
Neapolitański Piazza Garibaldi to miejsce, którym straszą turystów wszystkie przewodniki. Szkoda i w moim odczuciu zupełnie niepotrzebnie, bo bawić się tutaj można dobrze i tanio. Najpierw za cenę 1-2 euro za butelkę kupicie na straganie całkiem smaczne wino miejscowej produkcji bez banderoli, a później wyleczycie kaca wspomagając się m.in. świeżym kefirem z Kościana lub wodą z kwaszonych ogórków.
Stragany na wschodnim krańcu Spaccanapoli. Tutaj kupić można wszystko – od białoruskich papierosów z przemytu, przez świeże owoce, warzywa, ryby i mięso, po tani papier toaletowy i alkohol: wina, trunki szampanopodobne i limoncello – tanie, bo bez banderoli.
Akt pierwszy: rzucamy się na Fragolino po 1,5 euro za butelkę i białe winno wytrawne za 1,0 euro. Co za frajda, cieszymy się jak dzieci.
Akt drugi: tanie wina smakują całkiem dobrze, jak na swoją cenę. Artur nalega byśmy spróbowali obu, niewątpliwie ma dar przekonywania…
Akt trzeci: dzwoni budzik następnego poranka. Nie, nie ma mowy o wstaniu z łóżka, nawet ciepłe sfogliatelle czekające na nas na śniadaniu nie są w stanie mnie przekonać. To moja pierwsza w życiu poranna śruba. Cóż za początek drugiego trzydziestolecia życia, czyżbym miała nadrobić abstynenckie zaległości wczesnych lat młodzieńczych?
Akt czwarty: Arturowi zwierają druciki i dostaje olśnienia… przypomina sobie o pewnym sklepie, gdzie można dostać coś na kaca. Ubiera się, w locie zakładając kurtkę, w progu informuje, że będzie za 15 minut. Nim zdążę coś powiedzieć słyszę głuchy trzask, a on znika za drzwiami.
Akt piąty: nigdy nie sądziłam, że woda od ogórków smakuje aż tak dobrze. Napój na kaca działa, pomaga mi się pozbierać i dojść na śniadanie.
Epilog. Piazza Garibaldi – po przeciwnej stronie dworca kolejowego jest supermarket z polskimi produktami. Na półkach m.in. ogórki kwaszone, kapusta kiszona,
kompot z wiśni i szczaw krojony.
Gdybyście mieli w Neapolu problem z kacem, to już wiecie, gdzie się udać. Buon apetito!
A co do braku banderoli. Po konspiracyjnym wyrzuceniu butelek po winie do śmietnika w wąskiej uliczce Quartieri Spagnoli wschodzimy do alimentari, czyli sklepu spożywczo – przemysłowego (mydło i powidło). A tam cóż widzę? Nasze Fragolino bez banderoli uśmiecha się ze sklepowej półki za jedyne 1,8 euro, czyli raptem 30 centów drożej. No nie, w sklepie nie mogą sprzedawać nielegalnego alkoholu. Co się okazuje? Miły starszy Pan wyjaśnia – to własna produkcja, zgodna z prawem.
P.S. Czy wspominałam Wam już, że to wyjazd niskobudżetowy? W trakcie pisania tego posta odwiedził nas wujek karaluch!
a href=”https://italia-by-natalia.pl/wp-content/uploads/2013/12/karaluch.jpg”>
Jako, że był gościem nieproszonym Artur eksmitował go na balkon. Ciao!
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży do Neapolu, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym wyjazd.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Witaj, zainspirował mnie ten artykuł. Chciałem się dowiedzieć kilku dodatkowych rzeczy. Mogę prosić o maila? Pięknego wieczoru