewnością okaże się bardzo przydatna podczas planowania własnego wypadu na wyspę.

Zdjęcia wykorzystane w poście pochodzą z prywatnych zbiorów Magdy oraz jej rodziny i chronione są prawami autorskimi. Na ich zamieszczenie na blogu oraz opublikowanie relacji z wyjazdu Magda udzieliła mi zgody.
Na początku chciałabym wyraźnie zaznaczyć, że jestem wielką zwolenniczką podróży z dziećmi, choć sama jeszcze potomstwa nie posiadam. Patrząc jednak na dzieciatych znajomych odnoszę nieodparte wrażenie, że zdecydowana większość polskich rodziców nie wyobraża sobie wyjazdu z maluchem za granicę, a już na własną rękę to nawet mowy nie ma. We Włoszech na każdym kroku spotykam młodych rodziców w najróżniejszych miejscach. Do dziś pamiętam bardzo dobrze Panią z ok. dwumiesięczną dziewczynką w chuście, z którą weszła na szczyt Torre Grossa w San Gimignano. Z moich obserwacji wynika, że Włosi bardzo ciepło reagują na maluchy, sami także nie zamykają się w domach po narodzinach potomstwa. Wieczorna passeggiata i spotkania towarzyskie z wózkiem i śpiącym brzdącem to całkiem zwyczajny widok. Moje obawy odnośnie planów Magdy wynikały nie tyle z faktu podróży z niemowlęciem, co z poruszania się komunikacją publiczną. Sieć połączeń kolejowych nie jest na Sycylii bogata, a autobusy pomiędzy miejscowościami jeżdżą rzadko i niezbyt punktualnie.

Gdy otrzymałam pierwszego maila od Magdy pytała ona o połączenia komunikacją publiczną do Cavagrande del Cassibile i jednocześnie wyrażała obawy, czy to odpowiednie miejsce dla maluszka. Zaznaczyła, że wynajem własnego środka transportu nie wchodzi w grę, bo mała Hania źle znosi jazdę samochodem. Odnośnie Kanionu odpowiedziałam, że miejsce nie jest niebezpieczne, jednak w ostateczności Magda wykreśliła je z planów ze względu na brak możliwości dojazdu.

Poniżej fragment mojego maila do Magdy:

druga papierowa książka

Co do Kanionu. Droga dołem owszem jest, ale to są szlaki wzdłuż rzeki, bardzo atrakcyjne, ale absolutnie nie musisz ich pokonywać, aby dotrzeć do jeziorek, o których pisałam. Podobnie z trasami wspomaganymi linami (nawet nie wiedziałam o ich istnieniu), to zapewne inne zejścia przeznaczone dla amatorów takich wrażeń. […] Ścieżka opisana przeze mnie nie jest wprawdzie leśną alejką spacerową, bo trzeba uważać, zalega na niej sporo kamieni, a miejscami są stopnie ze skał. Zejście jest trochę męczące, wejście tym bardziej, ale nie jest w mojej ocenie niebezpieczne. Przejście po wodzie zastaniecie tylko w jednym miejscu (idąc do głównego jeziorka, którego zdjęcie przedstawiłam na początku posta), ale jest tam płytko – do kostek, do połowy łydki i przecina się jedynie rzekę. Podziwiam Was, że wybieracie się do Kanionu z niemowlakiem, choć jak najbardziej popieram! Gdy będę mieć własne dziecko na pewno będę je wszędzie zabierać. W Polsce tak się przyjęło, że po urodzeniu dziecka rodzice – a zwłaszcza matka – powinni siedzieć w domu przez kilka lat zapominając o wszelkich podróżach. W Italii na każdym kroku spotykam młodych rodziców niosących dzieci, […] W Cavagrande też widziałam, maluch ok. 3 lat zainstalowany był w nosidle na stelażu na plecach taty, dodatkowo tatuś nosił do kanionu lodówkę turystyczną! Co do transportu publicznego – nie polecam. Na pewno nie znajdziecie nic bezpośredniego, nie jestem nawet pewna, czy do miejsca, skąd rozpoczyna się ścieżka dojeżdża jakaś komunikacja publiczna.

Wymieniłyśmy jeszcze uwagi odnoście Wąwozu Alcantara i Schodów Tureckich. Poniżej zamieściłam relację Magdy z podróży.

DSC_4050_resize1

Witaj Natalia, Sycylia bardzo udana. Byliśmy niecałe 2 tygodnie. Podróż w skrócie wyglądała tak: polecieliśmy do Trapani Ryanair’em, z lotniska autobusem linii Salemi pojechaliśmy do Palermo. Zwiedziliśmy Palermo i Monreale, po czym pociągiem pojechaliśmy do Cefalu. W Cefalu spędziliśmy jeden dzień, weszliśmy na Roccę (!)  – wytargałam mojego siedmiokilowego dzieciaka na samą górę, z czego jestem ogromnie dumna 🙂 Potem zwiedzaliśmy miasteczko i tego samego dnia pojechaliśmy pociągiem do Letojanni. Tam mieliśmy nocleg, bo Taormina odstraszyła nas cenami. Z Letojanni regularnie jeździ autobus circolare do Taorminy, więc następnego dnia pojechaliśmy do Taorminy. Byliśmy też w Alcantarze – cudo! Poszliśmy górą wąwozu – widoki naprawdę super. Kolejnego dnia pojechaliśmy pociągiem do Syrakuz. Tam spędziliśmy 2 dni, po czym pojechaliśmy pociągiem do Agrigento. Po zwiedzeniu Doliny Świątyń pojechaliśmy do Realmonte. Do Scale dei Turchi zabrała nas samochodem Pani, u której wynajęliśmy pokój. Byliśmy tam akurat na zachód słońca i muszę przyznać, że było to chyba najfajniejsze (w mojej opinii rzecz jasna) miejsce z całego tego wyjazdu. Potem pojechaliśmy autobusem linii Lumia do Trapani. Jeden dzień przeznaczyliśmy na Erice, chociaż musieliśmy się stamtąd bardzo szybko zmywać, bo było okropnie zimno. Następnego dnia powrót do Polski. Podsumowując, potwierdzam, że podróżowanie z (małym) dzieckiem jest możliwe i wykonalne. Najważniejsze to uszanować godziny spania. My w godzinach spania Hani byliśmy zwykle w jakimś środku transportu. Spała w obie strony w samolocie, spała dużo w pociągach. Starałam się wybierać takie godziny na podróż, żeby w drodze mogła spać. Jak akurat nie jechaliśmy nigdzie, to spała w hotelu i szliśmy zwiedzać dopiero jak dziecko się wyspało. Poza tym Hania wszędzie wzbudzała bardzo pozytywne emocje. W pociągu z Messyny do Letojanni była wyspana (w poprzednim pociągu z Cefalu do Messyny) i tak zadowolona, że całą drogę śpiewała i sprzedawała współpasażerom uśmiechy na lewo i prawo. Cały wagon ludzi się do niej uśmiechał i wszędzie było słychać „bella, bellissima bimba”. U gospodarza w Letojanni dostała łóżeczko po jego już dorosłym synu. Cała rodzina przyszła ją zobaczyć i nawet kupili na tą okoliczność pościel do tego łóżeczka. Wnoszę że niewielu mają gości w tym wieku. Generalnie było bardzo fajnie. Oczywiście zdarzały się trudności. W autobusie z Realmonte do Trapani nie chciała spać i urządziła nam awanturę, ale trochę sami sobie byliśmy winni. 3 godziny w autobusie to nie dla niej – zdecydowanie preferowanym środkiem transportu jest pociąg. Jak dziecko się nudzi można wstać, pokazać coś, przejść się. Wszystkie trasy pokonywane pociągiem wspominam bardzo dobrze. Był nawet taki dzień, który spędziliśmy w różnych pociągach prawie cały (z Syrakuz do Agrigento), ale cały dzień w pociągu był lepszy niż te nieszczęsne 3 godziny w autobusie. Chyba po prostu mamy taki model, co nie lubi jak ma mało przestrzeni. Chyba z tego samego powodu nie cierpi jazdy samochodem. Jeszcze raz dziękuję za cenne wskazówki i pozdrawiam serdecznie. Magda

DSC_4367_resize1
Ja z kolei dziękuję za udostępnienie zdjęć i relacji z podróży po Sycylii 🙂 Opisy wszystkich odwiedzonych przez Magdę miejsc, a także dużo więcej znajdziecie na blogu w zakładce Sycylia

Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży po Italii, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym wyjazd.

Teraz Twoja kolej! Dołącz do społeczności Italia by Natalia: Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod postem. Możesz też zapisać się na newsletter w oknie poniżej.  

7 komentarzy do “Sycylia komunikacją publiczną z małym dzieckiem – mission imposible?”

  1. Wspaniała relacja:) Właśnie wybieramy się na Sycylię z naszym 4-latkiem, który na wózek za duży, a do chusty za ciężki:) już go przetrenowaliśmy w wycieczkach okołorzymskich, ale nie miał jeszcze 3 lat, wiec my zwiedzaliśmy a on jak chciał to zasypiał w wózku. Tym razem nie nastawiamy się na długie, piesze wycieczki, ale plan mamy bogaty w atrakcje. Najpierw Trapani i okolice. Mamy na to 6 dni, potem Cefalu, dla nas stare miasto dla młodego plaża, na finał wybraliśmy Palermo- znowu, traktując miasto jak dobrą bazę wypadową. Jeśli możesz doradzić mi w sprawie wyboru dobrego\taniego armatora na wycieczkę na Wyspy Egadzkie i do Rezerwatu Zingaro łodzią, będę wdzięczna:)

    To miejsce, to zbiór bardzo ciekawych relacji! Gratujuję!

    Pozdrawiam,
    Iza

    1. Witaj Izo!
      Dzięki za miłe słowa 🙂 Co do konkretnych armatorów, to niestety nie doradzę. Na Egadach jeszcze nie byłam, do Zingaro łodzią też się nie wyprawiałam. Jeśli dobrze rozumiem, to do Zinagaro popłyniecie z Palermo? To dość długa wycieczka. Na pewno znajdziecie oferty będąc jż na miejscu, zarówno z biurze informacji turystycznej, jak i w Waszym hotelu. Sugeruję jednak wybrać opcję taką, która zapewni odpoczynek na plaży w Rezerwacie i jakiś lunch. To są droższe wycieczki, ale po pierwsze na pewno taka opcja będzie lepsza ze względu na małego, a po drugie odpoczynek na plaży pozwoli Wam poczuć klimat Zingaro z brzegu. Co do Egad. W centrum Trapani bez problemu znajdziecie biura arnatorów oferujących wycieczki. Nie przypominam sobie ofaet obejmujących wszystkie trzy wyspy, bo to w jeden dzień trudne do wykonania. Myslę, że ze zwględu na małego lepiej Wam będzie odpuścić Marettimo i wybrać opcję Favignana + Levanzo, czyli mniej czasu na łodzi, a więcej na lądzie.
      Pozdrawiam serdecznie

      1. W Trapani Porto – czyli porcie są kasy armatorów pływających na wyspy Egadzkie. W zasadzie jest ich dwóch. Kursów w ciągu dnia sporo, ale na ostatnie powrotne do Trapani jest spore obłożenie. Bilety można kupić z wyprzedzeniem i w 2014 kosztowały z taksą klimatyczną coś koło 21 Euro. Na wycieczkę z dziećmi polecam Favigniane. Jest duża, ma dużo ciekawych plaż a w miasteczku można wypożyczyć rowery, choć można i pieszo pochodzić. Jeżdżą też jakieś autobusy po wyspie, coś 1 na godzinę. Gdy się wybiera na zwiedzanie wyspy trzeba pamiętać o zapasie napojów do picia.

  2. Bardzo zainteresowały mnie Twoje opisy podróży po Sycylii. W tym roku wybieramy się z żoną do Kalabrii w okolice Tropei. Chcielibyśmy zrobić krótki wypad na Sycylię. Interesuje mnie możliwość podróży po wyspie publicznymi środkami transportu. Czy mógłbym poprosić o jakieś wskazówki co do możliwości takiego transportu .Pozdrawiam Piotr.

    1. Cześć Natalio,
      Gratuluję bloga i świetnych relacji. Doskonale się je czyta i czerpie mnóstwo „nieprzewodnikowych” informacji, a mnie głównie takie interesują.
      Na Sycylię wybieram się za 2 tygodnie z nieco ponad roczną córeczką. Lecimy do Katanii, gdzie zostajemy 2 dni, a pozostałe 7 dni chcielibyśmy spędzić na wschodzie wyspy. Oczywiście planujemy zobaczyć Taorminę, Syrakuzy i słynne tureckie schody. Wynajem samochodu nie jest dla nas problemem. Co polecasz odwiedzić najpierw Taorminę czy Syrakuzy? I czy polecasz wycieczkę jeepami na Etnę? Marzą nam się też przynajmniej 4 dni nic nierobienia. Szukamy idealnego zakwaterowania właśnie przy plaży i z ogrodem najlepiej gdzie córeczka będzie mogła się wybiegać, mogę liczyć na polecenie czegoś?

  3. Witam
    Jak jest z przewozem takich maluchòw w autobusach? Są wymagane foteliki czy Bobas jest na kolanach rodzica?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany. Pola obowiązkowe są oznaczone *

Close