
Obiad i kolacja we Włoszech, szczególnie jedzone w restauracjach i innych lokalach gastronomicznych, to temat często wzbudzający emocje. Z jednej strony są osoby, które nie wiedzą, jakie zasady i zwyczaje warto znać idąc we Włoszech do restauracji. Z drugiej strony są pracownicy lokali, którzy nierzadko irytują się zachowaniem nieświadomych turystów, między sobą je komentują i niestety często mają rację. To jest tekst przede wszystkim dla osób zaczynających swoją przygodę z Italią oraz średnio zaawansowanych miłośników Włoch, ale nie tylko. Jest też pewna grupa osób, która wie, jak nie wypada się zachowywać, czego nie robić, ale woli postępować po swojemu. Temat nie jest łatwy, ale wierzę, że docenicie ten tekst.
Co zazwyczaj jedzą Włosi na obiad i kolację?
Pisanie o potrawach jadanych przez Włochów z całej Italii byłoby co najmniej lekceważeniem odrębności kulturowej i kulinarnej poszczególnych regionów, dlatego zamiast rzucać nazwami konkretnych dań skupmy się na zwyczajach żywieniowych, a te są podobne. Pierwsze posiłki Włosi jadają bardzo skromne, o czym pisałam w poście Włoskie śniadanie (lektura obowiązkowa dla początkujących, którzy nie chcą doświadczyć niemiłej niespodzianki). Obiad nie jest najbardziej obfitym posiłkiem dnia. Zazwyczaj jada się go na ciepło, ale w upalne dni można równie dobrze zastąpić typowy obiad zimną przekąską. Na Sycylii mogą to być choćby lody w bułce – brioche con gelato. Typowy włoski obiad to porcja makaronu i warzywa, choćby w formie sałatki. Popularna jest też sałata z dodatkiem jedynie soku z cytryny i oliwy z oliwek. Ziemniaki jada się rzadko, częściej na północy, zazwyczaj jako frytki lub smażone talarki. Kolacja jest najbardziej obfitym posiłkiem w ciągu dnia. Zazwyczaj jest to pierwsze i drugie danie, a gdy jest specjalna okazja bądź przychodzą goście, to przed głównymi daniami na stole pojawiają się przystawki, a po głównych daniach deser – lody, owoce czy inne słodkości.
Gdy Włosi odwiedzają się w domach na kolacji lub na świątecznych obiadach, to jest taki zwyczaj, aby to goście przynieśli słodkości zjadane po posiłku. Pierwsze danie to często makaron lub risotto, a na północy kraju zupa, choć jeśli jadło się pastę na obiad, to na kolację już nie. Drugie danie to zazwyczaj mięso lub ryba, ale główne danie może być równie dobrze jedno i do tego przystawki. Nie zapominajmy również o winie, którego nie może zabraknąć. Co więcej, po definitywnym skończeniu posiłku pojawia się często taka kropka nad „i”, którą jest kieliszek czegoś mocniejszego. Może to być amaro, limoncello, na Sycylii też słodkie wina – vino dolce albo vino liquoroso – lub grappa, bardziej popularną na północy kraju. To jednak nie koniec, bo często proponuje się jeszcze wypicie espresso (małej, bardzo mocnej kawy) i nie ważne, że zegar zbliża się już do północy. No dobrze, a co z tą mityczną pizzą?
Obiad i kolacja we Włoszech, a jedzenie pizzy
Wbrew stereotypom i powszechnemu wyobrażeniu o mieszkańcach Italii wcale nie jedzą oni pizzy codziennie. Co więcej, pizzę na ciepło jada się wieczorami i zazwyczaj w towarzystwie lub jako szybką przekąskę, dostarczaną do domu na wynos. Pomijając rzadkie wyjątki, pizzy nie jada się na obiad, no chyba, że mówimy o pizzy sprzedawanej na kawałki jako szybka przekąska. Generalnie pizza na ciepło zamawiana do stolika w porze obiadowej to w większości oferta stworzona na potrzeby turystów. Wtedy niestety często można się natknąć na mrożoną pizzę podgrzewaną w mikrofalówce. Dlaczego? Bo – pomijając pojedyncze pizzerie działające cały dzień, na przykład w Neapolu – piece do pizzy rozpalane są dopiero wieczorami.
Jedzenie mięsa we Włoszech
Z mięsem we Włoszech jest tak, że im dalej na południe tym mniej jest popularne. Oczywiście jada się je w każdym regionie Włoch, ale na samej północy w górach jest ono podstawą lokalnej kuchni, natomiast na Sycylii często trudno je znaleźć w menu lokali, szczególnie na wybrzeżu. Dlaczego? Bo tam królują ryby i owoce morza. Zaryzykuję stwierdzenie, że o ile Sycylijczycy robią genialne frutti di mare czy słodkości, to do mięsa nie mają dobrej ręki. Faktem jest, że na Sycylii rzadko kiedy jadam mięso, ale najgorsze mięsne doświadczenie w historii moich włoskich podróży mam właśnie z Sycylii. I wcale nie było to tanie mięso. To nie oznacza, że nigdzie nie zjecie tam dobrego mięsa, ale uczulam, by na mięsne menu się nie nastawiać. Nierzadko spotykam się – czy to w Waszych komentarzach czy w opowieściach mieszkańców południowych Włoch – że przyjeżdżają Polacy i są rozczarowani, że w menu nie ma „schabowego z ziemniakami i kapustą” i innych, bardziej swojskich potraw. To jest już niestety brak elementarnej wiedzy o miejscu, do którego się jedzie. Bardzo dobre mięso jadałam na południu Włoch w Alberobello, pozostałe warte wspominania doświadczenia z potrawami mięsnymi mam z regionów położonych na północ od Rzymu. W Toskanii bezkonkurencyjna jest bistecca alla fiorentina, nad jeziorem Garda uwielbiam i zawsze zamawiam jako przystawkę genialne carne salada. W górach wyborne mięso zjecie na każdym kroku. Pomijam tutaj salami i wędliny, choć w sycylijskich sklepach łatwiej znaleźć te produkowane na północy, niż wyroby z wyspy.
W jakich porach dnia jada się we Włoszech i dlaczego?
Po lekkich śniadaniach jedzonych rano przychodzi pora na wczesny obiad, zazwyczaj około południa lub tuż po południu. O godzinie piętnastej każdy Włoch jest już zazwyczaj najedzony i może się oddać popołudniowemu relaksowi zwanemu popularnie sjestą. Po pracy – ale przed kolacją – przychodzi czas na aperitif, o czym pisałam w poście „Aparitivo – kwintesencja włoskiego dolce vita„. Kolację jada się bardzo późno, nawet po godzinie 21. W dużej mierze zwyczaj ten związany jest z letnimi upałami. Gdy termometr pokazuje 40°C mało kto ma ochotę na konkretne jedzenie, szczególnie ciepłe. Głód pojawia się dopiero po zachodzie słońca, gdy temperatura nieco spadnie. Tak późna pora posiłku wiąże się z kolei ze skromnym śniadaniem, bo kto zmieściłby obfite śniadanie po późnej i bardzo sycącej kolacji. I jeszcze jedno, w sumie najważniejsze. Włosi kochają jeść, kochają spędzać czas na wspólnych, długich posiłkach i kochają rozmawiać o jedzeniu. Świadomość tego faktu jest absolutną podstawą i wyjściową do zrozumienia ich stylu życia.
Zamykanie sklepów na czas tzw. sjesty
Nie zliczę, ile razy czytałam narzekania na włoski tryb dnia i zamykanie sklepów o trzynastej lub pół godziny później i ponowne otwieranie po szesnastej. Dotyczy to zarówno sklepów spożywczych, jak i butików z ciuchami. Nie wynika to z lenistwa ani z chęci zrobienia na złość żądnym zakupów turystom, a po prostu z potrzeby pójścia na przerwę obiadową. Oczywiście to też nie jest regułą wszędzie, bo w sezonie w miejscowościach bardzo turystycznych wiele sklepów decyduje się pracować cały dzień, by jak najwięcej zarobić. Coraz częściej od obiadowej przerwy w działalności odchodzą też duże sklepy sieciowe.
Tego się nie je i nie pije we Włoszech
Powoli zbliżamy się do błędów popełnianych przez turystów, ale zanim dobrniemy do sedna, to wspomnę jeszcze pokrótce o tym, czego absolutnie nie zamawiać, o co nawet nie prosić ani nie pytać, by nie doprowadzić kelnera do rozpaczy.
Pizza z ananasem
Nie ujmując nic ananasowi, ale pizzy po prostu nie jada się z owocami i basta. A jeśli ktoś je to lepiej, żeby Włoch tego nie widział. Jeśli spotkalibyście w menu włoskiej knajpy pizzę z ananasem, to jest to najlepszy sygnał do odwrotu. Prawdziwej włoskiej kuchni tam nie zjecie.
Ketchup i sos czosnkowy
Pyszny i aromatyczny sos pomidorowy, którym smaruje się ciasto przed nałożeniem dodatków jest w zupełności wystarczający. Ketchup do pizzy, tudzież inny sos, to profanacja i wymysł zza oceanu, który potrafi nieźle podnieść ciśnienie miłośnikowi tradycyjnej włoskiej kuchni.
Cappuccino do kolacji
Kawę z mlekiem we Włoszech pije się tylko do południa. Wypicie cappuccino wczesnym popołudniem jeszcze jakoś ujdzie, ale wieczorem lub połączenie go z pizzą czy owocami morza to prawdziwa wtopa. Nigdy tego nie róbcie!
Parmezan do makaronu z rybą lub / i owocami morza
Parmezan to wspaniały ser, który uszlachetni i poprawi smak niejednego dania z makaronem. Włosi mają jednak swoje zasady używania parmezanu, a jedna z nich mówi, że absolutnie nie pasuje on do potraw z rybami i owocami morza. Ale skąd wiedzieć, do jakiej pasty można dodać parmezan, by nie podnieść ciśnienia kucharzowi? Najczęściej kelner sam poda Wam parmezan, jeśli zamówicie danie, do którego ser ten pasuje. Jeśli parmezanu nie podaje – a jest to porządny lokal serwujący kuchnię na przyzwoitym poziomie – to znaczy, że nie powinno się sera używać.
Herbata we Włoszech
Ten temat nie jest powiązany bezpośrednio z obiadem i kolacją, ale ponieważ jest to post dla początkujących, to warto wspomnieć. Wiecie, od czego zaczynam pakowanie się na podróż do Italii? Od herbaty. Uwielbiam herbatę i z trudem się bez niej obywam, dlatego chcąc pić dobry napar muszę go przywieźć z Polski. We Włoszech herbata nie jest popularna. O ile na północy można w niektórych kawiarniach wypić przyzwoitą herbatę, to na południu znalezienie takowej graniczy z cudem. Mało tego, gdy zapytacie Włocha – czy to u kogoś w domu, czy w knajpie – o gorącą herbatę, to od razu pomyśli, że coś Wam dolega. Bo herbatę – ziołową – pija się tutaj tylko w przypadku problemów ze zdrowiem. Dlatego też między innymi czajnik elektryczny jest tak rzadko spotykany w apartamentach na południu. Ja mam swój czajnik elektryczny w wersji mini i zabieram go w podróż. A gdy wybieram się na totalne zadupie, to zabieram dodatkowo normalnych rozmiarów kubek, bo zdarzało się, że nawet tego nie miałam w apartamencie. Dodam jeszcze, że w apartamentach wynajmowanych przez Polaków zazwyczaj są duże kubki i czajnik, gdyż rodacy – nawet ci mający w sobie już więcej z Włocha niż Polaka – bardziej potrafią wyczuć potrzeby swoich gości zza Alp, niż sami Włosi. Wracając jeszcze do herbaty w knajpach. Znam zabawną historię z Sycylii, gdy kelner poproszony o gorącą herbatę podgrzał w mikrofalówce pewien zimny, słodki napój zwany „herbatą”. Tak wiec Kochani, zabierajcie swoją herbatę, bo zrozumienia na południu w tym temacie nie ma co szukać.
Świeże pieczywo we Włoszech
I jeszcze przemycę szybkie info na temat pory, w której można kupić ciepłe pieczywo. Piekarnie – panificio – zaczynają pracę rano, przy czym to nie jest to samo rano, co w Polsce, o nie. W niektórych regionach piekarnia otwierana dopiero o ósmej. Co więcej, ciepły chleb pojawia się zazwyczaj nieco później. Warto dowiedzieć się o zwyczaje w poszczególnych regionach, jeśli na chlebie w godzinach porannych szczególnie Wam zależy. Druga tura świeżego pieczywa zazwyczaj dostępna jest od mniej więcej godziny siedemnastej. Wtedy też asortyment piekarni zazwyczaj jest szerszy, bo do pieczywa dochodzą także przekąski typu pizza na kawałki czy inne mączne smakołyki.
Nie przestawiajcie stolików w knajpach
Dwa lata temu w jednym ze schronisk górskich w Dolomitach zajęłam stolik z najlepszym widokiem na góry. Był wolny, więc dlaczego miałabym nie skorzystać? Po kilku minutach przyszła para młodych Niemców. Wyraźnie nie spodobało im się, że ta najlepsza miejscówka jest już zajęta, więc facet chwycił swój stolik i wyniósł go kilka metrów za taras lokalu, ustawiając centralnie w moim polu widzenia. Nie omieszkałam zareagować, ale nie byłam z tym zostawiona sama sobie, bo na faceta ruszyła także obsługa i kazała mu natychmiast ustawić stolik na swoim miejscu. Nie chodzi tu jednak o bezczelne zachowanie tego człowieka, a o miejsce, które ściśle jest wyznaczone na stoliki ustawione na zewnątrz lokali. Od powierzchni zajmowanej przez stoliki na placach czy ulicach miast władze lokalne pobierają niemałe podatki, wyznaczając jednocześnie dokładnie obszar, który stoliki te mogą zajmować. Jeśli przekroczy się wyznaczoną strefę, to lokal może zapłacić mandat. Znam osobę, która jeszcze kilka lat temu prowadziła swój lokal gastronomiczny ze stolikami na chodniku. Jednym z elementów działalności wywołującym u tej osoby największy stres były właśnie mandaty od miasta za stoliki przekraczające wyznaczony obszar. Gdybyście chcieli usiąść w lokalu większą grupą, to też lepiej zapytać kelnera o możliwość połączenia stolików, zamiast brać sprawę we własne ręce.
To straszne coperto
Pozostańmy częściowo w temacie stolików w lokalach. Spora część podróżujących do Italii sądzi, że tak bardzo znienawidzone coperto jest opłatą za serwis, tudzież za nakrycie lub napiwkiem dla kelnera. To jest oczywiście prawda, ale nie cała. Nie jest to napiwek, a dodatkowo w coperto zazwyczaj ukryta jest też opłata za korzystanie z toalety oraz partycypacja w kosztach podatku od miejsca zajmowanego przez stoliki na zewnątrz. I to jest powód, dla którego często się zdarza, że coperto naliczane jest każdemu, kto usiądzie przy stoliku. Nie ważne, czy i co zamówił, ważne że usiadł. Niestety, ale niezrozumienie tej opłaty wiąże się później z przykrymi sytuacjami. Całkiem niedawno słyszałam opowieść, jak to para z Polski usiadła w restauracji. Tylko jedna osoba zamówiła jedzenie, druga wzięła tylko napój, ale jak otrzymali rachunek z coperto dla obojga, to zrobili awanturę i wyszli nie płacąc spornej kwoty. Dodam jeszcze, że od jakiegoś czasu powoli lokale we Włoszech zaczynają odchodzić od coperto wliczając te koszty po prostu w cenę potraw. Tak będzie z pewnością lepiej, szczególnie dla turystów nieznających włoskich zwyczajów, ale jeszcze przez długi czas należy się liczyć z koniecznością dodatkowej opłaty. Warto najpierw zajrzeć do menu, gdzie zazwyczaj na początku lub na końcu jest podana kwota coperto. Jeśli jej nie ma to zapytajcie kelnera. Stawki te są zróżnicowane i zależą od klasy lokalu. Obecnie najczęściej jest to 2 euro od osoby, ale bywa też 3 euro, a najwięcej zdarzyło mi się płacić coperto w wysokości 4 euro od osoby.
Obiad i kolacja we Włoszech w restauracji, trattorii, osterii – godziny i zwyczaje
Podstawowa i zarazem najważniejsza informacja dla osób zaczynających podróżowanie po Italii jest taka, że jakieś 95% restauracji, trattorii, osterii i pizzerii nie jest czynna przez cały czas od południa do wieczora. Mają one swoje ściśle określone godziny i wynika to ściśle z pór posiłków jedzonych przez Włochów. Co więcej, większość lokali w jeden dzień tygodnia jest nieczynna, przy czym każdy ma inny dzień. Najczęściej jest to poniedziałek, ale równie dobrze może być też czwartek. Nie zliczę, ile razy czytałam i nadal czytam komentarze rozczarowanych osób, które chciały zjeść obiad o szesnastej czy siedemnastej, a tutaj wszystko pozamykane. Co więcej, część tych osób ma pretensje do Włochów. Kochani, ten kraj jak mało który przywiązany jest do swoich tradycji, dlatego nie bądźcie źli na restauratora, który o piętnastej zamyka i nie wpuści Was do środka. Oczywiście są wyjątki. Wiele lokali w miejscach bardzo turystycznych, takich jak Wenecja czy Florencja, czynne są cały dzień licząc na głodnych turystów o siedemnastej. Także niektóre słynne pizzerie Neapolu otwarte są od południa do późnych godzin wieczornych, ale już w mniej turystycznych miejscowościach trudno znaleźć miejsce, gdzie można zjeść coś ciepłego pomiędzy porą obiadu a kolacją. Co zrobić, jeśli jesteście bardzo głodni? Często – ale nie jest to regułą – otwarte cały dzień są bary z gotowymi przekąskami wystawionymi za szybą, gastronomie sprzedające jedzenie na wynos, tanie lokale takiej jak rosticceria lub tavola calda, bardziej popularne na południu. Można tam kupić pizzę na kawałki lub na metry z dostępnych za ladą, podgrzewaną na życzenie w mikrofalówce (to nie to samo co tandetna knajpa dla turystów, która sprzeda Wam na obiad mrożoną pizzę „upieczoną” w mikrofalówce), arancini, panino (kanapki) czy nawet sałatki.
Obiad (pranzo)
Każdy lokal ma własne godziny otwarcia, ale reguła jest tak, że w porze obiadowej restauracje, trattorie, osterie i tawerny otwierane są w południe lub krótko po południu, a kończą przyjmowanie klientów o czternastej lub po czternastej. Kończą przyjmowanie klientów nie oznacza, że są zamykane. Po prostu nie ma możliwości przygotowania oraz podania posiłku na piętnaście minut przed zamknięciem o piętnastej i w większości przypadków tuż przed piętnastą już nie zostanie przyjęte zamówienie. W ogóle nietaktem jest przyjście na ostatnią chwilę. Niektóre lokale Was obsłużą, ale to będzie oznaczało, że pracujący tam ludzie zostaną po godzinach pracy.
Kolacja (cena)
Kolacja to posiłek, który z założenia celebruje się dłuższy czas. Lokale w porze wieczornego posiłku otwierane są najczęściej o dziewiętnastej, ale część otwiera się o dwudziestej, a cześć – choć niewielka – o osiemnastej. Jeśli pizzeria otwierana jest nawet o osiemnastej, to nie ma szans, że wtedy przyjęte zostanie od Was zamówienie, lub może zostanie przyjęte, ale realizacja będzie wstrzymana. Piec do pizzy potrzebuje czasu, aby się nagrzać. Pracownicy pizzerii zazwyczaj tuż po otwarciu dopiero przygotowują się do rozpoczęcia realizacji zamówień, dlatego lepiej jest przyjść dopiero około dziewiętnastej.
Wypraszanie z lokalu
O tak, to może się zdarzyć i wcale nie mam tutaj na myśli skandalicznego zachowania klienta. Ja na przykład zostałam kiedyś wyproszona z pizzerii Starita a Materdei w Neapolu. We trzy osoby siedzieliśmy przy stoliku, każdy zamówił własną pizzę, każdy wziął napój, nikt się głośno lub niestosownie nie zachowywał, a mimo to kazano nam wyjść zaraz po skończonym jedzeniu. Dlaczego? Ponieważ pod lokalem czekała kolejka chętnych na stolik. Parę razy zdarzyło się też, że w różnych lokalach dawano dyskretnie do zrozumienia, aby się wynieść. Kelner zaczął podchodzić co kilka minut i pytać, czy coś jeszcze, czy może zabrać talerze. Skończyłeś jeść, to zapłać i idź sobie jak najszybciej. I wcale nie piętrzyła się kolejka pod lokalem, wprost przeciwnie, obok nie brakowało wolnych stolików, a do zamknięcia było jeszcze trochę czasu. Tak wiec nie tylko klienci mają swoje za uszami, obsługa też potrafi się źle zachować.
Posiłek z małymi dziećmi
Włosi uwielbiają dzieci i wyjście do restauracji z dzieckiem nie stanowi problemu. To oczywiście nie oznacza, że można swojemu bąbelkowi pozwolić demolować lokal czy wchodzić na głowę innym gościom. Nie mniej jednak Włosi podchodzą o wiele bardziej wyrozumiale do rodziców z maluchami, nie robią dramatu z płaczącego dziecka czy rozrzuconego jedzenia. W tym temacie mają o wiele więcej luzu niż restauratorzy w Polsce.
Jemy pizzę – w restauracji i w pizzerii
Wpadki klientów zaczynamy od pizzy. Przede wszystkim należy rozróżnić to, co ujdzie w taniej pizzerii z dwoma barowymi stolikami na krzyż, której celem jest tylko wydanie pizzy, a co innego w restauracji z obsługą i białymi obrusami. Siadając w eleganckim lokalu każdy zobowiązany jest zamówić własną pizzę. Pomijając sytuacje, gdy mama odkroi kawałek małemu dziecku czy przy dwójce maluchów jedną pizzę podzieli się na pół, bo wiadomo, że dziecko nie zje całej, to dorośli zamawiają każdy dla siebie. Obciachem zapewne później skomentowanym przez obsługę będzie zamówienie jednej pizzy na dwie czy więcej osób dorosłych. Mało tego, oczekiwanie, że w takiej sytuacji otrzyma się na rachunku jedno coperto! Jeśli już musicie podzielić się jedną pizzą, to nie dziwcie się przynajmniej, że za każdego siedzącego przy stoliku zostanie naliczone coperto. Co innego, jeśli na przykład w restauracji siada para, każdy zamawia pierwsze dania, a pizzę jako drugie biorą jedną i się nią dzielą. To nie jest problemem. Podobnie jak nikt nie oburzy się, że ktoś nie zamówił czterech dań, jak to zazwyczaj przyjęło się we Włoszech. Oczywiście każdy restaurator chciałby, abyście zamówili jak najwięcej, ale nie ma takiej konieczności. Podobnie w grupie przyjaciół, gdy uczestnicy biesiady chcieliby spróbować różnych dań, to praktykowane jest niekiedy zamawianie wielu zestawów na środek stołu, z czego każdy nakłada sobie jedzenie jak z półmiska. Jednak to również nie powinna być jedna porcja makaronu na kilka osób. Wracając do pizzy. Argument, że „ja tyle nie zjem, więc muszę wziąć z kimś na pół” jest słaby. Podobnie jak „mnie nie stać na danie dla każdego członka rodziny w restauracji”. Jeśli nie można sobie pozwolić na pizzę w restauracji, to idzie się do tańszej pizzerii. Zazwyczaj nie ma też problemu, by poprosić o spakowanie niezjedzonej części pizzy i zabranie jej na wynos. Następnego dnia można ją z powodzeniem zjeść na zimno, zabierając choćby na plażę.
Tego nigdy nie róbcie, czyli jak się nie zachowywać jedząc w restauracji
Poniżej opisałam cztery autentyczne zdarzenia, które miały miejsce tego lata. To tylko wycinek z historii, które opowiadają mi znajomi pracujący we Włoszech w turystyce. Wszystkie przypadki dotyczą turystów z Polski. I żeby było jasne. Nie twierdzę – ani żaden z moich znajomych nie twierdzi – że tylko wśród Polaków są osoby, które nie potrafią się zachować. Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi czy Amerykanie wcale nie są idealnymi klientami, ale ja nie piszę dla nich, tylko dla Was. I dlatego postanowiłam opisać zachowania najczęściej powtarzające się wśród rodaków, aby jak najwięcej osób wyciągnęło z nich wnioski na przyszłość.
Dzielenie rachunku
Gdy Włosi idą do restauracji większą grupą, to zazwyczaj dzielą rachunek po równo między siebie. Nie jest ważne, że X zjadł makaron za 10 euro, a Y za 12 euro. Wychodzi 100 euro, jest pięć osób, każdy wyskakuje z dwóch dyszek i nie ma problemu. Gdy do knajp idą grupy turystów z Polski, to często się zdarza, że przy płatnościach zaczyna się wyliczanie, kto ile i za ile. Nierzadko prosi się kelnera, aby wystawił rachunek każdemu z osobna wyszczególniając, co kto zjadł i wypił. Najbardziej kuriozalne sytuacje, o których słyszałam to takie, gdy grupa zaczyna się kłócić o ilość wypitego alkoholu. Zamówiono na przykład trzy butelki wina, ale przy podziale rachunku zaczyna się wyliczanie, że przecież ty wypiłeś dwie lampki, a ja tylko jedną. Dla Włochów jest to zachowanie co najmniej bardzo dziwne.
Dosiadanie się do cudzego stolika
Para spożywa posiłek w restauracji przy stoliku na zewnątrz, z widokiem na morze. Podchodzą dwie inne pary znajomych i postanawiają się dosiąść, bo przecież widok jest taki ładny. Zabierają krzesła od sąsiednich stolików, gdzie przecież mógłby usiąść inny klient i przysuwają się do znajomych. Niczego nie zamawiają, po prostu sobie siedzą. Tak się nie robi. Jeśli już nie chcecie jeść, to przynajmniej zamówcie w takiej sytuacji napój i pogódźcie się z tym, że doliczone zostanie coperto. Tak jak napisałam wyżej, coperto to suma opłat za zajęcie miejsca, za serwis, za ewentualne skorzystanie z toalety. Dodam jeszcze, że jeśli już koniecznie chcecie się przysiąść, to należy zapytać kelnera, czy można zabrać krzesła od sąsiedniego stolika, a nie po prostu je przestawić. Tutaj też warto dodać, że w dobrym zwyczaju jest, gdy wchodząc do restauracji poczeka się, aż kelner wskaże miejsce lub wspólnie z nim wybierzecie stolik. Nie wypada wejść i po prostu usiąść, bo może się okazać, że akurat ten stolik był dla kogoś już przeznaczony.
Zamawianie wody w restauracji
Przychodzi para do restauracji, siada i zamawia wodę, po czym spędza przy stoliku ponad godzinę. Tak się nie robi! Jeśli chcecie kupić wodę, to idźcie do baru lub do sklepu. W restauracji siada się po to, by jeść. Jeśli chcecie posiedzieć, to wybierzcie ławkę czy kawałek murka, a nie stolik w lokalu.
Ja tylko popatrzę
To miała być atrakcja, dzięki której restauracja więcej zarobi. Występ artysty na żywo, popularny dodatek do oferty lokali w sezonie letnim, gdy można przyjemnie siedzieć wieczorami na dworze. Występ ten został ogłoszony z wyprzedzeniem w mediach społecznościowych przez działającego na tym obszarze rodaka i skierowany do turystów z Polski. Frekwencja dopisała, ale większość osób po prostu usiadła przy stolikach i cały wieczór oglądała występ artysty niczego nie zamawiając. Lokal nie dość, że nie zarobił więcej, to jeszcze stracił, bo nie było miejsca dla potencjalnych klientów chcących zjeść kolację. Następnego dnia osoba, której inicjatywą był ten wieczór otrzymała telefon od właściciela restauracji, aby więcej nie wysyłać do niego gości z Polski, bo nie potrafią się zachować w restauracji.
Niewiedza, a złe chęci
Zostaje nam jeszcze jedna ważna kwestia, a mianowicie różnica pomiędzy niewiedzą, a celowym działaniem. Bo zupełnie czym innym jest, gdy ktoś dopiero zaczyna swoją przygodę z Italią i po prostu nie ma wiedzy, nie przeczytał, nikt mu nie powiedział jakie są zasady i jakich błędów unikać. Każdy z nas kiedyś zaczynał i uczył się, ja również kiedyś zaczynałam i cały czas dowiaduję się czegoś nowego. Mam nadzieję, że sporo początkujących osób skorzysta z tego tekstu, bo to głównie dla Was go napisałam. Jednak zupełnie czym innym jest celowe i świadome robienie obciachu, a takie zachowania niestety również się zdarzają. Nie wiem, czy te słowa wpłyną na świadomych, ale wiedzących lepiej, szczerze wątpię. Pamiętajcie jednak, że Włosi Was obserwują i wyrabiają sobie opinię. Niestety często ta łatka przyczepiana jest nie imiennie do osoby X czy Y, a po prostu do wszystkich Polaków.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje książki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym.
Dzięki za porady 🙂 ulżyło mi, jak stwierdziłam, że nie robię żadnego z tych błędów, ale być może robiłam to mniej świadomie (po prostu wewnętrzna etyka nie pozwoliłaby mi na takie zachowania czy to we włoskiej czy w polskiej knajpie). Zastanawiam się jeszcze nad tym coperto. Kiedyś bez względu na to, czy było na rachunku czy nie dodawałam jeszcze napiwek. Ostatnio słyszałam, że kiedy jest już naliczone coperto, to włosi nie dają dodatkowo napiwku. Czy Ty też tak to widzisz?
Cześć Basiu,
Napiwek jest zupełnie niezależny od coperto i całkowicie dobrowolny. Zdarza się jednak (ale naprawdę rzadko), że restauracja narzuca napiwek w wysokości na przykład 10% rachunku. Wtedy jest niestety obowiązkowe, ale poza tym jest to sprawa całkowicie dobrowolna 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Natalio, obserwuję Twój profil już dawno i nawet się uczę! Ten tekst, choc niby zawiera dużo znanych mi informacji, wniósł trochę nowego. Pozdrawiam! Grażyna Bez Ibciachu (też bloger)
Dziękuję i pozdrawiam wzajemnie 🙂
Żałosne próby „zaoszczędzenia” 1 lub 2 euro w knajpce są krępujące dla obserwującego czy towarzyszącego rodaka, sama tego doświadczałam. Zamiast „posiedzieć” wystarczy wszak poprosić o cafe, a krzesło i toaleta staną przed nami otworem. Kiedyś poczułam się tak głupio, że rozstawilam swoje marne zamówienie: rogalika i butelkę wody, zostawiając sobie espresso, bo dwie osoby „na gapę” wpędziły mnie w głębokie zażenowanie.
witam. wlasnie wrocilismy z Palermo 7pazdz. 30 wrzesnia czekalismy 6 godz po przylocie do Palermo az zrobia nam testy na lotnisku. chociaz jako pierwsi przylecielismy najpierw obsluzyli Francuzow ,Niemcow i Wlochow. (masakra) .Wypoczywalismy na plazy w Mondello- rzeczywiscie po sezonie luzniutko. Wlosi oczywiscie wszedzie nosili maski oprocz ust i nosa:) .restauracje w Palermo -pelne. Jedzenie Sycylijskie super ,ale same Palermo-……….. Ci wspaniali atrysci ktorzy stworzyli to miasto- przewracaja sie w grobie. Bardzo zaniedbane miasto, Szukalam w nim uroku-nie znalazlam. Kocham Wlochy ,ale do Palermo nie wrocimy. ..szkoda.
Jaka szkoda, że nie poczułaś ciepłych uczuć do Palermo. Ja z żalem w sercu szłam na dworzec po czterech dniach szlifowania palermitanskich bruków. Chętnie w każdej chwili zrobiłabym rundkę po ukochanych uliczkach. Byłam tam dwukrotnie i mam niedosyt.
Kocham Włochy nawet za to, że zdarzało się stanąć w porze obiadowej (polskiej) przed zamkniętymi drzwiami restauracji. Byłam tak zaaferowana zwiedzaniem, ze zapomniałam o jedzeniu. We wspomnieniach pozostało wiele miłych obrazów związanych z jedzeniem jak np. lokalna kafeteria gdzie schodzili się Włosi i Włoszki na poranne espresso i robiło się gwarno, coraz gwarniej…
Bardzo ciekawie piszesz i Twoje wskazówki są naprawdę pomocne. Popraw tylko ostatni akapit „niewiedza a ignorancja”. To niestety częsty, ale bardzo rażący błąd utożsamianie ignorancji z ignorowaniem. A są to zupełnie inne kwestie. Ignorancja to «nieznajomość czegoś lub brak wiedzy z jakiejś dziedziny» według słownika języka polskiego. Czyli tytuł akapitu tak naprawdę brzmi „niewiedza a niewiedza” 😉
Cześć Karolina,
Dziękuję za miłe słowa i zwrócenie uwagi. Poprawiłam 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Natalio, bardzo mądry tekst, bardzo pomocny dla wszystkich, którzy mają otwarte umysły, lubią podróżować, nie chcą popełnić jakiś „faux pas”. Poukładałam sobie to wszystko i muszę powiedzieć, że w większości Twoje uwagi dotyczące Włoch pokrywają się z moimi włoskimi doświadczeniami. Często towarzysząc grupom (prywatnie lub zawodowo) czuję się zażenowana w temacie herbaty, szczegółowych rozliczeń przy stole, dyskusji na temat coperto etc. Dzięki, grazzie! Obserwuję Cię podczas aktualnej podróży i dziękuję za porcję codziennych wrażeń. Wracają wspomnienia
Pani Natalio,
Wybieram sie do Włoch (Wenecji) , pierwszy raz.
Super informacje dziekuję
Pzdr
Dzień dobry,
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Czytał Pan moje posty o Wenecji? Właśnie pojawiają się nowe, bo dopiero wróciłam stamtąd z wyjątkowo udanej podróży. Tutaj znajdzie Pan wszystkie 🙂 https://italia-by-natalia.pl/category/wenecja-euganejska/
Pozdrawiam serdecznie
Rewelacyjne przypomnienia i rady. Uwielbiam Włochy i włoską kawunię. Warto sięgnąć do Pani artykułu przed samym wyjazdem:)
Hej Natalia,
Bardzooooo super artykuł, jest to już 3 mój artykuł, który dzisiaj zaczełam czytać na Twoim blogu ale nie ostatni. Tak jest nawiązując do tego artykułu chcialabym dodac od siebie, ze kiedy byłam we włoszech zauwazyłam, że tam są całkowicie inni ludzie, są bardziej szczesliwi.
Super artykuł – powininen zostać obowiązkową lekturą dla naszych rodaków.
Jedziemy właśnie męską gupą na Sycylię i przyda się powtórka z miejscowych obyczajów.
Dziękuję 🙂 Też tak myślę i wiem, że wielu skorzystało z tych porad, no ale są też tacy, którzy stoją na stanowisku „płacę i wymagam dostosowania się do mnie”. Tak więc niektórzy są niereformowalni 😉
Pozdrówcie ode mnie Sycylię, udanej podróży!
Co do koperto, warto byłoby dodać, ze w niektorych regionach, np. w Rzymie coperto jest odgórnie zakazane. Kolejnka kwestia jeżeli kwota coperto nie jest jasno podana, np. nie ma jej w menu, to nie ma prawa aby mogła byc doliczona do rachunku.
Jeszcze inny przypadek miałem w pizzeri, kelner pytał sie czy chcemy jeść pizze sztućcami, wtedy musi doliczyć coperto, zasugerował abysmy zjedli rękoma, to wtedy nie doliczy coperto. Wiec nie do końca to sie trzyma kupy z opisem koperto w artykule.
Mateusz, Rzym naprawdę nie jest reprezentatywnym przedstawicielem całych Włoch 😉 Co do braku coperto w menu – jak najbardziej się zgadzam, nie ma go i nie może być doliczone. I dlatego radzę zawsze sprawdzać ceny, zanim się usiądzie.
Bardzo ciekawy i obszerny artykuł, aż zatęskniłam za włoskim jedzeniem.
Ciao Natalia. Z zaciekawieniem przeczytałem twój wpis o potrawach i zwyczajach. W czerwcu zwiedzałem z rodziną Apulię od Gargano po Salento. Moje obserwacje są zbliżone, chcieliśmy spróbować lokalnych specjalności, których w Puglii jest sporo. Kosztowaliśmy i w pięknych restauracjach, osteriach, tratoriach ale również ulicznych przysmaków na szybko podczas zwiedzania. Przychylam się do opinii, że niewłaściwe zachowanie nie ma narodowości, to kwestia kultury osobistej. Polaków spotkaliśmy tylko w Ostuni i Monopoli i była to bardzo przyjemna relacja. My znaliśmy kilka słów po włosku dzień dobry, dziękuję, poproszę, ile płacę, gdzie jest, itp. Jednak uśmiech i uniwersalny język miłości sprawił, że rozumieliśmy się doskonale. Wiele słów w języku włoskim okazało się w wymowie podobnych, otwarcie na innych sprawia, że nawet na migi porozumiesz się z miejscowym. I tak bąkając po włosku ze starszym panem w Martina Franca, który wyszedł z mieszkania na papierosa, doszliśmy do etapu, że jego żona była Polką. W Nardo mój syn rozmawiał z poznaną Węgierką po hiszpańsku. W Carovigno gdy Włoch usłyszał słowo „Tak”, nawiązała się miła pogawędka, wyjawił nawet, że odwiedził Kraków. Ale do brzegu. Rankiem polecam odwiedzić piekarnie; pyszne wypieki, lokalne mercato z pysznymi produktami od lokalnych rolników w każdej miejscowości w inny dzień, np. w Locorotondo na parkingu przy centrum. Zaskoczyło nas w Rodi Garganico mięso w glazurze tak znakomitej jak nigdy dotąd, a mieszkamy w Krakowie, gdzie nie brakuje w gastronomii wrażeń dla podniebienia. W południe tak do czternastej faktycznie można skosztować lekki posiłek a nawet obiad, tak jak u nas w Małopolsce w domach często jest podawany około czternastej. My zawsze zdawaliśmy się na obsługę, co polecają, jaki jest np. danie dnia (piatto del giorno). Przy wejściu wystarczy powiedzieć na ile osób stolik i właściciel czy obsługa znajdzie właściwe miejsce. W Otranto poprosiliśmy o miejsce z widokiem na plażę i zatokę i takie się znalazło. W Ugento przedłużył się nam pobyt w banku a byliśmy głodni, godzina czternasta, jedyna restauracja, wszedłem na kuchnię, z błaganiem w oczach spytałem czy kucharz nas ugości. A widziałem że chce zamknąć lokal, starszy Pan szedł już na sjestę. To był moment, błysk w oku, nakrył stolik i podał pyszne mule. Na koniec wyściskaliśmy się a ja z wdzięczności dałem mu zacny napiwek. Śmieszna sytuacja w Ceglie Messapica, zamawialiśmy lampkę wina a pan przyniósł całą butelkę. A przecież inna cena za kieliszek niż butlę. Powtarzał tylko „non c’è problema”. Na koniec popatrzył na oko ile ubyło z butelki i odpowiednio policzył. W Cisternino znowuż, podali nam domowe wino, ja kierowca nie piłem, a rodzinka owszem, piło się jak kompot, a później prowadziłem ich do samochodu. Uważajcie na domowe wina:) W Grottaglie jak wszędzie pytałem wyuczonej formułki czy napiwek wliczony. Kobieta oświadczyła że nie, zatem honorowo za miłą obsługę wręczyłem banknot (na rachunku rzeczywiście nie był uwzględniony). Coperto faktycznie w różnej wysokości, ale zdarzyło się raz, chyba w Oria, że w ogóle nie wliczono. W Lecce przedłużał się czas podania, myślę że brakło składnika i na szybko kupowali, obsługa przyniosła w tym czasie jako gratis lekką potrawkę. Po południu polecam zatrzymać się na porcję lodów lub aperitivo, podawane też z dodatkami, gdy nie zdąży człowiek zjeść pranzo. Wypróbowaliśmy tak gdy wracaliśmy z plaży, wytrzymaliśmy do wieczornej kolacji. Pizzę próbowaliśmy tylko raz wieczorem w Monte Sant’Angelo, patrzyliśmy gdzie siedzą miejscowi i w ten tłum weszliśmy. W dzień podadzą jak sobie turysta życzy, ale lepiej chyba kupić w piekarniach po południu gdzie masz jeszcze wybór focacci, calzone. Zgadzam się że dobre pizzerie rozpalaja piece dopiero wieczorem. Dzieci faktycznie są pełnoprawnymi klientami, w Brindisi około 23 jeszcze dokazywały i nikomu to nie przeszkadzało. Przemyślenia takie: ceny z małymi wyjątkami podobne jak w Polsce, jedzenie doskonałe, a jak się zachować, jeśli nie wiadomo to można użyć trójcę świętą grzeczności: dziękuję, przepraszam, proszę, lub by uniknąć błędów – Naukę Sędziego: Grzeczność nie jest nauką łatwą….
I miei omaggi
Cześć,
Kelnerzy pytają czy zamawiamy wodę, czy to obowiązkowa pozycja, czy wypada ja zawsze zamawiać? Jeśli tak, to czy powinno się zamówić butelkę dla każdego, łącznie z dziećmi?
Cześć, absolutnie woda nie jest obowiązkowa, nie trzeba jej zamawiać. Można też zamówić jedną większą na środek stołu 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki Natalio, wybieram się do Włoch w przyszłym roku i gdyby nie Twoje opisy, zresztą przeczytam je jeszcze raz, to wiem ile błędów bym popełnił, a tak przystępuję do nauki podstawowych słów włoskiego i oczywiście utrwalenia wiedzy zdobytej dzięki Tobie.
Serdecznie pozdrawiam
Bardzo mi miło, pozdrawiam wzajemnie z Toskanii 🙂
Ciekawy artykuł:). My jesteśmy w Mediolanie trzeci dzień i wczoraj spotkała nas dziwna sytuacja a może to jest tu standard. Weszliśmy do restauracji na obrzeżach miasta każdy zamówił pizzę z menu a na koniec na rachunku była dodana wartość Margaryta x 2 plus kwota wynikająca z zamówienia.
Z pizzą w Mediolanie miałam dwa ciekawe spotkania. W jednym małym dość obleganym lokalu-pizzerii poprosiłyśmy o kartę i usłyszałyśmy, ze karty nie ma, bo są tylko dwa rodzaje pizzy: mała i duża. W innym dostępne były różne rodzaje pizzy, ale tak naprawdę pieczona była tylko margerita, a zamówienie każdej innej oznaczało, że na gotową pizzę dokładano dodatki wg.zamówienia. Może na taki przypadek trafiłaś? Margerita plus wybrany rodzaj?
W Mediolanie ogólnie słabo nam wyszły wieczorne posiłki, jadłyśmy natomiast dość porządne jedzenie w porze pranzo.
Za miesiąc ruszamy w pierwszą podróż na Sycylię. Do tej pory tylko północne Włochy i Rzym. Bardzo dziękuję za cenne wskazówki. Już nie mogę się doczekać tych śniadań w Katanii
Pani Natalio ,a gdzie w Wenecji ,nad kanalem zjesc smacznie (SWIEZO) ,nie w tlumie ,na zewnatrz cos po wenecku?Raz bylam w w takiej scenerii ,bomnie syn poprowadzil,a PANI zdaniem?
Proszę zajrzeć do kulinarnego przewodnika po Wenecji https://italia-by-natalia.pl/gdzie-zjesc-w-wenecji-co-zjesc-bacari-cicchetti/
Ja właśnie kończę swą pierwszą wyprawę do Włoch. Byłam w Apulii.
Źle się czułam, gdy obowiązywało menu dla miejscowych i menu dla gości. Włosi dostawali mnóstwo przystawek, reszta jakiś drobiazg. A menu dla obcokrajowców okrojone do pizzy. Obok siedzieli włosi, a na ich talerzach pyszne dania.
Oj będę teraz, bogatsza w doświadczenia wykłócać się lub opuszczać takie miejsca.
Super się to czyta. Dziękuje za te wskazówki i obiektywne spojrzenie.
Czerpie garściami i proszę o jeszcze.
Pięknie dziękuję za miłe słowa 🙂
Byłam 2x w Rzymie, Neapolu, Sorrento i wydaje mi się, że w każdym z tych miejsc zamawialiśmy jedną pizzę na naszą dwójkę. Zapewne nie zawsze był to lokal z obrusem, ale z pewnością się zdarzało. Do głowy mi nie przyszło, że się tak się nie robi. Nie pamiętam jak wyglądała wtedy sytuacja z coperto. Pamiętam, że często pytali czy tylko jedna pizza, my potwierdzaliśmy, oni to akceptowali. Nie zauważyłam krzywych spojrzeń.
No nic, lepiej dowiedzieć się późno, niż wcale
Nie warto przejmować się rzeczami drobnymi, Jedna pizza na dwie osoby to u mnie standard, od lat i w różnych miastach I nigdy nie czułam jakiegoś potępienia w oczach obsługi. Nie zawsze jestem w stanie zjeść całą pizzę. Czasem zamawiamy np. zupę i jedną pizzę z prośbą o drugi talerz, podjadam kawałki. Czasami jedną sałatkę, potem jedną pizzę – wszystko na spółkę. Włpsi są kochani i uczynni. Zdarzyło mi się trzykrotnie zjeść zupę ugotowaną dla nas, ostani raz w Neapolu w czasie wielkanocnego pobytu, W Raqu poprosilśmy o porcję z połową makaronu (mięsko w normalnej ilości}, kiedy indziej zrobili mężowi pasta con pomodoro fresco, bo niczego w krótkiej karcie dla siebia nie znalazł.
Do luksusowych lokali nie chodzimy, ale są to normalne restauracje na starówkach miast albo w ich otoczeniu. Coperto zawsze jest liczone od ilości osób.
Pozdrawiam wszystkich.