Czekolada z ostrą papryką? Czekolada z solą morską? Czekolada z białym pieprzem? Takie rzeczy tylko w Modice.
Poranek 15 czerwca 2012 roku w Ragusie był ciepły, ale jednocześnie pochmurny i bardzo wietrzny. Z tego też względu Signora nakryła do śniadania nie na tarasie, a w salonie. Wielka szkoda, ale cóż, bywa. Godzinę posiłku uzgodniliśmy dzień wcześniej. Na stole pojawiły się owoce, konfitury, pieczywo, jogurty, nutella oraz pyszny krem pistacjowy – taki sam, jak ten z Agrigento, który stanowił nadzienie zaserwowanego nam cornetto.
Z żalem opuściliśmy Giardino di Pietra. Na pożegnanie Signora, widząc mój zachwyt jaśminem gelsomino (czytaj w poście Ragusa pachnąca jaśminem. Dzień 12, część II), zerwała kilka gałązek i podarowała mi. Mądrzejsi o doświadczenia z poprzedniego dnia zdecydowaliśmy, że ja poczekam z bagażem przed kamienicą, a Artur pójdzie po samochód i przyjedzie po mnie. Zapakowaliśmy się do Punciaka, a Signora stojąca na balkonie pomachała nam na do widzenia. Zupełnie, jak po odwiedzinach u cioci, bo tak właśnie czuliśmy się w Giardino di Pietra. Atmosfera tego miejsca była tak wspaniała, że obok Il Carmine w Erice to małe BB trafiło do czołówki naszej listy najfajniejszych i najbardziej klimatycznych miejsc, w których się kiedykolwiek zatrzymaliśmy.
Problemy pojawiły się zaraz po odjeździe. Uliczka zrobiła się nagle bardzo wąska i natychmiast wróciły do nas traumatyczne wspomnienia z Caltabellotty (czytaj w poście Strome uliczki sennego miasteczka – Caltabellotta. Dzień 9, część III). Znów od lusterka do muru było najwyżej po 15 cm z każdej strony, a do tego co kawałek skrajnię poziomą ograniczały stopnie schodów prowadzące do drzwi kamienic. W pewnym momencie na naszej drodze pojawiła się zielona mini ciężarówka zaparkowana prawie na ścianie, której kierowca włączył światła awaryjne i poszedł sobie. Mniej więcej sytuację obrazuje poniższe zdjęcie z Google Street View tyle, że tutaj parkuje tylko trzykołowa lambretta.
źródło Google Maps
Wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy się rozglądać wymieniając jednocześnie między sobą uwagi na temat bezmyślności sycylijskich kierowców. Po chwili na jednym z balkonów pojawił się facet w średnim wieku, jak się okazało nasz mistrz parkowania. Powiedział, że przecież nie ma problemu, przejedziemy, na co Arturowi poszła para uszami i stanowczo odpowiedział łamaną włoszczyzną, że nie przejedzie i basta! Facet nie miał wyjścia, zszedł na dół i odjechał kawałek dalej, gdzie było poszerzenie ulicy. Ruszyliśmy do przodu. Po chwili napotkaliśmy kolejny problem: na wąskiej uliczce pojawił się zakręt, który na pierwszy rzut oka wyglądał na nie do pokonania bez zarysowania boków w samochodu. Obok scenkę obserwowała młoda mieszkanka, która od razu rozpoznała w nas turystów i po angielsku zdradziła sekret poruszania się samochodem w ciasnym labiryncie Ibli. Otóż należy tak kierować, aby koła samochodu znajdowały się na dwóch „liniach” ułożonych w nawierzchni (jak na zdjęciu poniżej).
źródło Google Maps
Faktycznie, gdy Artur tak własnie ustawił samochód przejechaliśmy bez problemu, choć na przysłowiową „gazetę”. Zastanawia mnie tylko jedno. Gdy te nawierzchnie były układane – jak sądzę bardzo dawno temu – nie było jeszcze samochodów. Czy zatem wyliczono rozstaw „torów z kostki” dla wozów konnych? Coś w tym musi być, bo miejscowi śmigają uliczkami z całkiem sporą jak na te warunki prędkością bez najmniejszego problemu. Może ktoś z Was zna odpowiedź na to pytanie? Jeśli tak, to bardzo serdecznie zachęcam do podzielenia się swoją wiedzą w komentarzu pod postem.
Po porannej dawce emocji drogowych wyjechaliśmy na trasę do Modici. Ta niedługa podróż obfitowała w ładne widoki, ale zatrzymaliśmy się tylko przy jednym z nich – imponującym moście Ponte Irminio, wysokim na 159 m (najwyższy na Sycylii), znajdującym się w ciągu drogi SS115 ok. 3 km za zachód od Modici. Najdłuższe przęsło mostu ma długość 174 m, a wysokość samego dźwigara to 8 m, czyli tyle, co przecięty dom jednorodzinny z użytkowym poddaszem! Dla chętnych podaję adres strony internetowej w języku angielskim, na której zamieszczono m.in. schematy konstrukcyjne i zdjęcia z budowy ukończonej w roku 1968. Nasze zdjęcia możecie zobaczyć w galerii do tego wpisu, do której link znajduje się w okienku na końcu postu.
Modica to przepiękne, barokowe miasto, które – podobnie jak Ragusa – zostało zniszczone podczas trzęsienia ziemi w roku 1693. Zabytkowa część miasta dzieli się na górną (najstarsza – Modica Alta) i dolną (Modica Bassa – tzw. Centro Storico, czyli centralną część Starego Miasta). Modica ma bardzo ciekawą historię geograficzną. Spójrzcie na poniższą mapę i przebieg ulic Corso Umbero I i via Marchesa Tedeschi.
Map from PlanetWare.com
Otóż wyobraźcie sobie, że są to koryta dwóch rzek, które kiedyś płynęły przez miasto. Zostały one „zamknięte” pod owymi ulicami po tym, jak w roku 1902 potężna powódź zabiła wielu mieszkańców. Co za niezwykły pomysł!
Korzystając z Google Street View (czytaj więcej w poście Mój przyjaciel Google) ustaliłam, że na Piazzale Falcone e Borselino (przedłużenie Corso Umberto I – powyższa mapa już tego nie obejmuje) znajduje się spory, bezpłatny parking. Tam też udaliśmy się i pozostawiliśmy samochód, ale wcześniej odwiedziliśmy jeszcze punkt widokowy, z którego można podziwiać wspaniałą panoramę całego miasta z imponującą, XVIII – wieczną fasadą katedry San Giorgio i prowadzącymi do niej schodami. Stamtąd zrobione zostało zdjęcie, które mogliście obejrzeć na początku wpisu.
Punkt widokowy jest bardzo praktycznie rozwiązany. Można bez problemu zaparkować samochód, a następnie rozsiąść się na jednej z ławek i podziwiać okolicę. Gorąco polecam!
Po zaparkowaniu samochodu udaliśmy się w dół ulicą Corso Umberto I do pięknego kościoła San Pietro, drugiego po katedrze najcenniejszego architektonicznie zabytku miasta. Prawie na przeciwko kościoła w małym zaułku znajduje się obowiązkowy punkt każdej wycieczki do Modici, a mianowicie działająca od roku 1861 – najstarsza na Sycylii – wytwórnia słynnej modicańskiej czekolady Antica Dolceria Bonajuto. Dla klientów dostępny jest mały, stylowy sklep, w którym można nie tylko kupić cudaczne wersje czekolady np. gorzką 100% kakao, z miodem i limonką czy papryczką chili lub – o zgrozo – z solą morską, ale czekolady te można najpierw spróbować. W miseczkach na ladzie wystawione są kosteczki w różnych smakach, którymi potencjalni klienci mogą się delektować. To bardzo rozsądne, gdyż słynna czekolada z Modici nie ma nic wspólnego z Milką rozpływającą się w ustach, którą świstak zawija w sreberka – ona w sreberka nie jest zawijana, gdyż się nie rozpuszcza w ogóle. Bardzo krucha, z uwagi na niską temperaturę wyrobu cukier nie wtapia się zbyt dobrze w masę i jest wyczuwalny podczas jedzenia. Receptura pochodzi od Azteków, a na Sycylię przywieźli ją w Hiszpanie. Będę surowa, ale modicański wyrób regionalny nie przypadł do gustu ani nam, ani naszym rodzicom, którzy otrzymali po tabliczce jako podarek z podróży. Mimo to wizyta w Bonajuto była niezmiernie udanym punktem tej wycieczki. Nie wspominałam o tym wcześniej, ale jestem wielką miłośniczką cannoli siciliani, tradycyjnego deseru sycylijskiego, składającego się z rurki z cienkiego, kruchego ciasta smażonego w głębokim tłuszczu, wypełnionej słodką masą z sera ricotta i przyozdobioną po bokach albo kandyzowanymi owocami, albo posypką z pistacji.
zdjęcie autorstwa Stefano Mortellaro, Wikimedia
W Bonajuto jest okienko do kuchni, w której dwóch cukierników przyrządza cannoli na miejscu i serwuje chętnym na szklanym talerzu. Do wyboru jest tradycyjne nadzienie z ricotty lub – z czym spotkałam się po raz pierwszy – z kremem pistacjowym, takim samym, jakim zajadałam się na śniadaniu w Giardino di Pietra. Pycha! Stwierdzam jednoznacznie, że w Antica Dolceria Bonajuto w Modice jadłam najlepsze w swoim życiu cannoli. Polecam!
Po wyjściu z cukierni kupiłam jeszcze słoiczek kremu pistacjowego, aby po powrocie do domu móc lepiej przypomnieć sobie jego smak. W Modice sklepów z czekoladą jest bardzo dużo i zanim trafiliśmy do tego najsłynniejszego kupiliśmy tabliczkę w innym, którego nazwa była zadziwiająco podobna do Bonajuto. Tak więc uważajcie, jak to mówią „nie wszystko złoto co się świeci.”
A teraz zgodnie z pieczołowicie ułożonym przeze mnie programem wycieczki powinnam opisać, jak to wspinaliśmy się z wywieszonymi jęzorami po schodach do katedry, a następnie do kościoła San Giovanni Evangelista w Modica Alta, a na koniec długo włóczyliśmy się po wąskich uliczkach chłonąc urodę barokowych detali architektonicznych. Taki był plan i namawiam Was, abyście tą własnie drogą podążyli, mnie niestety nie było dane i do dziś żałuję. Nie weszliśmy nawet do katedry i nie będę ściemniać – choć przyszło mi to do głowy – że oto z lekko zachmurzonego nieba spadła ulewa stulecia, a wiatr swoją siłą dorównywał karaibskim huraganom. Nie. Przyznam się zażenowana, że wygrał leń, Artura leń. Po prostu tego poranka miał muchy w nosie i nie jestem pewna, czy powodem były iblowe uliczki czy słodkie śniadanie u Signory niewzbogacone o żadne salami tudzież inne prosiutto, względnie mozzarellę. W każdym razie w drodze powrotnej do samochodu kupiliśmy w mijanym barze cieplutkie i chrupiące Scacce, tym razem nie Ragusane, a Modicane (czytaj w poście Ragusa pachnąca jaśminem) i po radosnej konsumpcji humor mojego męża uległ znacznej poprawie. Wyruszyliśmy w dalszą drogę, której celem na ten dzień było miejsce szczególnie bliskie mojemu sercu, i które już niedługo bardzo dokładnie Wam opiszę.
Aktualizacja luty 2015
Modicę odwiedziliśmy ponownie podczas kolejnej podróży na Sycylię we wrześniu 2014 („W 30 dni dookoła Italii”). Wówczas udało nam się zobaczyć katedrę. Podejście schodami wymaga co prawda trochę wysiłku, jednak widoki – zarówno z drogi na górę, jak i z góry – są wspaniałe!
Informacje dodatkowe:
- strona internetowa Antica Dolceria Bonajuto
- koszt jednej, małej tabliczki czekolady modikańskiej wynosi 2 – 2,5 euro
- koszt cannoli siciliani zależy od jego wielkości (małe lub duże) oraz miejsca, gdzie zostanie kupione i kształtuje się w przedziale 1 – 2,5 euro / sztukę.
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży po Sycylii, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym wyjazd.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
Kiedy kolejny wpis? Czekam z niecierpliwością… Wybieram się z żoną w objazd po Sycylii w pierwszym tygodniu czerwca i wybraliśmy podobną do Waszej trasę;) Teraz czekam już tylko na kolejne posty i przyznam, że nie mogę się ich doczekać…
Witaj booker!
Obecnie jesteśmy podczas intensywnego objazdu Toskanii, wracamy dopiero 12 maja. Kolejny wpis z objazdu Sycylii powinien ukazać się ok. 15 maja. Na pewno będę kontynuować relację, ale musisz się uzbroić w cierpliwość 😉
Pozdrawiam
Droga Natalio i drodzy Podroznicy,
jesli wybieracie sie w okolice Modiki, bardzo polecam zatrzymac sie w B&B Da Mamma e Papa w Marina di Modica. Tak jak Natalia rowniez my mamy liste naszych „highlightow” jesli chodzi o miejscowki we Wloszech i pobyt u Mamy i Papy to jeden z najfajniejszych miejsc. Wlasciciele dogadzali nam jak tylko mozna – na sniadanie swieza granita z domowymi bioszkami, owoce, prosciutto, cornetti, domowej roboty sery, ricotta, chleb – wszystko pieknie serwowane na kuchnio-werandzie. Zaraz po przyjedzie (wieczorem) zostalismy ugoszczeni kolacja ze spagthetti z krewetkami oraz ryba z salatka i domowym winem! a w niedziele zostalismy zaporoszeni na obiad z cala rodzina, ktora akurat sie zjechala 🙂 Wlasciciele sa cudowni – naprawde mozna poczuc sie jak u sycylijskich mamy i papy i traktowali nas jak czlonkow rodziny. Do tego dom jest nad samym morzem, na tarasie sofy i hamak na slodkie lenistwo z widokiem na morze. Lokalizacja tez dobra centralnie na wypady wycieczkowe do Ragusy, Modiki, Noto, Syrakus, Marzamemi – a wieczorem passegiata na licznych lungomare w pobliskich nadmorskich miejscowosciach.
Jesli ktos bylby zainteresowany to chetnie podam besprosredni namiar do wlascicieli (wtedy pewnie ze znizka 😉 albo mozna ich znalezc na booking, gdzie tez zamiescilam opinie.
Pozdrawiam
Lucy
Lucy, pięknie dziękuję za cenne informacje! Oczwysiście, podawaj namiar, na pewno ktoś skorzysta 🙂
Pozdrawiam!