[…] jedyny w swoim rodzaju widok. Na dole morze, naprzeciw Capri, na prawo Posillipo, trochę bliżej promenada Vialle Reale, na lewo stary gmach jezuicki, a dalej wybrzeże od Sorrento aż do przylądka Minerwy – w całej Europie bodaj nie znajdzie się czegoś podobnego, w każdym razie nie w środku dużego ludnego miasta.
J.W. Goethe
23 czerwca 2012 roku był ostatnim z 21 dni naszej podróży do Neapolu i wokół Sycylii. Relację – od teraz kompletną – dzień po dniu, miejscowość po miejscowości, łącznie w 40 obszernych postach możecie przeczytać w zakładce Neapol i Sycylia.
Po śniadaniu w Hotelu Neapolit’amo – przyzwoitym, ale bez porządnej kawy z ekspresu, która postawiłaby nas na nogi po przeżyciach poprzedniego wieczoru (czytaj w poście Zobaczyć Neapol i utknąć na przystanku autobusowym. Dzień 20, część II) – zwolniliśmy pokój i pozostawiliśmy nasze bagaże w hotelowej przechowalni. Lot do Berlina mieliśmy dopiero o 16:40, a to oznaczało kilka dodatkowych godzin na delektowanie się niezwykłym klimatem Neapolu, miasta innego niż wszystkie, które rozkochało nas w sobie na dobre, miasta chaotycznego, zadziwiającego, gdzie niedrogo można delektować się wspaniałą kuchnią, najlepszą w całej Italii kawą, a zwiedzanie polega nie tyle na oglądaniu kolejnych zabytków, co na poznawaniu i chłonięciu atmosfery gwarnych uliczek.
Szczegółowy plan na ten dzień obejmował przejście na via Toledo do stacji kolejki linowej Augusteo, którą wjechaliśmy na wzgórze Vomero, powszechnie uważane za sypialnię zamożnych mieszkańców Neapolu.
Ze stacji Fuga skierowaliśmy się do trzeciego z neapolitańskich zamków – Castel Sant’Elmo.
Andegaweński, XIV – wieczny zamek otoczony murami obronnymi na planie sześcioramiennej gwiazdy króluje nad zachodnimi dzielnicami Neapolu. Choć przez większą część swojej historii był więzieniem i straszył mieszkańców, dziś jest ważnym miejscem dla miłośników kultury – na zamku odbywają się m.in. wystawy i koncerty. Jednak największą atrakcją tego miejsca i zarazem jednym z dwóch naszych celów tamtego dnia był taras widokowy na najwyższej kondygnacji, skąd rozpościera się oszałamiający widok na Wezuwiusza, Zatokę Neapolitańską, Centro Storico z wyraźnie zaznaczoną Spaccanapoli, a także po prawej stronie na dzielnicę Mergellina i wzgórze Posilipo (zdjęcie na początku wpisu), a w dole na klasztor Certosa San Martino oraz Riviera di Chiaia. To właśnie ten widok, choć podziwiany nie z murów zamku, a z prywatnego mieszkania tak zachwycił zakochanego w Neapolu Goethego.
Wezuwiusz i neapolitański port
Certosa di San Martino
Po lewej stronie widać Piazza del Plebiscito i fragment Palazzo Reale
Palazzo Reale w całej okazałości, obok Galeria Umberto I
W prawej części zdjęcia widoczna jest Spaccanapoli – ulica „przedzielająca” Neapol, biegnąca przez Centro Storico
Upojeni wspaniałymi widokami opuściliśmy mury zamku, aby oddać się ostatniej w trakcie tej podróży rozpuście kulinarnej. Swoje kroki skierowaliśmy z powrotem w stronę stacji kolejki linowej Fuga, ale zamiast zjeżdżać na dół na via Toledo wsiedliśmy tuż obok na stacji Vanvitelli do metra (linia czerwona) i wysiedliśmy kilka przystanków dalej na stacji Materdei, gdzie czekał na nas drugi cel tego dnia – słynna pizzeria Starita a Materdei oraz jej specjalność, czyli smażona w głębokim tłuszczu pizza fritta. Pizzę fritta i Staritę znaną m.in. z faktu, iż w filmie „L’oro di Napoli” frittę smażyła w niej sama Spohia Loren opisałam jakiś czas temu w poście Starita a Materdei – historia w pizzy zaklęta. Serdecznie zapraszam do lektury.
Po opuszczeniu Starity przejechaliśmy metrem dwie stacje, aby wysiąść na Piazza Dante i spacerkiem przejść via Toledo, handlową ulicę Neapolu, zaglądając przy tym do sklepów, robiąc ostatnie, drobne zakupy oraz – wtedy jeszcze nastraszeni przez liczne przewodniki – nieśmiało zaglądając do wąskich uliczek Quartieri Spagnoli.
Uliczka Quartieri Spagnoli, gdzie podobno można zostać okradzionym i pobitym – dziś mogę to z całą powagą zdementować
Uliczka Quartieri Spagnoli u stóp wzgórza Vomero
Jeden ze sprzedawców prezentuje fantazje z ciasta do pizzy
Hmm, ten wybuchający wulkan to chyba jednak nie Wezuwiusz, choć Neapolitańczyk poza Kampanią raczej świata nie widzi…
Owoce morza na straganie w Quartieri Spagnoli
Spacerkiem wróciliśmy do hotelu po bagaż, udaliśmy się na przystanek linii Alibus koło Castel Nuovo kursującej z centrum Neapolu na lotnisko, po czym po ok. 30 minutach wysiedliśmy pod drzwiami terminala odlotów. Ok. godziny 20:00 nasz samolot linii Air Berlin wylądował na lotnisku Berlin Tegel, skąd po odbiorze samochodu z parkingu znajdującego się w bliskiej odległości (czytaj w poście Sfogliatelle, czyli buongiorno Napoli. Dzień 1) pognaliśmy w stronę Poznania.
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Podróż do Neapolu i na Sycylię w czerwcu 2012 roku była ostatnią, którą odbyliśmy nieświadomi. Nieświadomi, że już za kilka miesięcy urodzi się pomysł założenia bloga o Italii, na którym dokładnie będę opisywać nasze włoskie podróże. Dlatego też nie zawsze mogłam Wam wszystko pokazać, bo zwyczajnie brakowało mi materiałów. Wtedy np. nie fotografowałam jedzenia w knajpach, bo sądziłam, że to niestosowne. Dziś już nie mam takich oporów, bo chcę opisywać więcej i lepiej. Czy mi się to uda będziecie mogli ocenić już niedługo, gdy zacznę relację z jednej z kolejnych podróży, tym razem odbytej już w trakcie istnienia bloga. Opisanie dokładnie ze szczegółami tej podróży – choć strasznie rozciągnięte w czasie, z czego zadowolona nie jestem – ma dla mnie ogromne znaczenie. Sądzę, że wycieczka była dobrze zorganizowana logistycznie i z pewnością wiele mnie nauczyła. Jestem ciekawa opinii szczególnie tych z Was, którzy cierpliwie śledzili kolejne odcinki „Neapolu i Sycylii”, a także tych, którzy choć częściowo powtórzyli moją trasę, a wiem, że takich osób było przynajmniej kilka. Arrivederci Napoli, do zobaczenia niebawem!
Informacje dodatkowe:
- bilet wstępu do Castel Sant’Elmo w czerwcu 2012 roku kosztował 5 euro / osobę;
- Na przejazd kolejką linową obowiązuje taki sam bilet, jak na pozostałe środki komunikacji publicznej;
- Bilet na Alibus w czerwcu 2012 kosztował 3 euro / osobę, w grudniu 2013 już 4 euro / osobę.
Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, zadawajcie je w komentarzach pod tym postem, postaram się na każdy odpowiedzieć i coś doradzić. Bardzo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach z podróży do Neapolu, śmiało dzielcie się informacjami, na pewno pomogą one osobom dopiero planującym podróż.
- Zaobserwuj blogowy profil na Instagramie;
- Dołącz do obserwujących fanpage'e bloga na Facebooku;
- Dołącz do blogowej grupy na Facebooku;
- Obserwuj mnie na Twitterze;
- Subskrybuj kanał na YouTube;
- Jestem również na Tik Toku;
- Moje e-booki znajdziesz w blogowym sklepie internetowym;
- Moje drukowane książki znajdziesz np. w Empiku.
My tez mamy w Wielkim Jablku taka pizzerie Starita I przed wyjazdem do itali sprawdze czy czy pizza w Neapolu jest taka sama . narazie kupuje wloskie sery I wwino z napisem Made in Itali zeby sie przyzwyczaic do ichnego smaku
Niesamowite zdjęcia i bardzo fajny blog:) Chętnie będę go odwiedzał częściej.
Dziękuję i zapraszam serdecznie 🙂