Dom we Włoszech, choćby tylko jako drugi czy inwestycja pod wynajem to dziś marzenie wielu miłośników Italii. Dlatego poprosiłam moich znajomych, którzy w zeszłym roku kupili mieszkanie niecałą godzinę jazdy pociągiem z centrum Rzymu, by opowiedzieli o tym z własnej perspektywy – klienta niemającego wcześniej doświadczenia i nieznającego włoskiego rynku. Czyli dokładnie takiego, jak zdecydowana większość z nas. Jak kupić dom we Włoszech krok po kroku? Począwszy od pomysłu, przez decyzję, wybór miejsca, oglądanie nieruchomości, dopełnienie formalności i finalizację zakupu? Jakich błędów unikać? O pierwszych miesiącach we własnym mieszkaniu, remoncie, kosztach opłat za media, nowych sąsiadach oraz aromacie kawy w pobliskim barze opowiadają ze szczegółami Ania i Marcin Nowakowie, działający w sieci jako Wędrowne Motyle. Zapraszam!
Własny dom we Włoszech
W ostatnich latach sporo naszych rodaków zaczęło się interesować zakupem nieruchomości pod słońcem Italii. Kiedyś takie marzenia dotyczyły Toskanii, która jest regionem drogim, więc finalnie tylko nieliczni przenosili się do krainy wzgórz i cyprysów, a reszta czytała książki o tych, którzy owe marzenia spełnili. Później rozpoczęło się nagłaśnianie rzekomego cudu, jakim miały być domy za 1 euro, głównie na Sycylii, a później w innych regionach. Sama nigdy wcześniej nie interesowałam się zakupem nieruchomości w Italii, ale w pewnym momencie zniesmaczona skalą podpuszczania ludzi przez media i robienia im złudnych nadziei bez dokładanego wytłumaczenia zasad oraz pułapek programu napisałam w styczniu 2021 roku artykuł „Domy we Włoszech za 1 euro – okazja życia czy szukanie frajera?” Wówczas niejeden czytelnik zszedł na ziemię, a portale internetowe jakoś dziwnym trafem przestały nakręcać ludzi clickbaitowymi tytułami o tym, że można mieć dom we Włoszech za mniej niż 5 zł. Zaczął się etap pisania o tradycyjnych zakupach na rynku wtórnym, do czego zresztą sama zachęcałam w puencie tamtego tekstu. Ja jednak szerszych informacji praktycznych na ten temat nie posiadam, dlatego gdy Ania i Marcin poprosili mnie o patronat nad ich nowym projektem i zgodzili się opowiedzieć o swoich doświadczeniach, uznałam, że jest to świetny pomysł na przybliżenie Wam tematu od strony praktycznej. Zaczynamy!
Jak to się stało, że postanowiliście kupić mieszkanie zagranicą i dlaczego wybór padł na dom we Włoszech?
Śmieszna sprawa, bo nie planowaliśmy tego. Znasz nas już dobrze, wiesz, że kochamy Włochy, często jeździmy tam. No nie tak jak Ty, ale… tak 1/3 tego się uzbiera, co nie? Ale przeprowadzka do Włoch? Hmm… niekoniecznie było to w planie, ani nawet w marzeniach. Plan był na domek w górach. Polskich górach. Z widokiem, kominkiem, wyjściem na szlak itd… I w tym kierunku działaliśmy od 2018 roku. Zobaczyliśmy chyba z 50 lokalizacji, działek, domków. Ale byliśmy zbyt wybredni. A to widok nie ten, a to brak gazu itd. itp. Minęły 3 lata, przyszedł boom nieruchomościowy w Polsce, pandemia podbiła ceny, nagle styropian podrożał 200%, zbrojenia zabrakło. Jedna z działek w Gorcach, którą już zarezerwowaliśmy okazała się mieć problemy z wodą. Uświadomiliśmy sobie, że:
a) może jednak nie jest nam to dane;
b) to nie była zima a było zimno, ciemno szaro i jeszcze liści na drzewach brak;
c) bańka nieruchomościowa skutecznie nas przyblokowała.
Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że dobrze zrobiliśmy. Zakopalibyśmy się w coś, co zmieniłoby nas sposób życia i pracy. A przecież mamy rodziców, rodzinę w Małopolsce. Zawsze możemy ich odwiedzać i chodzić po górach. Mamy po 37 lat. Na domek w górach przyjdzie jeszcze czas.
I wtedy nagle….
Wiosna w umbryjskim miasteczku Amelia
Zmiana marzenia. Zamknięcie jednej szufladki otwarło drugą. Co naprawdę kochamy, lubimy? Gdzie ładujemy akumulatory, skąd wracamy uśmiechnięci, szczęśliwi… Gdzie uciekliśmy na 3 tygodnie wyposzczeni brakiem pandemicznych podróży? Oczywiście Italia. W marcu i kwietniu podróżowaliśmy po Sycylii i Umbrii. Spotkaliśmy się w Asyżu na kawie i na wywiadzie z Bartkiem Kieżunem, słynnym i nagradzanym pisarzem kulinarnym, który kupił własne cztery ściany w Umbrii i tam pomieszkuje. Słowo do słowa i zainspirował nas. Dowiedzieliśmy się tego i owego… zaczęliśmy notować, myśleć, zastanawiać się. Inflacja w Polsce zaczęła narastać i to bardzo, oszczędności kurczyć się, a wiosna… znowu się spóźniać. Po powrocie do Polski wiedzieliśmy… kupiliśmy od razu kolejne bilety, zanurzyliśmy się w otchłań serwisów nieruchomościowych, zobaczyliśmy wszystkie filmy Pauliny Wojciechowskiej na jej kanale YouTube i na początku maja byliśmy już na pierwszej wycieczce… nieruchomościowej. Po raz pierwszy nie jako turyści czy nie służbowo. Ale w tym celu. Bardzo to wszystko szybko się zmieniło. Aż sami nie wierzymy, że to naprawdę byliśmy my. Ci zachowawczy, ostrożni, powolni w decyzjach.
Dlaczego akurat Lacjum, a nie słynna Toskania czy ogromnie popularna ostatnio wśród naszych rodaków Sycylia?
Miasteczko Orte nad brzegiem Tybru
Sycylię mocno wypromowała pod tym kątem właśnie Paulina, ale też popularny serial „Biały Lotos” podobno niedawno (śmiech). Sycylia jest kochana i cudna, ale dla nas za daleko. Od początku miał to być fragment Włoch osiągalny dość szybko autem od nas z Górnego Śląska. I jest. Wjeżdżamy na autostradę w Bytomiu i właściwie bez żadnego zjazdu (z małym wyjątkiem koło Mikulova) dojeżdżamy do siebie po drugiej stronie autostrady. Ponadto jest alternatywa w postaci portów lotniczych, a nawet możliwość dojazdu pociągiem. Więc odpadły południowe Włochy czy generalnie wszystkie wyspy śródziemnomorskie. Toskania (nie jest to chyba tajemnicą) z uwagi na nazwę jest droga. Droższa od sąsiednich regionów, choć… niekoniecznie nieosiągalna… Mało kto wie, ale takie zakątki Toskanii jak Val Di Chiana, Maremma czy Garfagnana i kilka innych, cenowo odstają „w dół” od tej Toskanii pocztówkowej, którą znamy z folderów. Ma to swoje powody oczywiście. O czym piszemy dość obficie w naszym e-booku. Okres wegetacyjny, liczba dni deszczowych, kierunek wiatrów dominujący, wykluczenie komunikacyjne itd. itp. Ale… finalnie jesteśmy bardzo blisko Toskanii. Widzimy jej wzgórza z murów naszego borgo. Nie mówiąc już o tym, że po drugiej stronie Tybru widzimy Umbrię. A jesteśmy na północy Lacjum.
Na co z Waszej perspektywy warto zwrócić największą uwagę wybierając lokalizację nieruchomości?
Z uwagi na nasze wykształcenie i zainteresowanie uważamy, że na dość niedoceniany i trywializowany element, jakim są warunki klimatyczno-geomorfologiczne. O tym można pisać elaborat (choć jest cały rozdział), ale geografia Włoch jest niezwykle zróżnicowana. Nie można mówić, że WŁOCHY SĄ ZAWSZE SŁONECZNE, bo są miejsca w Italii, gdzie liczba dni deszczowych rocznie jest wyższa niż w Wielkopolsce czy Ziemi Lubuskiej. Serio. I nie są to wcale Alpy ale np. góry w Ligurii czy niektóre doliny Kalabrii. Albo… że liczba dni bezchmurnych po tej stronie Apeninów w tym miesiącu jest inna od tej strony Apeninów w tym miesiącu. Albo, że dominujące wiatry północno-wschodnie w lutym orzeźwiają, ale też poprawiają widoczność nad Północnym Adriatykiem, ale już dominujące zachodnie nie dochodzą do Toskanii i Lacjum tak często dzięki blokadzie mas powietrza przez Korsykę i Sardynię. Albo dlaczego Lacjum w lutym i Apulia są dużo bardziej słoneczne niż niektóre rejony Kampanii. Itd. itp. Poza tym strefy sejsmiczne. Są cztery, ale mają swoje wariacje, więc formalnie jest ich więcej. Izochrony, które pozwalają sprawdzić potencjał komunikacyjny każdej miejscowości we Włoszech. Podeszliśmy do tematu bardzo, ale to bardzo kompleksowo. A potem nałożyliśmy na to swoje plany na najbliższe kilka lat. Chcemy więcej kręcić filmów na nasz kanał o Italii? Chcemy! Chcemy odświeżyć swoją wiedzę o historii sztuki i antyku? Chcemy! Chcemy zdrowiej jeść i lepszej jakości jedzenie? No kto by nie chciał. Chcemy mieć blisko do ukochanego Rzymu, ale też móc sobie skoczyć do Toskanii czy Umbrii? Owszem! Chcemy mieć blisko morze? Niekoniecznie. Stąd wybór padł na środkowe Włochy. A dokładnie na prowincje Terni w Umbrii i Viterbo w Lacjum. Tam zaczęliśmy poszukiwania domu we Włoszech.
Co Was najbardziej zaskoczyło podczas oglądania włoskich nieruchomości?
Nie jesteśmy żółtodziobami jeśli chodzi o podróże do Włoch i po Włoszech. To będzie łącznie z 30-35 podróży. Ale w tym aspekcie byliśmy jednak zieloni. Co innego wynajem B&B, hotelu, nawet agroturystyki, a co innego poznanie świata ofert mieszkań i domów na sprzedaż. Od początku wiedzieliśmy, ze nie mamy czasu ani ochoty niczego remontować. Więc odsiewaliśmy wszelkie oferty typu 20-25 tys. euro, ewidentnie do remontu. Interesowała nas substancja „do odświeżenia”. Zaskoczeniem podczas oględzin okazało się, jak bardzo różnią się nieruchomości w substancji architektonicznej o genezie średniowiecznej, często na terenie borgo różnych miast od tej… powstałej po wojnie. Mowa o przytulności i wilgoci. Ciemne łazienki, bardzo ciemne, dużo wilgoci, paradoks dużej amplitudy. Czyli na zewnątrz przyjemne 25 stopni i nawet dość słoneczne miasteczko, a w środku odczuwalne 15 stopni. Wtedy od razu uznaliśmy, że nie… rezygnujemy ze wszystkich ofert położonych w klimatycznych i romantycznych borgo (warto wytłumaczyć, że borgo to może być samodzielna wioska, małe miasteczko, ale to może być też starsza część średniej wielkości miasteczka, które się rozbudowało poza dawne mury miejskie), szukamy tylko miejsc z jasnymi łazienkami i… centralnym ogrzewaniem. Mimo wszystko!
Jak długo trwały formalności od momentu decyzji o zakupie do chwili przekazania kluczy?
Uśmiejesz się, bo to kompletnie nie będzie pasować do naszego obrazu zachowawczych i uważnych analityków. Historia z działką w górach to ponad 3 lata. Ta historia, o którą pytasz to 3 i pół miesiąca 😉 Tak, jedno z tych kilkunastu oglądanych mieszkań okazało się tym trafionym. Agenci, z którymi rozmawialiśmy po angielsku, czasami hiszpańsku (ponieważ wtedy nie umieliśmy jeszcze włoskiego) odbierali nas z dworców, potem odwozili, przekazywali nawet sobie nawzajem. Ze wszystkimi wcześniej się kontaktowaliśmy i umawialiśmy przez whatsapp. Okazuje się, że w tej branży całkiem nieźle jest z angielskim. Jak na Włochy. Ale to trochę logiczne. Gdy oglądaliśmy mieszkania i domy w Tuscii, w Blerze albo w Vetralla mówiono nam, że mnóstwo Szwedów, Duńczyków i Niemców kupuje tam nieruchomości. – A Polacy? – Coraz częściej pytają, ale Wy jesteście pierwszymi – padło 😉
Jakiego rzędu koszty dodatkowe należy wziąć pod uwagę kupując dom we Włoszech?
To nie jest łatwe pytanie, ale tak często nam je już zadają nasi czytelnicy i fani, że bezpiecznie założyć jest po prostu 10-15 %. Kilkanaście. Pod warunkiem oczywiście, że coś potem nie wyskoczy, typu wymiana pieca albo instalacji w łazience.
Jak zareagowali mieszkańcy miasteczka na nowych sąsiadów z Polski?
Bardzo przyjemnie. Na początku byli zaskoczeni, że to akurat Polacy. Ale w miasteczku Orte, mimo małego rozmiaru mieszka dużo osób z różnych krajów. Spora diaspora obywateli Rumunii, ale już mocno zasymilowana, Kamerunu, Ukrainy, Kolumbii. Bliskość Rzymu pozwala wielu osobom na codzienną pracę i dojazd tam. Nasi nowi sąsiedzi zaprosili nas na uroczystą kolację w dobrej restauracji, niedawno na święta od wszystkich dostaliśmy Colombę, podczas nieobecności mamy opiekę nad mieszkaniem. Dobry sąsiad to podstawa i w tej sytuacji – życia na dwa domy, jeden w Polsce, drugi w Italii – kto wie czy właśnie nie jeden z trzech kluczowych elementów. Dlatego warto się przyjrzeć potencjalnemu sąsiedztwu, sąsiadom. Co prawda trudno nam do dziś wytłumaczyć, czym się zajmujemy. Bo nie pracujemy jako ekipa remontowa ani w gastronomii, że pracujemy zdalnie, że mamy swoją firmę opartą o media internetowe i turystyczne. Ale zadziałało pokazanie naszych książek. Że piszemy też książki. W miasteczku wszyscy się znają, w Urzędzie miło nas przyjęto, bardzo szybko załatwiono sprawy formalne, z wodą, śmieciami itd. Na razie jest super. Ale oczywiście dobrze znamy szarości i mniej kolorowe odcienie życia we Włoszech. Nie romantyzujemy… Miasteczko jak prawie każde ma dość wysoką średnią wieku. Sporo młodych uciekło do Rzymu czy Florencji. Lacjum podobnie jak Mazowsze jest mocno drenowane z siły ludzkiej i zasobów z powodu bliskości Rzymu, do którego naturalnie wielu ciąży. Ale paradoksalnie to powoduje, że prowincja Viterbo czy Latina – czy nawet Terni oraz Grosetto – tak odstają cenowo od średniej okolic. Bo przecież to nie jest już południe. To jest środek. Z tych samych powodów zachęcamy, by zerknąć na drugą stronę Apeninów, np. do Marche czy Abruzji, ale nie tej wysokogórskiej części tylko np. na pas pomiędzy górami a morzem. Można się nieźle zdziwić, jak dużo dobrych cenowo mieszkań w ciekawych miastach można tam znaleźć.
Czy jest coś, co w procesie wyboru i kupna mieszkania uważacie za swój błąd lub niedopatrzenie i chcielibyście ostrzec innych?
Tak. Jeszcze nie minął rok, ale kilka wniosków mamy już, co można zrobić lepiej. Zamieszkać na jakiś czas w tej okolicy, w której upatrzyliśmy sobie nieruchomość już po wstępnych oględzinach. Zobaczyć i doświadczyć, np. hałasu miejskiego. Ten jest większy w lecie z uwagi na wszechpotężne hałasujące jak wściekła osa motorynki APE, które we Włoszech mają aż 4 szczyty komunikacyjne. Nie 2 😉 Niezwykle ważne jest poznanie warunków zimowych naszej wymarzonej lokalizacji. Żeby nie było zdziwienia, że w Italii można wymarznąć. Kiedyś powiedzielibyśmy, że ogrzewanie to opcja. Teraz powiemy: na 95% konieczność! Owszem, ceny prądu i gazu są w Italii dużo wyższe niż w Polsce. Ale coś za coś.
Jak po pierwszych miesiącach dzielenia życia pomiędzy Polskę a Włochy ocenicie koszty utrzymania mieszkania? Czy to prawda, że codzienne życie w Italii jest droższe, czy porównywalne z Polską, a może nawet tańsze?
Jesteśmy już po 3 okresach rozliczeniowych i nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że ceny ogrzewania i prądu są widocznie wyższe niż w Polsce. Ale… wcześniej szacowaliśmy, że będzie gorzej. W Polsce za prąd płacimy 85 zł za miesiąc. Za gaz 40 zł. Baliśmy się, że tu będzie 10 x drożej. A wyszło jakieś 3-4 x drożej na razie. Przy czym w odwrotnej proporcji. Gaz więcej niż prąd. Co do innych kosztów… We Włoszech zapłacimy podatek od nieruchomości w rozrachunku rocznym lub półrocznym. Zależny od wielu czynników, w tym wartości katastralnej. Ona może na północy wynieść nawet 1500 euro rocznie, a na południu może wynieść poniżej 500 euro. My jesteśmy gdzieś pośrodku 😉 Ale za to czynsz w Polsce płacimy wyższy. Tu mamy tylko opłatę condominio do wspólnoty w wysokości 20 euro. Ceny za kubik wody czy wywóz śmieci też w Polsce mamy wyższe. Taniej wychodzi opłata za Internet prepaid. Jeśli chodzi o produkty spożywcze jest pół na pół. Niektóre w Polsce są już droższe – np. mleko, co jest dość zaskakujące. Zapewne czytać nas będą osoby, które w Italii żyją już długo, więc wymądrzać się nie zamierzamy, ale jedno jest pewne. We Włoszech produkty spożywcze są lepszej jakości, cenowo przystępne, co w porównaniu z polskimi działa na ich korzyść. Np. nową pralkę kupiliśmy tu, bo wyszło taniej, ale już np. farby przywieźliśmy z Polski, bo wyszło 30% taniej. Sporo się musimy nauczyć. Co ciekawe kawa dalej jest po 1 euro, opłaty parkingowe dalej po 1 euro, a nawet czasami widzimy 80 eurocentów. Ceny biletów kolejowych utrzymują się stabilnie, a już polskie pendolino przebiło cenowo włoskie freccie. W niektórych aspektach we Włoszech jakby inflacja nie istniała 😉
Właśnie pojawił się Wasz e-book napisany wspólnie z Pauliną Wojciechowską – agentką nieruchomości działającą na Sycylii – opowiadający dokładnie Waszą historię. Dzielicie się w nim m.in. wszystkimi szczegółami i udzielacie wielu wskazówek. Skąd wziął się pomysł na tą publikację i dla kogo jest skierowana ta książka?
Z wygody. Tak, z wygody. Gdy ogłosiliśmy zmiany w naszym życiu, również zawodowym i wypuściliśmy odcinek świąteczny o tym na naszym kanale… zaczęła się lawina. Maili, wiadomości prywatnych, telefonów nawet. Trochę czuliśmy, że tak będzie ale.. trochę… zaczęło nam to uwierać. Naszą pracą są podróże, pisanie, produkcja filmów, zdjęcia. Owszem Włochy mocno, ale… z czasem musieliśmy wrócić do swoich spraw. Nowych projektów. Nie mogliśmy odpowiadać wszystkim „a jak to się robi?”, a gdzie szukać” a czy naprawdę da się kupić za 50 tys. euro duże mieszkanie w dobrym stanie itd. itp. Poza tym nasza historia to tylko historia ludzi. Nie czuliśmy się ekspertami, skoro sami – mimo całkiem fachowego i analitycznego podejścia – korzystaliśmy częściowo z pomocy agenta i pośredniczki, Pauliny. Zainspirowaliśmy sporo ludzi, odcinek miał rekordową oglądalność, chyba ćwierć miliona wyświetleń, przychodziły listy „zrobiliście to, do czego my ciągle się przymierzamy”. Gdy nasz książkowy współwydawca również zaczął myśleć mocniej w tym temacie, doszliśmy więc wspólnie do wniosku, że spisanie całej historii na świeżo, krok po kroku, z wszystkimi elementami, wrażeniami i wspomnieniami będzie materiałem na kolejną książkę. Czemu nie? Jednakże nie miałaby ona sensu bez drugiej połowy treści w postaci konkretów, faktów, dokładnych porad, nazewnictwa i opisania tego przez specjalistkę. A że Paulina od kilkunastu lat siedzi w tym i zna jak własną kieszeń, jest również Youtuberką, ma niesamowitą swobodę edukowania ludzi w tym trudnym temacie w przyjemny i przystępny sposób, to pewnego dnia umówiliśmy się na wirtualną kawę, potem już na prawdziwą i podjęliśmy decyzję, że taką obszerną publikację napiszemy razem. I pisaliśmy, właściwie całą zimę. Na dodatek zaprosiliśmy do tego projektu kilka innych osób z różnych pokrewnych dziedzin. Wyszło naprawdę coś bardzo wartościowego. Dla nas zajmujących się głównie projektami typowo podróżniczymi była to też bardzo odświeżająca rzecz. Coś spoza naszej bańki a jednocześnie tak bardzo zbieżne z zainteresowaniem wielu naszych odbiorców.
Co byście odpowiedzieli Czytelnikom bloga, którzy chcieliby kupić własny dom we Włoszech, mogą sobie na to pozwolić, ale się boją?
Masz największą i najlepiej oceniają włoską społeczność (gratulacje wyróżnienia w tegorocznym rankingu SeeBloggers), która zapewne w dużym ułamku ma podobne marzenie o drugim domu we Włoszech. A może pierwszym? To dobry czas teraz, by spróbować wykonać jakiś krok w tym kierunku. My nie wyprowadzamy się z Polski. Kochamy ją, kochamy polskie lato, jest dużo piękniejsze, niż włoskie. Nie wiemy co będzie za lat 5-10-15. Wiemy, że na ten moment udało nam się wstrzelić w dobry czas na zakup nieruchomości we Włoszech. W Polsce bańka i windowanie cen, w wielu europejskich krajach też. We Włoszech niekoniecznie. Wzrosty rzędu 1-2% to max. Nie mówimy o mitycznych „Domach za 1 EUR”, nie mówimy o domach w zagrożonych trzęsieniami ziemi oraz o domach na totalnym wygwizdowie. Mówimy o normalnych, sensownych mieszkaniach za 40-50 tys. euro, a nawet domkach poniżej 100 tys. euro. Trzeba tylko do tego trochę wiedzy, zerwania klapek na oczy i wiary. Zainteresowanie kupnem domów w Italii przez Polaków wzrosło podobno 200-300%. Konsekwentnie i wcale nie łatwo pracowaliśmy kilkanaście lat na realizację nowych planów i marzeń. Nasi rodzice nie zarabiali dużo. Nie pochodzimy z bogatych domów. A jednak staje się to osiągalne dla tzw. polskiej klasy średniej. Nie trzeba odcinać pępowiny, żeby mieć Włochy częściej i gęściej dla siebie. Poza tym nie bez przyczyny Polska i Włochy to dwa jedyne kraje na świecie, które o sobie nawzajem wspominają we własnych hymnach. Przypadek?
E-book „Twój dom we Włoszech”
Ten poradnik to nie tylko barwnie opowiedziane doświadczenia Ani i Marcina, ale też ogrom konkretów, takich jak choćby omówienie przepisów prawnych przez zaproszonych ekspertów oraz mnóstwo porad Pauliny, na przykład jakie frazy we włoskich ogłoszeniach o sprzedaży nieruchomości od razu wyjaśniają niewiarygodnie niską cenę. Paulina, która mieszka na Sycylii od piętnastu lat także sporo opowiada o realiach życia i sprawach przyziemnych, takich jak choćby zwyczaje społeczne oraz relacje sąsiedzkie. Ania i Marcin podzielili się także dużą ilością niesamowicie ciekawych informacji geograficznych, na przykład na temat skomplikowanego klimatu Włoch, mającego wpływ na warunki nie tylko w poszczególnych regionach, ale nawet w częściach regionów. Sama dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy, o których nie miałam pojęcia.
A propos nasłonecznienia – przyjrzyjcie się mapie obok. Wyraźnie widać, że nawet w ramach jednego regionu liczba dni słonecznych może być różna. Między północną Umbrią a południową, albo zachodnią Abruzją a wschodnią. Wyobraźcie sobie taką sytuację: mieszkacie w Słubicach albo Tarnowie, kupujecie mieszkanie w pięknej dolinie, ale w północnej Umbrii. Okazać się może, że w swoim włoskim lokum będziecie mieć gorszą pogodę niż w tych najcieplejszych i najsłoneczniejszy rejonach Polski. Co ciekawe, ten pojedynek może wyjść na korzyść nawet dla rejonów Wielkiej Brytanii: Kornwalii czy Dorset. I dlatego analiza warunków klimatycznych jest tak ważna.
Jednak sprawdzenie danych klimatycznych to dopiero początek, jest bowiem także znacznie więcej przesłanek, które powinniśmy brać po uwagę, na przykład jak sprawdzić, czy gmina, która Was zainteresowała jest mniej lub bardziej zagrożona trzęsieniem ziemi? A teraz prawdziwy sztos!
Na użytek tego ebooka wykonaliśmy też skrupulatną pracę, aby porównać ze sobą nie tylko regiony, ale i prowincje pod kątem średnich cen nieruchomości na początku 2023 roku.
Moje wrażenia po lekturze
Podsumowując, jeśli jesteście na poważnie zainteresowani kupnem domu we Włoszech i chcielibyście zorientować się bardzo dokładnie w różnych czynnikach, które warto wziąć pod uwagę przed rozpoczęciem szukania ofert, a także dowiedzieć się, na co zwracać uwagę w trakcie oraz co Was czeka na etapie finalizacji transakcji i krótko po, to bardzo polecam Wam poradnik Pauliny, Ani i Marcina. Zdecydowanie jest wart swojej ceny, a dla czytelników bloga przewidziana jest dodatkowo zniżka.
Zniżka dla Was
Liczący ponad 100 stron poradnik „Twój dom we Włoszech” w formie e-booka z aktywnymi linkami możecie kupić na tej stronie internetowej, a wpisując w odpowiednie okienko kod ITALIABYNATALIA (pisane razem) wygenerowany specjalnie dla czytelników bloga otrzymacie zniżkę na poradnik w wysokości 25 zł. Aktywność zniżki jest bezterminowa!
Italia by Natalia jest patronem medialnym książki „Twój dom we Włoszech” autorstwa Ani i Marcina Nowaków oraz Pauliny Wojciechowskiej.
Zdjęcia zamieszczone w artykule © Wędrowne Motyle
Bardzo ciekawy artykul/ wywiad.Przymierzam sie do kupna mieszkania we Wloszech i zamowie Wasz e book zeby dowiedziec sie wiecej
Witam serdecznie, również zamierzam kupić dom w Abruzji, byłem już oglądać kilka nieruchomości, ja natomiast pod kątem do remontu bo to moja branża i to mnie nie odstrasza a cenowo bardzo korzystne, od roku uczę się j. Włoskiego i mam nadzieję że spełnie swoje marzenia. Pozdrawiam Kris.
Cześć Krzysztof,
ja też zamierzam kupić dom w Abruzji… może wymienimy się przydatnymi informacjami lub spostrzeżeniami ?
Witam kocham Włochy i chcę zamieszkać na Sycylii może mi się uda znaleźć tam dom dla siebie i mojej rodziny
Anię i Marcina czytuję od dobrych kilku lat, praktycznie nigdy się nie zawiodłam. Czy tyczy się do Apulii czy Edynburga. Mają w sobie ciekawy dar, piszą skrupulatnie i ciekawie a jednocześnie często odkrywają nieoczywiste rzeczy. Zwłaszcza w Polsce. Niedawno dzięki nim trafiłam do pięknego domku w Puszczy Augustowskiej a teraz teatru w Vicenzie. Kibicuję szczerze! Pozdrowienia z włoskiej Majówki. Która faktycznie pogodowo mocno zawiodła 🙁
Ciekawy artykuł, znam Italię bardzo dobrze, Mieszkam w Rzymie. I wiele wskazówek jest tutaj prawdziwych i przydatnych. Co do pogody, strasznej wilgoci jesienią i zimą, braki chodników na prowincji, itp. Zdecydowanie przed kupnem mieszkania należy pobyć w danej miejscowości, zbadać poziom hałasu. Przyjrzeć się sąsiadom. Moja uwaga; włoscy pośrednicy nieruchomości będą zachwalać każde miejsce, na które zwrócimy uwagę. Warto mieć więc kogoś zaufanego, kto rzetelnie doradzi. A jest w czym wybierać.