Małe, senne miasteczko na południowych krańcach regionu Kampania, tarasowo położone na wysokim wzgórzu, ale jednocześnie zawieszone tuż nad długimi, piaszczystymi plażami, obfitujące w plątaninę wąskich uliczek okalającą średniowieczny zamek, ciasne przesmyki, niezliczoną ilości stopni i oszałamiające widoki na góry i morze, rozpościerające się z każdego zakątka. To właśnie tutaj, w urokliwej mieścinie znanej do niedawna tylko miejscowym, akcję swojego filmu umieścił reżyser Luca Miniero tworząc jedną z najlepszych produkcji włoskiego kina ostatnich lat – „Benvenuti al Sud”, czyli „Witaj na południu”. Zapraszam Was do Castellabate, znajdującego się na liście Borghi Piu Belli di Italia, czyli najpiękniejszych małych miasteczek Włoch.
Na wzgórzu widoczne Castellabate © simona meola
Castellabate i „Witaj na południu”
Zanim zabiorę Was na spacer po Castellabate, przypomnę fabułę filmu i trailer. Akcja rozpoczyna się w małym miasteczku regionu Lombardia na północy Włoch, w którym to mieszka główny bohater, naczelnik miejscowej poczty Alberto Colombo wraz z małżonką Silvią i synem. Pod presją żony próbuje on za wszelką cenę uzyskać przeniesienie do prestiżowego Mediolanu, co miałoby wpłynąć na podniesienie poziomu życia rodziny. Alberto ucieka się do oszustwa udając osobę niepełnosprawną, która miałaby pierwszeństwo w ubieganiu się o awans. Gdy podstęp wychodzi na jaw bohater dostaje ultimatum: dyscyplinarne zwolnienie z pracy albo przeniesienie na południe, do małego miasteczka Castellabate w regionie Kampania, i to aż na dwa lata. Dla mieszkańca północy jest to dramat, bo Neapol i jego okolice uważane są za mekkę mafii i miejsce, gdzie w biały dzień na ulicy można stracić życie. Wymowna jest scena, gdy Alberto w drodze do nowego miejsca pracy zostaje zatrzymany na autostradzie przez drogówkę, bo jedzie zbyt wolno. Na wieść, że zmierza on do pracy do Neapolu policjantka z przerażeniem w oczach stwierdza, że rozumie, bo jej brat służy w Kosowie. Na miejscu Alberto oczarowany zostaje pięknem okolicy i życzliwością mieszkańców, a po trudnych, acz kapitalnie rozpisanych w scenariuszu momentach, zaprzyjaźnia się ze swoim podwładnym Mattią Volpe, miejscowym listonoszem.
Mój pierwszy raz w Castellabate
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam Castellabate był piękny, słoneczny dzień w połowie marca, a roślinność właśnie budziła się do życia po zimie. Drzewa obsypane pąkami i cytusami z mijającego sezonu, w donicach fiołki, azalie i astry w pełnym rozkwicie. Zielone łąki aż kusiły, by rozłożyć koc i cieszyć się soczystą zielenią. Podobnie jak długie, piaszczyste plaże, oblewane turkusowymi falami i jeszcze zupełnie puste. Intensywnie niebieskie niebo tylko od czasu do czasu na chwilę zakrywało się chmurami, z których nierzadko padał krótko trwający, acz silny deszcz. W miasteczku byłam dwa razy dzień po dniu, więc moje zdjęcia również pochodzą z dwóch różnych dni, różniących się nieco pogodą. Ponadto przejrzałam internet w poszukiwaniu innych ciekawych fotek, które również wykorzystałam w poście. Każde nie moje zdjęcie jest podpisane nazwą autora. A więc zaczynamy wycieczkę 🙂
Pierwsza i jedna z największych atrakcji Castellabate to Belvedere San Costabile – wspaniały taras widokowy znajdujący się na wjeździe do miasteczka, tuż poniżej castello. Panoramy, które się z niego rozciągają, zapierają dech w piersiach. W pogodny dzień widać na horyzoncie zarys Wybrzeża Amalfi oraz Capri. Nie dziwi więc, że miejsce to po sukcesie filmu stało się atrakcją nie tylko dla turystów, ale również dla młodych par, które nawet jeśli samą uroczystość zawierają choćby na dole, nad brzegiem morza, to na taras w Castellabate przyjeżdżają pozować do sesji zdjęciowej.
Widok z tarasu – miasteczko Santa Maria di Castellabate
Santa Maria di Castellabate
© Emilio Incerto
© antonio
Schody koło Belvedere zaprowadzą Was w dół, m.in. do restauracji z widokiem na morze i poniższe zabudowania © Grazia Terenzi
Belvedere San Costabile w kadrach z filmu © cilentiamoci
Belvedere San Costabile w kadrach z filmu © cilentiamoci
Belvedere San Costabile o zachodzie słońca © Vito Parlato
Tuż ponad Belvedere San Costabile znajduje się Zamek Opata – Castello dell’Abate, którego budowa rozpoczęła się 10 października 1123 roku dając początek historii miasteczka, a także jego nawie. Dziś w murach zamkowych znajduje się m.in. siedziba władz miasta, którą miałam przyjemność zwiedzić. Widok na morze, dachy Castellabate i okolicę rozpościerający się z okien jest niesamowity. Zobaczcie smi.
Ruszamy dalej. Piazza Nicola Perrotti, na który prowadzi uliczka od Belvedere to kolejny punkt obowiąkowy w zwiedzaniu Castellabate. Dlaczego?
© AIFa08
Pamiętacie scenę z filmu, gdy Alberto przyjeżdża po raz pierwszy do Castellabate późnym wieczorem i pada deszcz? Wychodzi on wówczas z samochodu i pierwsze, co dostrzega szukając nazwy ulicy, to kamienna tablica, z której odczytuje napis „Qui si muore”, czyli „Tutaj umrę”, co biorąc pod uwagę jego obawy o życie w tej części Italii jest nader wymowne i pobudza wyobraźnię nowego naczelnika poczty. Jak się późnej okazuje, roślinność zasłoniła słówko „non” czyli „nie” ze zwrotu „Qui non si muore”. Historię tablicy wyjaśnia Mattia. Są to słowa króla Gioacchino Murat, który w roku 1811 odwiedził Castellabate. Tablica wisi na ścianie koło zamku, przy Piazza Nicola Perrotti.
Tablica ku pamięci Murata. Kadr z filmu © cilentiamoci
Schodząc spod zamku w dół, w kierunku piazza, zachwycałam się średniowiecznymi uliczkami i małymi ogrodami wciśniętymi pomiędzy starą, kamienną zabudowę. To miasteczko ma w sobie coś magicznego. Niesamowite piękno i wrażenie, że czas się tutaj zatrzymał, kryją się w każdym zaułku.
Gdzie znaleźć filmową pocztę z Castellabate?
„Kto przyjeżdża na południe płacze dwa razy: gdy przybywa i gdy odjeżdża”
Tablicę z tą pamiętną sentencją wypowiedzianą przez Mattię do Alberto znajdziedzie na Piazza 10 Ottobre 1123. Plac ten to serce Castellabate i miejsce, w którym nakręcono najwięcej scen z filmu. Ale jedna rzecz się nie zgadza. Wiecie już, co?
Kadr z filmu © cilentiamoci
Kadr z filmu © silenzio in sala
Kadr z filmu © cilentiamoci
Budynek, w którym mieściła się fimowa poczta w rzeczywistości jest – i zawsze był – barem! Poste Italiane zagościła tam jedynie na potrzeby filmu, a prawdziwy urząd pocztowy w Castellabate znajduje się na obrzeżach miasteczka. Muszę przyznać, że gdy odkryłam ten fakt byłam zasmucona. Ale tylko chwilowo.
Kadr z filmu © cilentiamoci
Kadr z filmu © cilentiamoci
W Castellabate gościliśmy wraz z Arturem na zaproszenie firmy Sposa Mediterranea, zajmującej się organizacją ślubów i wesel na terenie Italii, zarówno dla mieszkańców Italii, jak i dla cudodziemców. Castellabate było jednym z punktów programu, gdyż – jak wspomniałam wcześniej – stało się modnym miejscem wśród par młodych. Organizatorzy – jak na Włochów przystało – bardzo dbali o to, aby zawsze było co zjeść i wypić. Wszędzie, gdzie się pojawialiśmy, prosecco i limoncello lały się stumieniami. Jeszcze nawet nie skończyłam fotografować piazza, gdy gospodyni imprezy zbierając zamówienia do tegoż właśnie baru zapytała: co pijesz? Dwa razy byliśmy w Castellabate i dwa razy siedzieliśmy w barze rozkoszując się atmosferą Castellabate oraz podziwiając widoki i budzącą się do życia przyrodę. To jedno z najmilej wspominanych przeze mnie doświadczeń podczas jej podróży. Typowe dolce far niente w sennym, średniowiecznym miasteczku. Taką Italię kocham najbardziej!
Spritz aperol dla mnie i limoncello dla Artura
Kolejnego dnia w barze siedzieliśmy jeszcze przed południem, więc kawa jak najbardziej była lepszym wyborem 🙂
Labirynt wąskich uliczek w Castellabate
Czas opuścić piazza i przenieść się do labiryntu wąskich uliczek, w których Alberto uciekał przed swoimi podwładnymi, chcącymi – według wyobrarzeń naczelnika – go zabić. Stojąc naPiazza 10 Ottobre 1123 twarzą do baru zauważycie uliczkę, która zaczyna się po prawej stronie filmowej poczty. Wystarczy w nią wejść, a resztę pozostawić wyobraźni. Koniecznie obejrzyjcie „Benvenuti al Sud” przed przyjazdem do Castellabate. W całej ekipie – nie licząc organizatorów – ja i Artur byliśmy jedynymi, którzy oglądali film, dlatego siedząc w barze starałam się doedukować pozostałych pokazując na smartfonie trailer. Ale to zdecydowanie nie wystarczy, by w pełni rozkoszować się odnajdywaniem śladów Alberto i spółki pośród uliczek miasteczka.
© Lexmark52
© Toxa Abramov
© Paul Barker Hemings
Kadr z filmu © cilentiamoci
Kadr z filmu © cilentiamoci
Kadr z filmu © cilentiamoci
Akcja „Benvenuti al Sud” momentami toczyła się nad samym morzem: w restauracji, na plaży, nawet w łodzi, gdy Alberto i Mattia łowiąc ryby rozmawiają o życiu. Te sceny kręcone były w znajdującym się poniżej miasteczku Santa Maria di Castellabate, do krótego zabiorę Was w jednym z kolejnych postów. A teraz ostatnie spojrzenie z Belvedere San Costabile.
Santa Maria di Castellabate oraz pobliskie zabudowania po zmroku.
Informacje dodatkowe:
- na taras traficie kierując się na via Gioacchino Murat;
- zdjęcie główne © Veduta da Castellabate
O Wybrzeżu Cilento pisałam rówież w tym poście:
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży do Kampanii, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym podróż.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Z przyjemnością przeczytałem ten opis, myślami przenosząc się choć na chwilę do bajkowego Castellabate… Film oglądałem, ale teraz czuję że chętnie obejrzę go znowu. Dobrze że chociaż tak mogę zobaczyć to słoneczne miasteczko 🙂
Pozdrawiam i gratuluję świetnego portalu.
Witaj!
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam, zaglądaj, będzie mi bardzo miło 🙂
Pozdrawiam
Włochy mają naprawdę niesamowity urok. Jednak zdecydowanie najpiękniejsze są te małe miasteczka, których jest tak wiele!
Małe miasteczka i ich cudowne otoczenie! Zgadzam się 🙂
Byłam tam z rodzinką. Bardzo urokliwe miejsce. Kręte uliczki, domostwa otoczone kwiatami, z otwartymi oknami i drzwiami zapraszały, żeby zajrzeć do środka. Cudo 🙂
Dokładnie tak! Uwielbiam to miasteczko, ma wspaniały klimat i nie jest zadeptane przez nielicznych w tych okolicach turystów 😉
Przydało by się zwiększyć szybkość ładowania strony bo czekałem
5 minut na załadowanie…
Dzięki za komentarz. Pracujemy nad tym.
Pozdrawiam
Artur
Cudo,cudo,cudo… Kocham Włochy i Pani posty. Czytając chociaż na moment przenoszę się w te urokliwe miasteczka.
Proszę pisać jak najwięcej Pozdrawiam wierna czytelniczka Beata
hello!,I like your writing very much! share we communicate more about your post on AOL? I require a specialist on this area to solve my problem. Maybe that’s you! Looking forward to see you.